Finowie bronią internetu jak niepodległości

REKLAMA

Kilkuset Finów skrzyknęło się na czatach w sieci i rozpoczęło bezprecedensową batalię przeciw cenzurze prewencyjnej, którą ich zdaniem fińska policja wprowadza tylnymi drzwiami do internetu. Demonstracje w Helsinkach nie są częstym widokiem. Kiedy więc ponad 500 osób w różnym wieku i z różnych części kraju wyszło w zeszłym tygodniu na ulice stolicy w proteście przeciw blokowaniu stron internetowych z pornografią, w Finlandii zrobiło się głośno. O manifestacji informowały obficie media, zawrzało na blogach i forach internetowych. Bo sprawa, która zmobilizowała demonstrantów, nie jest taka jednoznaczna.

Chodzi o niedawne rozporządzenie elitarnej jednostki fińskiej policji – Narodowego Biura Śledczego – wzywające operatorów internetowych do blokowania stron zawierających pornografię. Na razie operatorzy robią to dobrowolnie. Problem w tym, że lista napiętnowanych stron jest tajna. W dodatku – jak podejrzewają przeciwnicy takiej ingerencji – lista nie zawiera tylko stron pornograficznych.

REKLAMA

Co więcej, policja ostrzega, że jeśli wszyscy operatorzy nie przyjmą tej regulacji dobrowolnie, rząd rozważy wprowadzenie obowiązkowej blokady niepożądanych treści. – I właśnie dlatego trzeba powiedzieć nie – tłumaczy nam 25-letni Kaj Sotala z Helsinek, jeden z organizatorów protestu. – Dziś mowa jest o pornografii, jutro przyjdzie czas na strony zawierające treści rzekomo zagrażające bezpieczeństwu państwa, a potem na strony, dzięki którym można ściągać muzykę czy filmy – mówi Sotala.

– Nie jesteśmy zwolennikami pornografii, ale blokowanie stron nie jest najlepszym sposobem, by z nią walczyć – mówi Sotala. – Każdy, kto choć trochę zna się na internecie, może obejść blokady wymuszane przez policję w kilka minut – dodaje. Zresztą przeciwnicy policyjnej regulacji mają już dowód na to, że walka z pornografią jest tylko pretekstem do kontrolowania internetu. Strona, na której zwoływali się przed zeszłotygodniowym protestem, została zamknięta przez policję przed manifestacją, choć nie było tam nic, co mogłoby kojarzyć się z pornografią.

Sprawa wywołuje wielkie emocje, gdyż internet w Finlandii jest dobrem powszechnym, stał się częścią życia tak samo jak sauna czy dom nad jeziorem. W tym zamieszkałym przez ponad 5 mln ludzi kraju ponad 3 mln ma nieograniczony dostęp do szybkiej sieci i korzysta z niej często. Średnią tę zaniżają ludzie po pięćdziesiątce, gdyż jak wynika z rządowych statystyk, z internetu korzystają niemal wszyscy Finowie w wieku do 40 lat! Nie bez kozery najgłośniejszy fiński romans na szczytach władzy – premiera z urodziwą rozwódką – rozpoczął się na internetowym czacie, kwitł za pomocą e-maili a skończył SMS-em.

Źródło: Gazeta Wyborcza

REKLAMA