PSL dla rodzin, czyli becikowe co roku?

REKLAMA

Spór w koalicji? PSL chce dać po 1145 zł rocznie rodzicom, którzy nie korzystają z podatkowej ulgi prorodzinnej. – W ten sposób nie załatwimy problemu – odpowiada Platforma.

Podatkową ulgę w wysokości 1145 zł za każde dziecko przyjął Sejm pod koniec zeszłej kadencji, już w trakcie kampanii wyborczej. Posłowie pospiesznie zmieniając ustawę podatkową, nie zauważyli jednak, że dali ulgę nie wszystkim. Nie mogą z niej skorzystać rolnicy i rozliczających się ryczałtem rzemieślnicy.

REKLAMA

Chce to teraz naprawić PSL. Do Sejmu złożył właśnie projekt ustawy, która pozwoli gminom wypłacić po 1110 zł rocznie na dziecko tym podatnikom, których nie obejmuje ulga prorodzinna, i tym, którzy nie mogą sobie jej odliczyć, bo płacą za mały podatek.

Dodatek na dzieci miałaby wejść w życie na początku 2009 r. Według szacunków PSL świadczenie dla około 3 mln dzieci kosztowałoby budżet państwa ok. 3,3 mld zł rocznie. PSL myśli już o kolejnym projekcie – poprawiającym ten właśnie złożony. Bo gdyby projekt przeszedł w takiej wersji jak teraz, dodatkowe pieniądze wypłacane przez gminy zwiększałyby dochód rodziny. A to z kolei mogłoby pozbawić część osób dodatków rodzinnych.

Politycy koalicyjnej Platformy dowiedzieli się o projekcie, czytając wczorajszy dziennik „Polska”. Czemu PSL złożył go bez konsultacji z koalicjantem? – To odpowiedź na hasła rzucane przez niektórych polityków PO – mówi szef klubu PSL Stanisław Żelichowski. – Musieliśmy się już tłumaczyć z takich rzeczy jak podatek liniowy, zniesienie abonamentu RTV czy zakaz finansowania partii z budżetu, choć nikt z PO wcześniej z nami o tym na ten temat nie rozmawiał. Prosiliśmy, by było inaczej, ale bezskutecznie. Więc postanowiliśmy pokazać, że też mamy ważne społecznie projekty – tłumaczy Żelichowski.

Dementuje przy tym sugestie „Polski”, że w starciu z PO o wyrównanie ulgi na dzieci, ludowcy sięgną po wsparcie opozycji. – Nie chcemy forsować tego pomysłu z LiD i PiS, ale z Platformą. Czekamy teraz na stanowisko rządu. Ostateczną decyzję podejmiemy, kiedy dowiemy się, jakie są możliwości budżetu, czy da się przesunąć środki z rezerwy budżetowej, a może oszczędzić na administracji – mówi szef klubu ludowców.

REKLAMA