Francja wprowadzi podwyższy podatki, wprowadzi nowe i ograniczy socjal

REKLAMA

Jak to we Francji bywa, każda próba zmian rodzi społeczne protesty. Tak było z reformą szkolnictwa czy emerytur. Obecnie rząd nad Sekwaną aplikuje społeczeństwu porcję socjalnych oszczędności i podwyżek podatków, które mają zmniejszyć budżetowy deficyt.

Nowe podatki pomyślano dość sprytnie. Trudno się przecież lewicy oburzać na złupienie najbogatszych. Rozmaite podwyżki nie będą odczuwalne bezpośrednio, choć na dłuższą metę dotkną wszystkich. Jedyne bezpośrednie podwyżki uderzające w konsumentów to podwyżka cen papierosów i alkoholu oraz nałożenie podatku na różne słodzone napoje gazowane. W tym przypadku jednak, jak zwykle, zastosowano znany szantaż o tym, że produkty te przecież szkodzą zdrowiu…

REKLAMA

Francuski rząd zamierza do końca 2012 roku „zaoszczędzić” 12 miliardów euro. Miliard do końca tego roku i 11 mld w roku przyszłym. Ma to zmniejszyć deficyt budżetu z tegorocznych 5,7% PKB do 4,6, a nawet 4,5% w roku 2012. Szukanie pieniędzy jest tym pilniejsze, że zamiast planowanego wzrostu gospodarczego 2% PKB w 2011 i 2,25% w 2012 francuska gospodarka poczyni w tych latach postęp jedynie o 1,75%. Plan rządu zakłada m.in. zwiększenie opodatkowania dla osób zarabiających rocznie ponad 500 tys. euro, opodatkowanie dodatkowe nieruchomości, oszczędności, lokat, zysku firm. O 10% zostaną obniżone różne ulgi podatkowe, znikną zniżki „ekologiczne”, ulgi na inwestycje na terytoriach zamorskich, wzrosną za to składki płacone przez firmy na pracowników i stawki rozmaitych ubezpieczeń. W niektórych obszarach działalności stawka VAT 5,5% zostanie zastąpiona normalną 19,6% (dotyczy to np. parków atrakcji, jak Disneyland, czy Park Asterixa).

Budżet zasilą także wyższe „taksy” na wyroby tytoniowe. Ceny papierosów (obecnie średnio ok. 5,40 euro za paczkę!) wzrosną w październiku o sześć procent. O 0,9 euro wzrosną także ceny alkoholu, głównie importowanego, bo z podwyżki wyłączono rum, wino i alkoholowe wyroby regionalne (!). Nowością jest podatek nałożony na „niezdrowe” napoje gazowane. Władze, „troszcząc się o zdrowie dzieci”, mówiły o tym od dawna, ale do tej pory przemysł spożywczy, w tym tak potężne koncerny jak Coca-Cola czy Pepsi skutecznie pomysły te utrącały.

Francja zaciska pasa, ale rząd tłumaczy, że to nie ma związku z kryzysem strefy euro, ale wyłącznie z chęcią ograniczenia deficytu budżetowego, co od lat wytykała Paryżowi Bruksela…

REKLAMA