Terror medyczny

REKLAMA

Cóż, należało się tego spodziewać. Po tych, którzy palą, przyszła kolej na tych którzy jedzą. Niemal równocześnie w Australii i USA zgłoszono niezależnie od siebie projekty specjalnego opodatkowania fast-foodów i w ogóle niezdrowej żywności. Argumentacja idzie mniej więcej w tę stronę, że wskutek żarcia hamburgerów obywatele tych krajów są coraz bardziej otyli i więcej chorują, przez co gospodarka ponosi straty, a oni sami żyją krócej. Oczywiście nikt w środowiskach lansujących takie projekty nawet nie rozważa argumentu, że człowiek ma prawo sam decydować, czy woli żyć krócej, jedząc tak, jak mu smakuje-czy dłużej, pasąc się obrzydlistwami. To, że człowiek jest istotą z gruntu nieodpowiedzialną i musi mu robić dobrze państwo, nie ulega dla nich wątpliwości.

Czytelnikom ,,Najwyższego Czasu” nie trzeba przytaczać argumentów przemawiających za prawem wyboru własnej diety, ale w całej sprawie najbardziej śmieszy mnie jeden aspekt, a mianowicie owo pojęcie ,,zdrowej żywności”. Całe bandy wysoko opłacanych hochsztaplerów z tytułami medycznymi terroryzują tym terminem cywilizację, nie napotykając sprzeciwu. Zwłaszcza Stany Zjednoczone w dziedzinie zdrowej żywności osiągnęły barierę absurdu i śmiało ją przekroczyły. W Stanach Zjednoczonych łatwiej kupić używaną trumnę niż jedzenie, które nie byłoby odtłuszczone, witaminizowane, ,,wolne od” cukru, cholesterolu i czort wie czego jeszcze. Po wszystkich zakładach produkujących żywność grasują bezustanne kontrole i inspekcje, na każdej paczce z jedzeniem starannie wykaligrafowane jest, ile zawartość ma kalorii, ile tłustych kalorii, a ile czego innego ( nie podaje się tylko metali ciężkich, bo to oczywiste, że aby beztłuszczowe masło albo bezcukrowa i odtłuszczona czekoladka trzymała parametry, trzeba było wstrzyknąć w nią całą tablicę Mendelejewa). Telewizja wieloletnią propagandą doprowadziła Amerykanów do takiego świra, że nie zjedzą niczego, na czym widać choć kapkę tłuszczu. I kiedy normalny człowiek znajdzie się na amerykańskiej ulicy, staje przerażony na widok przewalających się po niej gęsto ludzkich tołubów, monstrualnych spaślaków, jakich w Europie ze świecą szukać.

REKLAMA

W większości spraw uznaję wyższość USA nad Europą, a już zwłaszcza nad Francją. Ale w tej jednej Francja wydaje się oazą zdrowego rozsądku. Francuzi jedzą wszystko, byle było smaczne, dogadzają sobie do woli, popijają winem-i zobaczcie u nich na ulicy grubasa! Jeśli się jakiś trafi, to ponad wszelką wątpliwość amerykański turysta.

REKLAMA