Nie kapitalizm, nie komunizm – trzecia forma własności

REKLAMA

W dość powszechnym mniemaniu wszelkie dobra materialne mogą być prywatne, tzn. muszą należeć do jakichś konkretnych, fizycznie istniejących osób (typowy model ustroju kapitalistycznego) bądź mogą stanowić własność państwa (w komunizmie miało zostać znacjonalizowane wszystko). Tymczasem obecnie istnieje jeszcze jedna alternatywa, którą postaram się wyjaśnić na następującym przykładzie.

Mianowicie załóżmy, dla ustalenia uwagi, że mamy 11 banków, które są potężnymi organizacjami finansowymi o zasięgu ogólnoświatowym, mającymi w swej dyspozycji kapitały równe setkom czy nawet tysiącom miliardów dolarów. Rozważane banki są spółkami giełdowymi i za pośrednictwem giełdy papierów wartościowych (np. w Nowym Jorku, Tokio lub Londynie) można nabywać ich akcje.

REKLAMA

Proszę zauważyć, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby jeden z rozważanych banków nabył akcje drugiego. Na przykład w warunkach polskich Bank Pekao SA może nabyć na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie akcje Banku BPH PBK SA; co więcej, rozważany Bank Pekao SA może nabyć nawet swoje własne akcje, co zapewne niejednokrotnie czyni.

Zatem wracając do wymienionych 11 banków, załóżmy, że Bank nr 1 jest właścicielem 10% akcji Banku nr 2, 10% akcji Banku nr 3, 10% akcji Banku nr 4, 10% akcji Banku nr 5, 10% akcji Banku nr 6, 10% akcji Banku nr 7, 10% akcji Banku nr 8, 10% akcji Banku nr 9, 10% akcji Banku nr 10 i 10% akcji Banku nr 11. Podobnie Bank nr 2 jest właścicielem 10% akcji Banku nr 1, 10% akcji Banku nr 3, 10% akcji Banku nr 4, 10% akcji Banku nr 5, 10% akcji Banku nr 6, 10% akcji Banku nr 7, 10% akcji Banku nr 8, 10% akcji Banku nr 9, 10% akcji Banku nr 10 i 10% akcji Banku nr 11. Analogicznie sytuacja ma się ze wszystkimi pozostałymi bankami, to znaczy każdy z nich ma po 10% akcji innych banków. Na przykład Bank nr 11 jest właścicielem 10% akcji Banku nr 1, 10% akcji Banku nr 2, 10% akcji Banku nr 3, 10% akcji Banku nr 4, 10% akcji Banku nr 5, 10% akcji Banku nr 6, 10% akcji Banku nr 7, 10% akcji Banku nr 8, 10% akcji Banku nr 9 i wreszcie 10% akcji Banku nr 10.

W tym miejscu w sposób naturalny nasuwa się niezwykle intrygujące pytanie: Kto jest właścicielem tych wszystkich banków wartych tysiące miliardów dolarów?
Odpowiedź brzmi, że tak naprawdę nikt, bo przecież nie żadna osoba fizyczna (nie istnieje człowiek, który by posiadał choćby jedną akcje dowolnego z wymienionych banków) ani tym bardziej nie państwo (ono również żadnej akcji nie posiada).

Ostateczny wniosek jest szokujący, ponieważ z zamieszczonych rozważań wynika, że wielki kapitał się po prostu uniezależnił, całkowicie oderwał od jakichkolwiek ludzi bądź instytucji publicznych i wiedzie swój własny żywot w postaci tzw. osób prawnych (spółek giełdowych).
W klasycznym XIX-wiecznym kapitalizmie wszystko musiało mieć swego właściciela, np. Silberstein miał cegielnię, Blumenkopf fabrykę butów, Rosenzweig gorzelnię, Edelbaum zakłady tkackie, a wielce szacowny Goldwasser był właścicielem banku itd. Ludzie ci byli (na szczęście) śmiertelni; zatem, gdy umierał Blumenkopf, jego fabrykę butów dziedziczyli jego synowie i być może po pewnym czasie ulegała ona podziałowi na dwie konkurujące ze sobą firmy – oczywiście ku uciesze klientów Blumenkopfa.

Tymczasem rozważane giełdowe giganty są, przynajmniej w perspektywie historycznej, wręcz nieśmiertelne (co najwyżej od czasu do czasu wymieniani są członkowie zarządu, co jednak jest zupełnie niewidoczne na zewnątrz – bo kogo obchodzi, czy np. prezesem Banku BPH PBK SA jest aktualnie jakiś Kowalski czy Wiśniewski?). Zatem giełdowi giganci wiodą swój beztroski żywot wieczny, którego celem jest nieustanne pomnażanie własnego kapitału, nie licząc się przy tym z nikim i z niczym. Ponieważ dysponują wręcz niewyobrażalnymi pieniędzmi, z łatwością pożerają mniejsze firmy (prywatne – czyli takie, które mają właścicieli w postaci osób fizycznych), powiększając tym samym własny kapitał i niszcząc kapitał prywatny. Ponadto od czasu do czasu mają miejsce fuzje giełdowych gigantów, co rodzi jeszcze mocniejsze grupy kapitałowe, które tym łatwiej mogą wysysać kapitał z rynku, traktować rządy i parlamenty poszczególnych państw jak zwykłe marionetki, które mogą bez trudu przekupywać łapówkami o dowolnej wysokości (już starożytni Rzymianie mówili, że nie ma tak wysokiego muru, aby osioł obładowany złotem nie mógł go przeskoczyć).

Czy zatem za kilkadziesiąt lat nie okaże się, że cały świat został podzielony np. na siedem stref wpływów pomiędzy niewyobrażalnie wielkie grupy kapitałowe, które wzajemnie posiadają własne akcje i w związku z tym mogą wejść w zmowę i dowolnie ustalać reguły gry, decydując dosłownie o wszystkim. W takiej sytuacji kapitał prywatny zostałby zredukowany praktycznie do zera, ponieważ zdecydowana większość środków finansowych znajdowałaby się w posiadaniu owych siedmiu giełdowych gigantów, którzy sami wzajemnie stanowią swoją własność, a wszyscy ludzie mieliby im tylko służyć (zapewne nieświadomie) jak niewolnicy.
Oczywiście przedstawiona tutaj hipotetyczna sytuacja jest mocno przejaskrawiona, gdyż zawsze pewna część akcji spółek notowanych na giełdzie znajduje się w rękach drobnych ciułaczy, czy jednak fakt ten cokolwiek zmienia? Przecież nikt, kto kupuje akcje np. Banku Pekao SA, choćby i za 100 tysięcy złotych, nie może mieć najmniejszych złudzeń, że może mieć na podejmowane przez ten bank w jakiejkolwiek sprawie decyzje nawet najmniejszy wpływ.
Inną interesująca kwestią jest pytanie, czy sprzedając któremuś z wymienionych uprzednio 11 banków jakieś przedsiębiorstwo państwowe (np. hutę, elektrownię, fabrykę maszyn, linie kolejowe), można mówić o ich prywatyzacji? Skoro coś jest prywatne, to powinien być do tego właściciel bądź właściciele (rozumiani jako fizycznie istniejące osoby) -jednak tutaj, jak wcześniej już ustalono, właściciela po prostu nie ma.

Od zawsze mówiono, że pieniądz rządzi światem, jednak mówiąc tak, zwykle miano na myśli jakichś ludzi, którzy ten pieniądz posiadają (najczęściej wyznania mojżeszowego). Jednak teraz okazuje się, że to właśnie pieniądz, który rządzi światem, posiada sam siebie, a ludzie są tylko pionkami w prowadzonej przez niego grze rynkowej.

Doprawdy dziwne są koleje historii gospodarczej świata. Od najdawniejszych czasów kapitał był w rękach fizycznie istniejących osób. Następnie komuniści uważali, że są w stanie rozwiązać wszelkie problemy, jeśli kapitał stanie się własnością państwa. Nie przewidzieli tylko jednego: że kapitał im się wymknie z rąk oraz całkowicie się usamodzielni i uniezależni, zyskując osobowość prawną.

REKLAMA