Brytyjski nalot na bankowe konta w Liechtensteinie

REKLAMA

Banki w raju podatkowym mogą stracić kolejnych klientów. Powód: brytyjski fiskus… kupił listę osób ukrywających w nich majątek. Z problemem unikania płacenia podatków borykają się wszystkie kraje – pisze „Puls Biznesu”. Służby fiskalne różnie radzą sobie z problemem. Ostatnio oddech fiskusa na plecach poczuli Brytyjczycy, którzy ukrywają oszczędności w bankach w Liechtensteinie.

W ślad za swym niemieckim odpowiednikiem brytyjski fiskus postanowił zainwestować 132,5 tys. EUR w „usługi” tajemniczego informatora z tego kraju (prawdopodobnie byłego pracownika banku LGT), kupując od niego listę stu osób, które zamiast płacić podatki w swoim kraju, lokowały oszczędności w europejskim raju podatkowym.

REKLAMA

Według szacunków, przez „nieuczciwych podatników brytyjski budżet stracił co najmniej 132,5 mln EUR”.

Według niemieckich urzędników podatkowych, którzy jako pierwsi zakupili informacje o tajnych kontach bankowych od tego samego informatora, straty Wielkiej Brytanii mogłyby być znacznie mniejsze.

– Dostali możliwość zakupu listy już dwa lata temu, ale z tego nie skorzystali. Czekali, żeby zobaczyć, jaki użytek z podobnych list zrobią inne kraje, a zwłaszcza Niemcy – twierdzi anonimowy pracownik niemieckiego urzędu podatkowego.

Do zakupu listy brytyjskiego fiskusa przekonał właśnie zachodni sąsiad Polski. W ubiegłym roku niemiecki fiskus kupił ją za 4,2 mln EUR. Na rezultaty „inwestycji” nie trzeba było długo czekać. Podczas ostatnich dwóch tygodni niemieckie władze podatkowe przeprowadziły rewizję w setkach domów i biur bankowych. Jednak żadnej z osób podejrzewanych o uchylanie się od podatków nie postawiono do tej pory zarzutów.

Śledztwa w sprawie tajnych kont odbiły się szerokim echem nie tylko w Liechtensteinie, ale również wśród innych rajów podatkowych, których znaczna część dochodów pochodzi z obracania pieniędzmi ulokowanymi w bankach.

REKLAMA