O europejskim „antysemityzmie”

REKLAMA

W Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie odbyła się konferencja nt. „antysemityzmu we współczesnej Europie.” W dyskusji panelowej uczestniczyli: Szilvia Peremiczky, dyrektor Węgierskiego Muzeum Żydowskiego w Budapeszcie, wykładowczyni Narodowego Seminarium Rabinicznego, oraz Uniwersytetów Studiów Żydowskich i Eőtvős Loránd (rówież w Budapeszcie); Anna Sommer Schneider, doktoranka na kierunku studiów żydowskich UJ; oraz Gűnther Jikeli, doktorant Centrum Badań nad Antysemityzmem Technicznego Uniwersytetu w Berlinie i współzałożyciel berlińskiego Międzynarodowego Instytutu na rzecz Edukacji i Badań nad Antysemityzmem. Dyskusję podsumował Michael Werz, profesor Uniwersytetu Georgetown (BWM Center for German and European Studies) związany z lewicowym Centrum na rzecz Postępu Amerykańskiego (Center for American Progress). Jak podaje ulotka reklamująca konferencję, była ona ufundowana przez Fundusz Judith B. i Burton’a Resnick’a na rzecz Badań nad Antysemityzmem (Judith B. and Burton Resnick Fund for the Study of Antisemitism).

Celem przewodnim konferencji było bicie na alarm w obliczu rzekomo ponownie wzbierającej fali antyżydowskości w Europie. Ofiarami głównego uderzenia były Węgry, Rumunia, i Polska. Zgodnie z duchem postmodernizmu, cechą charakterystyczną odczytów, a przede wszystkim wystąpień panelistek z Polski i Węgier, była stronniczość i selektywność.

REKLAMA

Mówiąca z twardym akcentem dr. Peremiczky zaatakowała własną naddunajską ojczyznę oraz sąsiednią Rumunię. Wykład węgierskiej panelistki był naszpikowany gniewnym oburzeniem i oskarżycielskim moralizatorstwem. Wg. Peremiczky, Holokaust na terenie Węgier był kulminacją pogromów czasów tzw. „białego terroru” następującego po obaleniu Węgierskiej Republiki Sowieckiej w 1919 r. Nie wspomniała jednak o czerwonym terrorze za rządów Beli Kuna. Opisując rzekomo entuzjastyczny udział Węgrów w wyłapywaniu i eksterminowaniu Żydów „zapomniała” również nadmienić, iż nastąpiło to dopiero po okupowaniu Węgier Horthy’ego przez Niemców w 1944 r., co nie jest nieistotnym szczegółem.

Następnie dr. Peremiczky surowo potępiła Rumunów, którzy nie tylko uczestniczyli w antyżydowskich pogromach i mordach, ale również długo i bezczelnie odmawiali przyznania się do swego udziału w Holokauście. Ponadto, co typowe dla dzisiejszej narracji lewicowo-liberalnej, określiła rumuński komunizm jako ideologię „w wysokim stopniu zabarwioną nacjonalizmem (highly-nationalist coloring).” (Zabieg ów pozwala równocześnie oczyścić internacjonalistyczny marksizm z winy za zbrodnie komunistyczne i obarczyć nią „nacjonalizm.”) Przypomina, że członkowie Żelaznej Gwardii wstępowali w szeregii partii. Wg. Peremiczky tow. Ceausescu realizował odwieczny cel rumuńskiego „nacjonalizmu” – „oczyszczenie kraju z żydowskiej ‘zarazy.’” W postkomunistycznej Rumunii „pozostaje w równie dużym stopniu elementem dzisiejszej mentalności rumuńskiej.”

Przypadek węgierski

W przypadku Węgier panelistka przyznaje, że żydowscy mściciele wstępowali do kompartii i ochoczo służyli w bezpiece (AVH), lecz krytykuje antysemitów za koncentrowanie się wyłacznie na tym wąskim aspekcie historii. Czy oznacza to, iż obowiązującą obecnie tezą jest, iż bezpieczniacy pochodzenia żydowskiego tak naprawdę nie byli komunistami, lecz „mścicielami Holokaustu”? Wszakże w szeregach bezpieki znajdowali się także eks-strzałkokrzyżowcy a jej ofiarami bywali także Żydzi. Peremiczky wspomina mimochodem o istnieniu lewicowego „antysemityzmu w stylu zachodnim” w formie antyizraelizmu, jak i o sympatiach rządzącego centroprawicowego Fideszu dla syjonistycznego Likudu w Izraelu. Jednakże stwierdza, iż „jadowity antysemityzm na poziomie popularnym (virulent popular anti-Semitism)” stanowi większy problem na Węgrzech aniżeli w Rumunii. Za największe zagrożenie panelistka uważa rzekomą popularność poglądów uzanawanych za antyżydowskie (przede wszystkim myślenie „spiskowe” obwiniające Żydów za Trianon i tragiczne dzieje Węgier w XX w.) wśród młodego pokolenia wykształconych Madziarów z dużych miast.

Podobnie jak Peremiczky, p. Sommer Schneider upatruje się genezy antysemityzmu w „wielowiekowych tradycjach chrześcijańskich (centuries of Christian tradition).” Stąd też, wg. niej, trwanie „antysemityzmu bez Żydów.” Co więcej, wg. p. Sommer Schneider, „polski antysemityzm” często funkcjonuje na poziomie podświadomości. Sommer włączyła więc do dyskursu niegdyś modną psychoanalizę. Mówienie o antyżydowskości „podświadomymej” prowokuje wiele pytań. W jaki sposób można ją wykryć? Jak ją zdefiniować? Jakie są jej granice? Odpowiedzi niestety nie otrzymaliśmy, chociaż – na poziomie podświadomości – Sommer Schneider niewątpliwie za „podświadomego antysemitę” uważa każdego, kto tylko śmie nie zgadzać się z jej poprawną politycznie wizją świata.

Trzy rodzaje antysemityzmu

Panelistka z UJ wytypowała trzy rodzaje antysemityzmu: motywowany religijnie „tradycyjny”; kierujący się ideologią polityczną „nowoczesny”; oraz oparty na rywalizacji o martyrologię antysemityzm „wtórny.” Notabene, Sommer Schneider odwołuje się tutaj głównie do badań przeprowadzonych przez lewicowego prof. Ireneusza Krzemińskiego w 1992 i 2002 r. Ten pierwszy sprowadza się głównie do katolickiej krytyki judaizmu i stwierdzenia, że Żydzi ukrzyżowali Chrystusa. Nowoczesny antysemityzm, wg. tegoż schematu, bazuje na trzech założeniach: potężnych wpływach żydowskich i kontroli nad światowymi finansami; żydowskim dążeniu do władzy; oraz na wzajmenym promowaniu się przez Żydów. Z kolei podstawową cechą antyżydowskości „wtórnej” jest rywalizacja o status narodu pokrzywdzonego. Postawę tę charakteryzuje pogląd, iż Żydzi szerzą kłamliwą antypolską propagandę wykorzystującą fakt, iż Holokaust przeprowadzono w dużym stopniu na ziemiach polskich. Wg. krakowskiej panelistki, geneza tego zjawiska zakorzeniona jest w XIX-wiecznym polskim mesjaniźmie i koncepcji Polski jako „Chrystusa narodów.” Stąd też „Polacy nie lubią się dzielić” męczeństwem. W tym kontekście Sommer Schneider nadmieniła nazwisko J.T. Gross’a jako ważnego „inicjatora debat” o antysemityźmie nie wspominając ani słowem o Marku Janie Chodakiewiczu czy innych krytykach metodologii profesora z Princeton. „Wydawałoby się,” kontynuowała,”że w wyniku tego świadomość [o żydowskim cierpieniu – PS] byłaby większa,” lecz Polacy rzekomo uważają, że ucierpieli więcej od Żydów. Ów nieznośny polski mesjanizm „stanowi przeszkodę dla racjonalnego zrozumienia prześladowań Żydów,” przez co „przyczynia się do antysemityzmu.”

Surowo zrugany został również polski Kościół, a szczególnie „osławione” Radio Maryja. Kościół ponosi winę za „nie zrobienie niczego” w celu włączenia nauczania Jana Pawła II o Żydach do programów szkolnych w Polsce oraz za brak oficjalnych reakcji ze strony hierarchów kościelnych na „mowę nienawiści” płynącą ze strony niektórych duchownych. Co więcej, Kościół nie podjął „agresywnych działań” w celu zwaczania antysemityzmu. A RM, jak wiadomo, propaguje antyżydowskość … pomimo badań liberalnego prof. Krzemińskiego (na którego w tym wypadku p. Sommer Schneider nie powołała się), które „antysemicki” charakter Radia zakwestionowały. Mimochodem panelistka podzieliła się jednak pewnymi ciekawymi faktami. Np. badania Krzemińskiego wykazały, iż kontakt z Żydami zaogniał, a nie łagodził, antyżydowskość. Ponadto, więcej osób uznało Kościół Katolicki za bardziej wpływowy od środowisk żydowskich!

Wnioski płynące z referatu doktorantki studiów żydowskich UJ są jednak jasne. Słuchacze mieli odnieść nieodparte wrażenie, jakoby antyżydowskie zagrożenie szerzyło się nad Wisłą niczym plaga. Sommer Schneider nie kryła swej głębokiej frustracji spowodowanej krnąbrnością „antysemickich”, lub tolerujących „antysemityzm”, Polaków, którzy uparcie odmawiają przyznania się do winy. „Często odnoszę wrażenie,” elaborowała panelistka znad Wisły, „że jeżeli nie zabijamy Żydów na ulicach, to Polacy uważają, że problem antysemityzmu u nas nie istnieje.”

Muzułmańska judeofobia

Doktorant z Niemiec, z kolei, skupił się na muzułmańskiej judeofobii, stanowiącej „ważny czynnik” wzbierającego antyżydowskości XXI w. Oczywiście, w celu zadoścuczynienia wymogom politpoprawności, p. Jikeli stwierdził, iż „muzułmanie mają do czynienia z rasistowską, ksenofobiczną, jak i również specyficznie antymuzułmańską dyskryminacją.” Nadmienił jednak, iż ponad 30 proc. sprawców incydentów antysemickich we Francji (6 proc. ludności) i Zjednoczonym Królewstwie (3 proc. ludności) jest muzułmanami. Badania opinii publicznej również stwierdzają o wiele wyższy poziom przekonań antyżydowskich wśród europejskich muzułmanów w porównaniu z ogółem ludności. Przemilczanie tych faktów jest często motywowane strachem przed „piętnowaniem” imigrantów z krajów islamskich.

Z jakich powodów młodzi muzułmanie nie lubią jednak Żydów? Jikeli powołał się na ankiety, które wyodrębniły cztery rodzaje antysemityzmu: „klasycznego” nowoczesnego, opartego na postrzeganiu Izraelitów jako monolitycznego narodu panującego nad światem; antyizraelskiego, bazującego na „starym micie,” iż Izraelczycy zabijają dzieci i okupują islamskie/arabskie ziemie; wynikającego z przesłanek religijnych i przekonania, że Żydzi zostali potępieni przez Allaha, w wyniku czego wzajemnie zrozumienie się staje się niemożliwością; oraz antysemityzmu „bez racjonalizacji,” czyli nie podpartego konkretnymi argumentami (przykładami są np. twierdzenia, że zdrowy rozsądek nakazuje nie lubić Żydów lub, jak ujął to niejaki Baszir z Berlina – „Wszystkich Żydów należy spalić!”). Wg. niemieckiego naukowca, muzułmańskiej antyżydowskości nie powinno się postrzegać jako reakcji na politykę Izraela, albowiem islamscy antysemici łączą Żydów i Izraelczyków w jeden byt.

Najciekawsze są jednak wnioski Jikeli’ego. Otóż, w odpowiedzi na pytanie o czynniki przyczyniające się do otwartego odrzucenia antysemityzmu, podaje on: „wiarę w prawa człowieka”; „silny indywidualizm” (odrzucenie tożsamości „kolektywnej”); oraz życiowe doświadczenie z „ideologiami nienawiści,” które nakazuje postrzegać je jako zagrożenie dla spokojnego życia; oraz bardzo bliskie stosunki z Żydami. Innymi słowy, aby pokonać demona antyżydowskości należy odciąć się od jakiejkolwiek tożsamości – religijnej bądź narodowej – wychodzącej poza abstrakcyjną jednostkę ludzką. Rzekomym lekarstwem na uprzedzenia wobec Żydów ma być politpoprawność, liberalizm, indyferentyzm, i egoizm.

Naiwne wrażenia

Podczas ostatecznego podsumowania konferencji, prof. Werz z Georgetown skrytykował podejście panelistek z Polski i Węgier za upatrywanie się korzeni nowoczesnego antysemityzmu europejskiego w „wielowiekowych tradycjach chrześcijańskich.” Przypomniał, iż dzisiejsze społeczeństwa – nawet takie jak Polska czy Węgry – nie są już tradycyjnie religijnymi, lecz świeckimi i areligijnymi, a nawet antyreligijnymi. Co więcej, prof. Werz ostrzegł dr. Peremiczky przed „zanadto etnicznym” („ethnicized”) podejściem i używaniem takich terminów jak określanie Żydów w kompartiach jako „nienawidzących samych siebie” („self-hating Jews”), albowiem, jak wspomniał, sowiecki gauleiter Węgier, Matyas Rakosi, ostrzegał Stalina o naddunajskiej antyżydowskości.

Jednakże, gdy nasz słuchacz zaczął naiwnie ulegać wrażeniu, iż nareszcie usłyszał głos zdrowego rozsądku, prof. Werz okrutnie rozwiał jego nadzieje. Stwierdził bowiem, że głównym problemem w Europie zachodniej jest nie islamski antysemityzm lecz … „islamofobia.” Ta, z kolei, wyrasta z braku jakiejkolwiek monoidei jednoczącej dzisiejszą Europę. W latach zimnej wojny „wygodnym” spoiwem było zagrożenie komunistyczne. W wyniku jego zniknięcia Europejczycy (prof. Werz nie raczył wytłumaczyć KTÓRZY Europejczycy) stanęli więc przed zadaniem wynalezienia nowej wspólnej tożsamości, którą stała się naturalnie przeciwstawiona Islamowi idea Europy „judeochrześcijańskiej.” Czyżby prof. Werz nie przedstawiał jednak „Europejczyków” jako monolitu?

Ww. sposób przedstawiania problematyki antysemityzmu nie ogranicza się do Muzeum Holokaustu. Stanowi on standardową narrację również na amerykańskich uniwersytetach, którą indoktrywani są szczególnie młodzi badacze dziejów Polski oraz Europy środkowo-wschodniej. Należy jednak podkreślić, że owe cyniczne granie „kartą żydowską” jest głównie instrumentalne. Celem przewodnim pozostaje konsolidacja i dalsza kontynuacja rewolucji kulturowej oraz dezintegracja tradycyjnej świadomości religijnej i etnicznej.

REKLAMA