Eurodeputowany kosztuje nawet trzy miliony

REKLAMA

Wprowadzenie jednego deputowanego do Parlamentu Europejskiego kosztowało partie (a co za tym idzie podatników – lwia część pieniędzy na kampanię pochodzi z subwencji budżetowych) od 380 tysięcy do 3 milionów złotych.

[nice_info]Zgodnie z prawem, każdy komitet wyborczy mógł wydać na tegoroczną kampanię maksymalnie 10,35 mln zł. PO deklaruje, że wydała 9,5 mln zł, PiS i PSL – po 9 mln zł, zaś SLD-UP 5,6 mln zł. Wprowadzenie deputowanego do PE kosztowało od 380 tys. zł do 3 mln zł – wynika z szacunków Money.pl.[/nice_info]

REKLAMA

„Każdy z komitetów, który zdobywa mandaty, otrzymuje z budżetu państwa dotację. Jej wysokość jest ściśle związana z frekwencją” – powiedział Krzysztof Lorentz z Zespołu Kontrolowania Partii Politycznych i Kampanii Wyborczych PKW. Ugrupowanie, które przekroczy próg wyborczy i zdobędzie mandat, może ubiegać się o dotację. „Jeden głos, to jeden złoty” – dodaje Lorentz. Cztery partie podzielą między sobą 7,3 mln zł. pieniędzy podatników.

Ciekawe dane statystyczne obrazujące niektóre koszta funkcjonowania posłów Parlamentu Europejskiego podała Gazeta Wyborcza. Nie wszyscy wiedzą, że Parlament Europejski – w praktyce – pracuje aż w 3 miastach. W Strasburgu odbywają się sesje plenarne, w Brukseli mają miejsce posiedzenia komisji a w Luksemburgu mieści się część administracyjno-lingwistyczna. 10 mln euro kosztuje jednorazowy przejazd posłów, asystentów oraz dokumentów z Brukseli do Strasburga. Ponieważ Parlament Europejski posługuje się 23 językami ilość produkowanej rocznie makulatury jest ogromna: tylko w 2007 roku przetłumaczono 1 mln. 220 tyś. 775 stron dokumentów używanych podczas posiedzeń PE oraz poszczególnych komisji.

[nice_download]źródło: Dziennik, Gazeta Wyborcza, money.pl, materiały własne[/nice_download]

REKLAMA