Niebezpieczne mity poprawności politycznej

REKLAMA

Profesor Władysław Bartoszewski, w swoim słynnym wykładzie wygłoszonym na Uniwersytecie Warszawskim, powiedział, że Polska jest po raz pierwszy w swojej historii suwerennym krajem pomiędzy przyjaciółmi. Wykład ten zawiera sporo różnych zwodniczych poglądów, niekiedy bardzo kontrowersyjnych.

Zawiera też kilka bardzo poważnych propagandowych oszustw. Jednemu z nich, najmniej widocznemu, chciałbym poświęcić chwilę uwagi. Władysław Bartoszewski milcząco zakłada, powołując się na ideę Roberta Schumana, że Unia Europejska powstała jako środek zaradczy na europejskie wojowanie i zlikwidowała wszelkie europejskie konflikty. Europa jest więc politycznym rajem, bezkonfliktową krainą powszechnej szczęśliwości.

REKLAMA

Nie będę teraz odnosił się do żadnej konkretnej tezy tego wykładu. Zrobię to w najbliższym czasie. O jednym jestem przekonany. Jest to jeden z najbardziej szkodliwych i nieprawdziwych wykładów politycznych w czasie ostatnich pięćdziesięciu lat. Zajmę się tylko tą jedną kwestią. Kwestią owej powszechnej szczęśliwości i przekonania o tym, że konflikt jest czymś złym, musi być więc eliminowany jako taki.

Mowa o konsensusach, wspólnotowym myśleniu, nie jest nawet klajstrowaniem problemu. Jest fundamentalnym błędem, obrażającym wręcz prawa fizyki. Jest to także najcelniejsza definicja politycznej różnicy pomiędzy środowiskiem PO (Platformy Obywatelskiej), a środowiskiem PiS.

Otóż, o ile przekonanie o Unii Europejskiej, jako przedsięwzięciu antywojennym jest sensowne, oznacza to jedynie tylko to, że najprawdopodobniej została wyeliminowana militarna forma rozwiązywania konfliktów w Europie. Konflikty pozostały.

I to jest istota różnicy.

Do rozwiązywania istniejących konfliktów używane są we wszystkich krajach świata, wszystkie możliwe środki dostępne stronom konfliktów. W Europie z wyłączeniem środków militarnych. To też zresztą nie jest takie pewne. Powiem więcej. XXI wiek tym się różni od czasu poprzedniego, że jest intensywniejszy, więc współczesne konflikty są także silniejsze, bardziej skomplikowane, a ich rozwiązywanie wymaga o niebo większych umiejętności i pracy niż dawniej. Pojawiły się zupełnie nowe źródła problemów. Unikanie jasnego nazywania ich po imieniu, uchylanie się przed możliwie najszybszym definiowaniem ich istoty, jest najgrubszym błędem na jaki może sobie pozwolić Europa i każde z państw europejskich z osobna.

Jest to błąd strusiej polityki, który przejdzie do historii jako patologiczny syndrom Tuska-Bartoszewskiego*). Precyzyjniejsze oceny i dokumentacje tej fatalnej choroby politycznej pozostawiam sobie na później. Dość powiedzieć, że problemy nie rozwiązywane, nie przysychają, ale narastają. Do ich rozwiązania potrzebne są co raz poważniejsze środki, z wojną włącznie. Jeśli wyłączone są teraz w Europie środki militane, to tylko dlatego, że państwa europejskie nauczyły się toczyć wojny niemilitarne. Jest to tylko trochę sprytniejszy sposób osiągania tych samych celów.

Walka ideologiczna, albo wojna psychogiczna jest normalnym narzędziem polityki zagranicznej na całym świecie już od kilku tysięcy lat. W Europie nie tylko w Rosji lub Niemczech jest normalnym, stale od kilkuset lat wykorzystywanym środkiem działania.

Walka ideologiczna prowadzona jest przez zawodowców. Profesjonaliści w tej dziedzinie są normalnie szkoleni, studiują te zagadnienia na zwykłych wykładach i ćwiczeniach w odpowiednich akademiach. Są do tego podręczniki, jest literatura. Departament Stanu USA ma Agencję Operacji Specjalnych, która zupełnie nieźle współpracuje z polskim kontyngentem w Iraku, który tak naprawdę akurat specjalizuje się w tego typu zadaniach.

Wojna psychologiczna, jako rodzaj walki, był specjalnością polską w czasach Układu Warszawskiego, polscy specjaliści byli bardzo cenieni w Moskwie i nie tylko tam. Niektórzy z ówczesnych czołowych specjalistów od wojny psychologicznej zasiadają dzisiaj w ławach poselskich SLD.

Od 1990 roku pisanie i mówienie na ten temat stało się w Polsce niepoprawne politycznie. Przynajmniej w kilku moich wpisach ten temat był istotny, podawałem linki do opracowań polskich specjalistów, uczących kiedyś w Akademii Spraw Wewnętrznych tego, jak się robi wojnę ideologiczną.

Nie zauważyłem pozytywnych reakcji. Reakcje negatywne zdarzały się notorycznie:
Odsyłany byłem do szpitala psychiatrycznego, byłem pytany o to, czy przypadkiem nie jestem na psychotropach. Ktoś pisał o oszołomstwie, najbardziej neutralna reakcja, to postawienie zarzutu spiskowej wizji dziejów. Nie jest to już reakcja obrzydzenia, a jedynie „krytyka polityczna”, tyle w tym dobrego.

TEN dogmat poprawności politycznej jest przestrzegany przez wszystkich, od lewicy do prawicy – zjawisko operacji specjalnych prowadzonych w Polsce nie istnieje.
Nie ma takiego zagrożenia.

Spójrzmy na to inaczej. W procedurach projektowania zwykłych przedsięwzięć gospodarczych, robi się analizy ekonomiczne, studium wykonalności lub podobne sztuczki. Jest oczywiste, że wśród tych prac musi być zrobiona analiza ryzyk, czyli ocena zagrożeń.

Analiza zagrożeń jest normalnym i koniecznym krokiem, który musi być podjęty. Analiza zagrożeń powodowanych przez zwykłe konflikty interesów, wynikających ze zwykłej konkurencji rynkowej i wszystkich innych. Jakiego figla może wyciąć Coca Cola Pepsi Coli?
Każdy przedsiębiorca przygotowujący dowolne przedsięwzięcie gospodarcze powinien przewidzieć każde możliwe zagrożenie, nawet najmniej prawdopodobne, każde ryzyko musi być przeanalizowane, pomierzone, chociażby tylko po to, aby je odrzucić.

A w polityce już nie. Dogmat poprawności politycznej obowiązujący w polskiej publicznej dyskusji politycznej jest przeciwny:
– Teraz w Europie nie ma wrogów i wojen, wszyscy wszystkim życzą zdrowia, szczęścia pomyślności, nigdzie nie ma żadnych przeciwności, wszyscy są dobrzy. Cacy, ogóloeuropejska słodycz i miłość.

JESTEM PEWIEN, że paraliżowanie społecznego i państwowego układu immunologicznego POLSKI, polega na usilnym wsączaniu przekonania, że w Polsce nie ma żadnych zagrożeń.
UKŁAD – nie istnieje, to jakaś obsesja.
KORUPCJA – nie istnieje, to jakaś wizja państwa policyjnego.
ROSJA – nie istnieje, razem ze swoimi urojonymi operacjami specjalnymi.
OBCE INTERESY – w Polsce? Mamy wszędzie tylko życzliwych i bezinteresownych przyjaciół.
TERRORYZM – u nas, w Polsce? Ależ skad, nie ma takiego zagrożenia.

Polityka paraliżowania polskiego układu immunologicznego jest najbardziej wredną polityką jaką przeciwko Polsce da się prowadzić. Tę politykę, jako pierwszą trzeba rozwalić.

REKLAMA