Na siłę ratuję euro – „czyli Europę”

REKLAMA

Kanclerz Angela Merkel oświadczyła w Bundestagu, że obecny kryzys wspólnej waluty krajów UE jest „egzystencjalną próbą dla tej waluty”. I ostrzegła: jeśli euro poniesie porażkę, poniesie ją również Europa, a więc „ta egzystencjalna próba musi się powieść”. Merkel zaapelowała do niemieckich posłów o poparcie ustawy w sprawie udziału Niemiec w finansowej pomocy UE dla kolejnych „zagrożonych” niewypłacalnością państw strefy euro. Kanclerz rządu RFN przyznała przy tym, że „wiele konkurencyjnie słabszych państw UE żyło ponad stan. I to jest faktyczna przyczyna obecnych trudności”. Przypomniała jednak, że także Niemcy mają wysoki dług, który „rośnie już od 40 lat”, a „my także żyliśmy na kredyt” (choć oczywiście w znacznie mniejszym stopniu niż Grecy czy Hiszpanie).

Parę dni wcześniej kanclerz Merkel oznajmiła natomiast w uroczystym przemówieniu w Akwizgranie: jeśli upadnie waluta euro, upadnie nie tylko nasz pieniądz, upadnie też Europa, idea europejskiej jedności. Aby temu zapobiec, należy dokończyć tworzenie europejskiej unii politycznej i gospodarczej – stwierdziła Merkel („Deutsche Welle”).

REKLAMA

W historycznej stolicy imperium Karola Wielkiego nie odniosła się przy tym wcale do znanej okoliczności, że zjednoczona w dużej mierze – cywilizacyjnie i politycznie – Europa istniała już dawniej, i to setki lat (co najmniej w wiekach XI-XV). I obywała się jakoś bez jednej wspólnej waluty oraz bez centralnych banków i „wspólnych” rządów finansowo-gospodarczych. Bo wtedy chrześcijańska i wolnościowa Europa (na jej szczęście) nie znała jeszcze wcale i zupełnie nie potrzebowała eurosocjalizmu.

W międzyczasie (21 maja) obie izby niemieckiego parlamentu zatwierdziły tzw. pakiet ratunkowy dla euro. Chodzi o 148 mld euro – bo tyle ma wynosić udział RFN w tym „pakiecie” unijnej Brukseli (ok. 60 mld euro z kasy wszystkich państw UE) oraz Francji i pozostałych państw strefy euro (ok. 292 mld euro). Kontrowersyjna dla milionów Niemców ustawa przeszła zaledwie siedmioma głosami, bo socjaldemokraci z SPD i Zieloni wstrzymali się od głosu, a Partia Lewicy była przeciw. Socjaldemokraci uzależnili swoje poparcie dla „pakietu” od gwarancji rządu federalnego co do wprowadzenia specjalnego podatku od giełdowych transakcji finansowych. A rządząca koalicja, z powodu sprzeciwu liberałów z FDP, nie chciała się na to zgodzić. Rząd RFN zapowiedział jednak, że będzie lobbował za wprowadzeniem specjalnego i powszechnego podatku od transakcji giełdowych, ale najpierw „na forum międzynarodowym i europejskim”.

REKLAMA