Michalkiewicz: Schodzimy do podziemia?

REKLAMA

Jeszcze raz okazało się, jak destrukcyjny wpływ na gospodarkę wywiera polityka. Gdyby jeszcze życie polityczne było uregulowane, jak w PRL, gdzie wybory polegały na głosowaniu na jedną listę co cztery lata, a linia polityczna w zasadzie się nie zmieniała, chyba – żeby zmienił się etap, albo umarł Stalin – to jeszcze pół biedy. Kiedy jednak los nawet silnego rządu w silnej Europie zależy od humoru jakiegoś filuta obdarzonego mandatem poselskim przez bandę kretynów – to gospodarka przeżywa prawdziwe paroksyzmy.

Doświadczył tego Jerzy Stuhr, nakręcając film „Korowód” na kanwie lustracji, będącej jednym z politycznych priorytetów rządu PiS. Tymczasem, kiedy obraz właśnie ma wejść na ekrany, rząd się zmienił, a z nim – dotychczasowe priorytety.

REKLAMA

Jak pokazuje przykład Michała Boniego, konfident zostanie bohaterem pozytywnym, może nawet autorytetem moralnym, a w każdym razie – wzorcem przyzwoitości. Czy w takich warunkach można zaplanować jakiekolwiek gospodarcze przedsięwzięcie?

Nic więc dziwnego, że z roku na rok rozrasta się szara strefa, będąca prawdziwą oazą normalności i wolności gospodarczej, odporna na szaleństwa władzy – jak w okresie okupacji niemieckiej i sowieckiej. A ponieważ 13 grudnia premier Tusk podpisze Anschluß, to chyba również kultura będzie musiała jeszcze raz zejść do podziemia.

(źródło)

REKLAMA