Noworoczna wpadka na kolei

REKLAMA

W kasie międzynarodowej na dworcu Kraków Główny sprzedano bilet na nieistniejący pociąg do słowackiej Żyliny. PKP tłumaczy, iż sprzedało taki bilet na życzenie klienta, który sam sobie jest winien!

Słowak Borys, na stałe mieszkający w Krakowie, najpierw upewnił się, czy pociąg do Żyliny odjeżdża w interesującym go terminie, a potem zakupił bilet dla siebie i dziecka. Zaniepokojony kilkunastominutowym oczekiwaniem na pociąg zapytał w kasie, z którego peronu odjeżdża pociąg na Słowację. Dowiedział się, że skład kursuje dopiero jutro.

REKLAMA

– Klient chciał taki bilet, to mu sprzedaliśmy – takie wytłumaczenie usłyszał reporter RMF FM w informacji kolejowej na krakowskim dworcu głównym. Obsługa PKP stanęła na stanowisku, że to wina pasażera, że kupił bilet na pociąg, który dzisiaj nie odjedzie. – Bilety są wydawane wyłącznie na życzenie podróżnego – mówią pracownicy PKP.

Okazało się, że program do sprzedaży biletów nie jest skoordynowany z rozkładem jazdy.

REKLAMA