Inny punkt widzenia: cena cudu w Chinach

REKLAMA

Chiny zalewają państwa europejskie i USA tanimi produktami; od czasu do czasu jesteśmy co prawda zaniepokojeni informacjami o wadliwych zabawkach albo żywności „ulepszanej” chemią z napisem Made in China. Czy myślimy wtedy o tych którzy płacą największą cenę „cudu gospodarczego” Państwa Środka?

Według nowojorskiej National Labor Committee (Krajowej Komisji Pracowniczej) chińscy robotnicy, często nie mający więcej niż 16 lat, nie tylko notorycznie pozbawiani są należnych im wynagrodzeń czy podstawowych świadczeń medycznych, ale także narażeni są na niebezpieczeństwo obsługując wadliwe maszyny albo mając bezpośrednią styczność z niebezpiecznymi chemikaliami.

REKLAMA

I wszystko to dzieję się w fabrykach produkujących towary dla znanych firm zachodnich, które trafiają do naszych domów.

Na okres Świąt Bożego Narodzenia WAL-MART, największa sieć amerykańskich supermarketów, przygotowała tanie dekoracje świąteczne. Jednym z chińskich producentów, który dostarczył owe produkty była firma Huanya Gift z południowej prowincji Guangdong.

Fabryka zatrudnia ok. 8 tysiąca robotników; większość z nich pracuje 12-15 godzin dziennie, 7 dni w tygodniu. Nie mają prawa do nawet jednego dnia wolnego przez kilka miesięcy. Za próby ubiegania się o wolną niedzielę grozi kara pozbawienia wynagrodzenia za 2.5 dnia pracy. Zagwarantowane przez prawo minimalne wynagrodzenie w prowincji Guangdong wynosi 55 centów za godzinę, ale przeciętne robotnicy dostają tu 26 centów.

Latem 2007 roku Huanya, inna fabryka produkująca dekoracje świąteczne (także w prowincji Guangdong), zatrudniła ok. 500 studentów szkoły średniej (przeciętna wieku 16 lat); obiecano im, że nie będą musieli pracować więcej niż 10 godzin dziennie, i nie więcej niż 6 dni w tygodniu zarabiając ok. 132 dolarów miesięcznie. Na miejscu okazało sie, że studenci mają pracować 12 do 14 godzin dziennie, 7 dni w tygodniu i za duża niższą stawkę niż obiecana.

Niestety podobne praktyki stosowane są w fabrykach produkujących dewocjonalia. Krzyże jakie trafiły na rynek amerykański produkowane są w fabryce Junxingye; zatrudnione tu kobiety zmuszane są pracy po 14 godzin dziennie przez 7 dni w tygodniu.

Warunki w jakich przychodzi im mieszkać w zakładowym internacie są bardzo prymitywne: śpią na wąskich łóżkach i aby zapewnić sobie odrobinę prywatności oddzielają się plastikowymi płytami; poza łóżkiem w pomieszczeniach nie ma żadnych innych mebli, ściany czarne z brudu, a wszędzie wiszą pajęczyny. Na ścianach w łazienkach rośnie grzyb. Robotnice narzekały, że pieką je oczy i swędzi skóra; poprosiły dyrekcję fabryki, aby udostępniła im nazwę środków chemicznych z jakimi przyszło im pracować; nie otrzymały żadnej informacji.

Wcale nie lepiej wygląda sytuacja w fabrykach produkujących licencjonowane wyroby (np. plecaki, czapeczki) na Igrzyska Olimpijskie w Pekinie w 2008 roku. Fabryki takie jak Lekit Stationery Company, Yue Wing Cheong Loght Products (w Shenzhen), Eagle Lather Products czy Mainland Headwear Holdings często zatrudniają dzieci, zmuszają robotników do pracy ponad 10 godzin dziennie za mniej niż zagwarantowane przez prawo minimum. Robotnicy pod groźbą utraty pracy muszą kłamać w sprawie kwoty wynagrodzeń i warunków pracy przybywającym na inspekcje urzędnikom.

Władze chińskie krytykowane przez międzynarodowe organizacje broniące praw człowieka i praw pracowników za tolerowanie wyzysku postanowiły z dniem 1 stycznia tego roku wprowadzić nowy kodeks pracy. Na wyrzucenie pracownika – dotąd pracodawca mogł to zrobić w dowolnej chwili – ma się zgodzić związek zawodowy.

Władze nie zgodziły się jednak na powstanie niezależnych związków zawodowych. Umowy pomiędzy pracodawcą a pracobiorcą mają być zawierane na pismie. Zmiany są też o tyle korzystniejsze dla pracowników, że ograniczają okres stażu i rozszerzają prawo do odpraw dla nowych kategorii zatrudnionych.

Eksperci zajmujący się prawami pracowników w Chinach, tacy jak Anita Chan, socjolog z Narodowego Uniwersytetu Austrlijskiego, są jednak dość sceptyczni wobec wprowadzonych zmian; po pierwsze nie są one wystarczające a po drugie, tak jak w przypadku wcześniej istniejących praw, nie ma gwarancji, że będą one respektowane.

Nie są to prognozy optymistyczne dla chińskich pracowników zwłaszcza, że Chiny powoli zaczynają trapić nowe problemy: wzrastające ceny energii i surowców (co powoduje że opłacalność wielu przedsiębiorstw spada), brak wykwalifikowanej siły roboczej (większość siły roboczej w ChRL stanowią emigranci ze wsi ) i coraz bardziej starzejąca się siła robocza.

tekst pochodzi z bloga: http://haniashen.blogspot.com/

REKLAMA