W stronę euro-Rzeszy: Europejski rząd gospodarczy

REKLAMA

W Berlinie, Paryżu, Brukseli i Frankfurcie nad Menem (siedzibie Europejskiego Banku Centralnego) plany wprowadzenia „europejskiego rządu gospodarczego” dojrzewają już od kilkunastu miesięcy. Jednak 4 lutego br. w Brukseli szefowie rządów RFN i Francji po raz pierwszy oficjalnie oznajmili o woli utworzenia „wspólnego” eurorządu – z pozostałymi 15 państwami strefy euro.

Podstawą tych europlanów ma być przede wszystkim tzw. pakt dla konkurencyjności. Ten pakt miałby zawierać konkretne zobowiązania państw w celu „wzmocnienia konkurencyjności gospodarki Europy” – idące znacznie dalej od zobowiązań, które już podjęto w latach ubiegłych w gronie 27 państw UE. Eurokratom z Berlina, Paryża czy Brukseli chodzi o „ściślejsze powiązanie polityki finansowej, gospodarczej i socjalnej państw członkowskich”. A w istocie chodzi przede wszystkim o ratowanie finansów, głównych banków i budżetów co najmniej kilku państw eurolandu. Warunkiem wstępnym tego planu jest ustalenie szczegółowych zasad działania Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej (EFSF). A także jego oczekiwane (przez większość) powiększenie z obecnych 250 do co najmniej 440 mld euro. Te środki finansowe miałyby zostać uruchomione na rzecz ewentualnego ratowania finansów i banków kolejnych państw UE – najpierw prawdopodobnie Portugalii. Po zakończeniu konferencji kanclerz Angela Merkel powiedziała dziennikarzom między innymi: chcemy zawrzeć pakt na rzecz konkurencyjności, żeby wyraźnie pokazać, iż nasza współpraca staje się coraz ściślejsza. Dodała – chyba po raz pierwszy tak oficjalnie – iż „dla Niemiec i Francji euro jest nie tylko wspólną walutą, ale także projektem politycznym”.

REKLAMA

W tym samym duchu wypowiedział się prezydent Nicolas Sarkozy. Mówił o francusko-niemieckiej woli obrony euro, którą to walutę oba rządy uważają za „jeden z filarów konstrukcji europejskiej” („Deutsche Welle”). Merkel zachęcała przy tym pozostałe kraje UE do „przyłączenia się do naszej inicjatywy”. A 9 lutego brukselskie władze UE poinformowały, że pierwszy w historii „szczyt” szefów 17 państw i rządów strefy waluty euro, poświęcony wspomnianemu paktowi i eurorządowi, odbędzie się 11 marca br.

Władze Niemiec, w tym władze Bundesbanku, w zamian za zgodę na powiększenie i pełne uruchomienie owego Euro-Funduszu, oczekują zobowiązania tych państw UE, które miałyby korzystać z miliardowych środków EFSF, do „uzdrowienia” ich systemów finansowo-gospodarczych. Te państwa musiałyby zgodzić się przede wszystkim na podwyższenie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn do lat 67 – tj. do poziomu, który od stycznia roku 2012 do roku 2029 ma być stopniowo wprowadzany w Niemczech. Musiałyby też zaakceptować ujednolicenie podatków dochodowych od przedsiębiorstw, wprowadzenie prawnych i finansowych ułatwień dla przedsiębiorstw przy zwalnianiu ich pracowników, zrezygnowanie z regularnych podwyżek pensji („indeksacji”) pracowników instytucji publicznych oraz wpisanie do konstytucji tych państw dozwolonej wysokości deficytu budżetu i długu publicznego (w konstytucji RFN taki „hamulec długu” jest zapisany już od lipca 2009 r.). Władzom Niemiec chodzi też o zapewnienie tej projektowanej euro-Rzeszy stabilnego i niskiego poziomu inflacji (poniżej 1,5-2 proc. rocznie) oraz stabilizacji państwowych funduszy emerytalnych. Tym samym chodzi o zapewnienie stabilizacji finansów państw i całego systemu politycznej waluty UE – w tzw. strefie euro.

REKLAMA