Konserwatywna reakcja? Młodzież, która nie dała się wytresować

REKLAMA

Gdy w 1989 roku Polska wchodziła w orbitę wpływów Zachodu, badacze przewidywali szybką laicyzację, hedonizację i macdonaldyzację polskiego społeczeństwa. Tymczasem w 13 lat po przełomie okazało się, że młoda polska inteligencja jest dużo bardziej konserwatywna niż jej rodzice. W dodatku ten trend wydaje się nasilać.

W ramach programu badawczego „Prawa człowieka. Tolerancja i jej granice”, CBOS przeprowadził badanie na losowej próbie Polaków – w różnych grupach wiekowych i zawodowych. Opublikowane wyniki tego badania, szczególnie dotyczące kwestii tzw. tolerancji, są zaskakujące. Polska młodzież ucząca się i studiująca, owa nadzieja na lepsze jutro w odmienionym, nowoczesnym i prawdziwie „europejskim” społeczeństwie, okazuje się być nieznośnie konserwatywna, a nawet – narodowo-patriotyczna i jeszcze katolicka na dodatek.

REKLAMA

Dla ideologów „postmodernizmu” czy liberalizmu rozumianego jako „wolność do”, złą wróżbę dla przyszłości naszego społeczeństwa stanowi ogrom „nietolerancji” Polaków. Zbadano tę kwestię, stosując pewien zabieg metodologiczny. Pragnąc wyeliminować ewentualne zakłócenia, jakie mogłaby wywołać moda na „polityczną poprawność” i co za tym idzie – skłonność do „fasadowej” tolerancji (jedynie deklarowanej słownie), odpowiednio zredagowano pytania badawcze, tak aby pozornie posiadając neutralne znaczenie, miały one postać „zdań nietolerancyjnych” – oczywiście w ocenie przeprowadzających badanie. Zastosowano w nich takie wartościujące zwroty jak „potępiam…”, „słuszne jest, żeby…”, „trzeba nie dopuszczać….”, „nie mam zaufania…” itp.

Okazało się, że tzw. trend laicyzacji po prostu nie istnieje. Co więcej, młodzi Polacy są bardziej przywiązani do wartości – w dodatku wartości, o zgrozo, tradycyjnych, wręcz „narodowo-katolickich” – niż ich wychowani w socjalizmie rodzice.

Wyznawanie tego rodzaju wartości socjologowie z Polskiej Akademii Nauk oraz Instytutu Socjologii UW zinterpretowali jako wskaźnik nietolerancji naszego społeczeństwa. Dzieje się tak dlatego, ponieważ akceptację ułożonych przez siebie „twierdzeń nietolerancyjnych” traktują oni jako zgodę na „nietolerancyjne schematy” myślenia; tymczasem bezwarunkowa „tolerancja” może przecież nie być wartością najwyższą dla badanych osób.

Na szczególną uwagę w tym badaniu zasługują dwie grupy „nadziei” dla „postępowców”: wspomniani już uczniowie i studenci oraz tzw. wyższa inteligencja, czyli m.in. nauczyciele, lekarze, adwokaci. Obydwie rozczarowują jako ewentualna elita tolerancji w „Nowym Wspaniałym Świecie”. Gdy dodamy do tego tradycyjnie „zaściankowych” i „niewykształconych” rolników oraz „nieokrzesanych” właścicieli prywatnych firm, też nieźle „nietolerancyjnych”, wyłania się obraz grozy.

Obraz grozy oczywiście dla „postmodernistycznie oświeconego” umysłu. Natomiast raczej krzepiący dla konserwatysty.

Przyjrzyjmy się wynikom.

1) Wysoką akceptację Polaków uzyskało następujące twierdzenie: „Słusznie, że w Sejmie wisi krzyż, a nie znaki innych religii czy niewierzących. Żyjemy w kraju katolickim. Krzyż jest naszym polskim znakiem”.

Nie dziwi wprawdzie stopień akceptacji krzyża w Sejmie u rolników: 86,2% Ale drugą grupą uznającą konieczność jego obecności w parlamencie są uczniowie i studenci z wynikiem 74,7%! Zaledwie 11% z tej grupy jest przeciw. Popiera to też 48% elity inteligencji, 49,7% właścicieli prywatnych firm i 39% inteligencji średniego szczebla.

2) Twierdzenie: „Nie mam zaufania do tych polityków, którzy składając przysięgę, opuszczają formułę: »Tak mi dopomóż Bóg«. Jeśli chcą tak jawnie demonstrować swój brak wiary, to lepiej, żeby nie rządzili katolickim społeczeństwem”, jest częściej odrzucane niż akceptowane przez wyższą inteligencję i nawet przez emerytów i rencistów. Tymczasem taką postawę akceptuje ponad 40% uczniów i studentów! Ponadto w tej samej grupie 52,5% dostrzega zagrożenie w oddawaniu świątyń katolickich unitom i prawosławnym. Średnia inteligencja (urzędnicy, technicy, pielęgniarki) oraz inteligencja wyższa znacznie rzadziej się tego obawia.

Według interpretacji autorów badania, ta zaskakująca tendencja „narodowo-katolicka” u młodzieży uczącej się i studentów, może być wyrazem buntu pokoleniowego, przyjmującego znamiona „konserwatywnego buntu” przeciwko temu co aktualnie jest modne wśród dorosłej części społeczeństwa, czyli wzorcom konsumpcjonistycznym i permisywnym oraz związanemu z tym osłabieniu tradycyjnej religijności i obyczajowości. Ten sprzeciw wobec „nowoczesnych” wartości dość powszechnie akceptowanych wśród dorosłej część inteligencji dobrze ilustruje potępienie przez młodzież uczącą się „konsumentów” pornografii.

3) Zdanie potępiające oglądanie pornografii (nie samą pornografię, tylko tych, którzy ją oglądają) akceptuje 26% wyższej inteligencji i 21% inteligencji średniej Tymczasem to samo zdanie akceptuje 42% uczniów i studentów.

4) Wyższa inteligencja natomiast okazuje się być niebezpiecznie „nietolerancyjna” w innej zasadniczej kwestii: oceny słuszności i niesłuszności czyichś poglądów i co za tym idzie – potępienia i zakazu tych ostatnich. Zakaz głoszenia poglądów uznawanych za „niesłuszne” akceptuje aż 67% ludzi z wyższym wykształceniem, co stanowi o jeden procent więcej niż wynosi średnia dla całego kraju.

W tym miejscu jednak należy poczynić uwagę metodologiczną. Twierdzenie, które tak wielu Polaków z wyższym wykształceniem akceptuje, jest ogólnikowe: nie sprecyzowano poglądów, których potępienie jest dopuszczalne. Czytamy tylko: „Można tolerować wiele rzeczy, ale jeśli ktoś posiada poglądy głęboko niesłuszne, trzeba w miarę możliwości nie dopuszczać, by je rozpowszechniał”. Może to dotyczyć np. zakazu obrażania uczuć religijnych Polaków (wg „postępowców:” byłaby to nietolerancja dla odmiennych, przełamujących tabu i „nieskrępowanych przesądami” poglądów), a może być zakaz choćby „kłamstwa oświęcimskiego” (W tym wypadku „postępowcom” niezręcznie byłoby mówić o „nietolerancji”. Prędzej już „świadczyłoby” to o „postawie obywatelskiej” Polaków, ich „odpowiedzialności”, „uznaniu dla wartości ogólnoludzkich” czy wręcz właśnie o „tolerancji”). Zważywszy jednak, że w innych kwestiach Polacy okazują się tak „zaściankowi” można przyjąć, iż chcieliby oni zakazywać skądinąd „słusznych” poglądów, np. takich, że można publicznie (np. w sztuce) obrażać symbole religijne,

Przyjęta przez badaczy metodologia niewiele mówi o „nietolerancyjności”, pokazuje natomiast, że próba narzucenia „tolerancji” jako wartości najwyższej i absolutnej spaliła na panewce.

5) Widać to również na przykładzie odmiennych postaw w kwestii przerywania ciąży. Badacze konstatują, że zarówno przeciwnicy, jak i zwolennicy aborcji wykazują nietolerancję dla – uznawanych za „głęboko niesłuszne” – poglądów adwersarzy. Można odnieść wrażenie, że badacze uważają, że dla badanych znacznie ważniejsza powinna być „idea tolerancji absolutnej” niż zakaz czy dopuszczalność aborcji!

6) Następne zdanie, które respondenci mieli zaakceptować bądź odrzucić, brzmi: „Potępiam samobójców. To tchórzostwo, nieodpowiedzialność, czasem chęć zwrócenia na siebie uwagi, czyn głęboko niemoralny”. Okazuje się, że potępia samobójców aż 86% rolników – ale nawet w grupie najrzadziej potępiającej samobójców, czyli wśród wyższej inteligencji, rysuje się wyraźna przewaga akceptujących zdanie potępiające – 42,7% nad negującymi takie potępienie – 31,7% Ponownie też młodzież ucząca się i studiująca wykazuje daleko bardziej konserwatywną postawę niż dorośli inteligenci: potępienie dla samobójców osiągnęło tu 58%. Co znów zinterpretowane zostało przez badaczy w kategoriach „klasycznej nietolerancji” naszego społeczeństwa dla „odmienności”.

Badania te nic nie mówią o prawdziwych postawach – tylko o reakcji na hasła. Pocieszające jest jednak, że po latach dyskredytującej tradycyjne wartości „postępowej tresury”, prowadzonej w mediach, mniej lub bardziej naukowych publikacjach, a nawet filmach – bardzo wielu Polaków, zwłaszcza uczniowie i studenci, okazuje się być tradycjonalistami. A przynajmniej: odpornymi na propagandę.

REKLAMA