Języki, języki!

REKLAMA

Bardzo wiele kobiet kończy szkołę – i natychmiast rzuca wszelka naukę. Nie piszę o tych, które kończą uniwersytet i dalej tam pracują – piszę o kobietach przeciętnych. Te, co pracują na uczelniach, zazwyczaj sądzą, że wiedzą wszystko, choć w rzeczywistości same wierzą w przesądy, a jak powiedział nasz wielki pisarz, Hubert Eco: „Wiara w przesądy przynosi nieszczęście”.

Ja zajmuję się podawaniem prawdziwych rad. Otóż my, kobiety, też się uczymy. Tylko my uczymy się życia, a nie formułek. Teoretyczne formułki są dla Mężczyzn. Uczymy się, jak zachowywać się w towarzystwie, jak intrygować, jak się podobać, jak manipulować Mężczyznami, dziećmi… Nauki pobierane w szkole są kobietom właściwie niepotrzebne. Ja mam za sobą te parę lat życia i zapewniam, że z matematyki potrzebne mi było jedynie dodawanie i odejmowanie, czasem mnożenie. Nie przypominam sobie, bym coś kiedyś dzieliła, ale to też może się przydać. Natomiast podnoszenie do potęgi czy pierwiastkowanie, a także rozwiązywanie równań kobietom w ogóle nie jest potrzebne. W razie potrzeby dzwoni się do Mężczyzny, który będzie zachwycony – tym, że potem powie sobie: „Ale te baby to idiotki!”. A my mamy uprzyjemniać Mężczyznom życie, nieprawdaż? Natomiast jedna rzecz jest potrzebna i powinnyśmy uczyć się jej w szkole i po szkole. Są to języki. Kobieta ma od Boga dar mówienia. Mówimy o wiele więcej niż Mężczyźni, co jest konieczne. Mówiąc, uczymy bowiem mówić nasze dzieci, nawet te będące w naszym łonie. Te kobiety, które dużo mówią, będą miały bardziej elokwentne dzieci. Na to, żeby mówić, trzeba znać język. Najpierw dobrze znać język włoski, oczywiście [w Polsce – polski – a.f.], ale dobrze jest znać dużo innych języków.

REKLAMA

I znów – Mężczyźni uczą się języków poprzez formułki: „liczbę mnogą tworzy się przez…”. My, kobiety, uczymy się, powtarzając. My chwytamy to bez formułek, nam one nie są potrzebne.
Stąd wniosek: kobiety potrzebują innych kursów językowych niż Mężczyźni. A najlepiej wyjechać do jakiegoś kraju, przedtem poczytać o tamtejszym języku, nauczyć się 200 najprostszych słów – a w tym kraju przez te dwa tygodnie rozmawiać tylko w miejscowym języku, a potem dzień w dzień przez dwie godziny oglądać telewizję w tym języku.
Po kwartale będziesz szwargotała. Potem jeszcze raz na dwa tygodnie – i dalej telewizja. I czytanie już książek w tym języku. Po pół roku będziesz mówiła lepiej niż Mężczyzna chodzący na renomowane kursy.

Takie mamy zdolności. Trzeba je wykorzystywać, a nie marnować!

REKLAMA