Dlaczego jestem za Rosjanami?

REKLAMA

No więc zacząć znów powinienem od Gruzji, mimo że o niej niedawno już pisałem, że na nic nam potrzebna ani ona, ani Kaukaz, a cała nasza polityka zagraniczna pożałowania godna. Jesteśmy za Kosowem przeciw Serbii i za Gruzją przeciw Rosji – znaczy się ze Słowian myśmy chyba najbardziej wyrodni. Co gorsza – Gruzini, atakując Osetię, dali pretekst Rosjanom, żeby atakowali niczym Amerykanie, czyli wszędzie i wszystkimi siłami, stanowczo, bez względu na ofi ary cudze i własne. Znaczy to, że nie ma pewności, iż Sowieci nie zaatakują Ukrainy, gdzie też są przecież tendencje separatystyczne. No a potem? No nie, Polska, kraj priwislinski, to dopiero w następnym pokoleniu. Wcześniej republiki nadbałtyckie i Białoruś.

[nice_info]W gruncie rzeczy my i tak się potem nie obronimy. Tarczą antyrakietową? A czy ktoś widział kiedyś amerykańskiego żołnierza na naszym terytorium? Wolne żarty. A któż to zatrzymał się w 1945 na Łabie, a właściwie to któż to zatrzymał generała Pattona? Oni sami, tacy ówcześni Bushe! Myśmy już od dawna międzynarodowo przehandlowani, co skłaniać powinno do następującej doktryny: nie należy pchać bez powodu paluchów między drzwi! Ja doszedłem z wiekiem do wniosku takiego, że trzeba trzymać z Rosją i z Chinami, to znaczy nie wstawiać się za słabymi (jak za Tybetem choćby), bo to chwalebne jest tylko w sporcie.[/nice_info]

REKLAMA

W życiu realnym trzeba trzymać z mocnymi i wystawiać im właśnie rachunki. Jak mądra kobieta silnemu, lecz przygłupiemu z lekka mężczyźnie, co łatwo uzasadnić by mogła moja sąsiadka z „NCz!”, pani Buonafi ori. Pomysł pana Saakaszwilego, który wprowadził w konfuzję nie tylko własny naród, ale i tak zwaną społeczność międzynarodową, że można z Rosją wygrać przy pomocy kilkunastu ciężarówek, wygląda na prowokację. Już się paru mocarzy na Rosjanach sparzyło, włącznie z Napoleonem i Hitlerem (poza Staśkiem z Źółkiewskich – ten kozak był bodaj ostatnim wyjątkiem). Oczywiście można walczyć z mocarstwami przez dziesięciolecia, jak Afgańczycy, podkładać bomby, podpalać, ale prowadzi to donikąd, bo nie do wygranej, tylko do spowolnienia zagłady.

Czy ten wychowany w Ameryce gruziński prezydent tego nie rozumie? Na pewno nie. Zawiódł na całej linii. I kiedy to piszę – już wycofuje swoje wojska z Osetii, dokąd nierozważnym rozkazem je wprowadził. To już lepiej było z Rosją nie zaczynać! Albo – jak śpiewała nasza marynarka w obliczu Kriegsmarine – na dnie z honorem lec, z honorem lec! Tysiące biurokratów zastanawiają się teraz, któż ma ustąpić, a my płacimy za te samoloty, narady, przemowy. A co mnie to obchodzi! To jak z więźniami w Tybecie. Mnie bardziej interesują więźniowie w Polsce, te 200 tysięcy ludzi (prawie Maracana!!!). Ludzie głównie młodzi, ze złamanym życiem. Często z powodu tragicznych wypadków samochodowych, pechowych, często z powodu kradzieży ze zwykłej biedy albo wsadzonych za kraty za niepłacenie alimentów.

I żyją ci nasi bracia na kilku metrach kwadratowych, głodują, grzeszą, uczą się, jak być jeszcze gorszymi, bo recydywistów i żuli mają za nauczycieli. No ale lepiej przejmować się więźniami na Kubie – bo może któryś jest poetą? Rzygać mi się chce, jak Polak szuka odniesień daleko, gdy nędza tak blisko. I tak dotkliwa. Ale o niej cicho, udajemy kraj dobrobytu, światowców, wielkiej polityki. I mamy pomysły na rozwiązanie niemal każdego konfliktu w świecie. To może jednak rozwiązać jakikolwiek konflikt u nas (ależ rusycyzm, jak nic wyjdę na kagebistę – jak mój druh Wołodia!)? Ale wracam do konfliktów między narodami. Prowokują je nieutalentowani, lecz bezczelni politycy. Starożytni Grecy mieli niezły pomysł, by ich co parę lat można było wyganiać z ojczyzny (każdy z nas mógłby zrobić taką skorupkową listę, nawet długachną), a Rzymianie to nawet szturmowali, na długo przed Francuzami czy bolszewikami, rządowe pałace.

A więc – trzymam się własnego toku myślenia, dopóki wygłaszanie poglądów nie podlega karze – kilka rezydencji w Polsce winno zostać zmiecionych z powierzchni Ziemi. Za co? Za to, że przywódcy nasi chcą zbawić świat cały, a nie chcą zbawić i nas, i siebie. Harcerze. A wracając do Gruzji, jestem za. Za pokojem, rzecz jasna. I rzecz jasna – za Słowianami.

REKLAMA