Putin na wschodnich rubieżach imperium

REKLAMA

Przed wizytą w Polsce premier Rosji wybrał się na objazd wschodnich krańców swojego imperium. Jak powszechnie wiadomo, Włodzimierz Putin nie zna trwogi, a i Zachód, szczególnie ten bliższy, jest mu przecież nieobcy. Widocznie wolał jednak uodpornić się nieco na miazmaty wydzielane przez zgniłą – podług mniemania Moskwy – część świata i w tym celu pooglądać sobie tę zdrowszą.

[nice_info]Przy okazji przeprowadził robocze posiedzenie „O kontroli wykonania przez organy władzy wykonawczej poleceń prezydenta Federacji Rosyjskiej i rządu dotyczących kwestii związanych z rozwojem regionu dalekowschodniego”. [/nice_info]

REKLAMA

Daleki Wschód na zawsze z Rosją

Namiestnicy prowincji bardzo odległych od stolicy uważnie przysłuchiwali się wypowiedziom „głowy kabmina”. Tak coraz częściej media na Wschodzie nazywają Putina, przywołując tradycje bolszewickiego pastwienia się nad językiem: kabmin jest sylabowcem utworzonym z pierwszych zgłosek rosyjskiego „gabinetu ministrów”. Rosyjski lider także z mową Tołstoja się nie pieści, ale tym razem jego enuncjacje wyjątkowo kulały stylistycznie i składniowo.

[nice_alert]– Daleki Wschód, wschodnia Syberia to nie tylko skarbiec przyrodniczych zasobów Rosji, to także istotna część światowego gospodarstwa, która znajduje się i będzie znajdować się pod zwierzchnictwem Rosji – oświadczył Putin w wywiadzie telewizyjnym. Potem dodał trochę tajemniczo: – Wynikła sytuacja skłania nas do tego, aby rozwijać ten region. I nie tylko dlatego, że obserwujemy negatywne dla nas zjawisko: wyjazdy ludności z regionu. Lecz także z tego powodu, że istnieją obiektywne czynniki, aby rozwijać ten region, gdyż bardzo aktywnie rozwija się światowa strefa azjatycko-pacyficzna. Jest ona gospodarczą przyszłością ludzkości, tak przynajmniej wygląda to obecnie. My także jesteśmy częścią tej strefy.[/nice_alert]

Według agencji ITAR-TASS, premier Rosji podkreślił, że „próby włączenia Syberii i Dalekiego Wschodu w życie gospodarcze podejmowano zawsze. Były jednak one, mówiąc delikatnie, bardzo nieśmiałe”. W tym miejscu Putin, również mówiąc delikatnie, trochę rozminął się z prawdą. Budowa kolei transsyberyjskiej, zakończona w swoim zasadniczym kształcie 105 lat temu, była niezwykłym przedsięwzięciem, o następstwach ekonomicznych trudnych do przecenienia.

Bez przesady można powiedzieć, że liczący ponad 9 tysięcy kilometrów kolejowy szlak to kręgosłup największego państwa świata. Warto wspomnieć, że całkowitą elektryfikację głównej linii Moskwa-Władywostok przeprowadzono zaledwie siedem lat temu. Putin wspomniał wprawdzie o kolei transsyberyjskiej, ale podkreślił, że zbudowano ją wyłącznie w zamiarach wojennych, bez oglądania się na widoki gospodarcze.

[nice_info]To dość dziwne stwierdzenie mogłoby nawet być słuszne, ale raczej w odniesieniu do słynnej magistrali bajkalsko-amurskiej. Tę krótszą o przeszło połowę odnogę transsibu układano przez blisko pół wieku. Pierwsi pracowali przy niej jeńcy japońscy i niemieccy, jeszcze podczas trwania II wojny światowej. W nieludzkich warunkach, jakie panowały na tej budowie, śmierć poniosło przynajmniej 150 tysięcy z nich. Po śmierci Stalina realizację projektu praktycznie zarzucono, aż przypomniał sobie o nim Leonid Breżniew i posłał do pracy młodzież komsomolską. Tak przynajmniej głosiła oficjalna propaganda, bo naprawdę przy budowie kolei zatrudniano sowieckim zwyczajem także tych, którzy, gdyby dano im wybór, woleliby pracować zupełnie gdzie indziej.[/nice_info]

Krążyła wówczas w Polsce anegdota o „pociągu przyjaźni”, któremu skończyły się tory („Dalej sami zbudujecie” – informowała obsługa zaskoczonych podróżnych). W większych rosyjskich miastach działają obecnie stowarzyszenia przymusowych budowniczych BAM-u.

Droga po lodzie

Putin popisał się przy okazji znajomością historii. Powiedział: – Przedtem [to znaczy do chwili zbudowania kolei transsyberyjskiej – W.G.] Rosja docierała na swój własny Daleki Wschód wyłącznie drogą morską, przez Ocean Indyjski. Wyobrażacie sobie? O jakim więc rozwoju mogła być mowa?

[nice_info]No cóż, premier Rosji zapomniał najwidoczniej, że opisana przez niego sytuacja przyczyniła się przynajmniej do rozwoju literatury. Na poły fantastyczna relacja kupca Nikitina „Podróż za trzy morza” to jedna z pereł piśmiennictwa staroruskiego. Ale wyrzekający na zaniedbanie terytoriów wschodnich Putin miał na głowie ważniejsze rzeczy:[/nice_info]

– Dotąd brak jednolitej sieci energetycznej i jednolitego systemu gazowniczego. Daleki Wschód nie jest włączony do jednolitego systemu energetycznego kraju. Tego dotąd nie ma. Dotąd wykańczamy jeszcze drogę Czyta-Chabarowsk. Dlatego pracy jest tu bardzo wiele. To widać – ubolewał.

Rzeczywiście, zwykłym samochodem osobowym z Europy nad Ocean Spokojny przez Rosję dojechać się nie da bez narażania wozu na poważną dewastację – przynajmniej ciepłą porą roku, bo zimą jest nieco lepiej, gdyż równa jak stół szosa prowadzi po zamarzniętej rzece Szyłce.

Przy okazji rosyjski lider nie omieszkał poskarżyć się na własny rząd. Wspomniał, że finansowanie poszczególnych programów jest nierytmiczne, chociaż środków jest na to dosyć. Według Putina powodem są „biurokratyczne narowy, opóźnianie przetargów, niepotrzebne zwlekanie z przygotowaniem odpowiednich dokumentów itp.”.

Na koniec jednak zdecydował się pogłaskać po główce swoich podkomendnych (a zatem pochwalił w ten sposób siebie samego): – To są zwyczajne, rutynowe problemy, z którymi stykaliśmy się także w poprzednich latach – powiedział. – W ogólności jednak rząd dość adekwatnie reaguje na zjawiska mające miejsce w światowej i rosyjskiej gospodarce.

Odpływ ludności rosyjskiej z zaniedbanej Syberii oraz Dalekiego Wschodu to istotnie spory problem dla Kremla. U azjatyckich wrót Rosji czekają ludne Chiny i cisnący się na wyspach Japończycy. Lojalność wielu mieszkańców poza-europejskiej części Federacji Rosyjskiej wobec Moskwy jest dość względna – uważają się oni w pierwszym rzędzie za Sybiraków.

Ostatnia książka autora artykułu: „Rosja bez złudzeń” została nominowana do Nagrody im. Mackiewicza. Pozycję można nabyć w naszym sklepie (tutaj). Recenzję książki autorstwa Marka Jana Chodakiewicza można przeczytać tutaj. Więcej na temat nagrody im. Mackiewicza można znaleźć tutaj.

REKLAMA