Korwin-Mikke w kontekście Brunona K.: Zamordować trzeba ustrój! Zabijanie jego funkcjonariuszy nic nie daje!

REKLAMA

ABW zameldowała prokuraturze (i komu trzeba), że niejaki p. Brunon Kwiecień chciał się zamachnąć na Pana Prezydenta, pana Premiera, Sejm cały, a może i Senat przy okazji. Planował w tym celu wjechać ciężarówką

wyładowaną czterema tonami materiałów wybuchowych zrobionych z nawozów sztucznych (facet pracował w krakowskim WysRolu i czytał informacje o p. Andrzeju B. Breiviku) pod Sejm podczas jakiegoś uroczystego posiedzenia Najjaśniejszej Izby – i łubudu! Zapytano o to p. gen. Gromosław Czempiński wyjaśnił, że skutkiem tego byłaby śmierć kilku osób na zewnątrz i wylecenie szyb w Sejmie. Dodał enigmatycznie, że nie należy wierzyć wszystkiemu, co się mówi, i jeszcze wiele się w tej sprawie wyjaśni.

REKLAMA

Potem okazało się, że p. Kwiecień szukał wspólników w Sieci. Ponieważ istotnie zajmował się trochę materiałami wybuchowymi, to był obstawiony dwoma tajniakami z ABW, którzy już się postarali, by jako wspólnicy zamachu zgłosili się dwaj dalsi ludzie z ABWehry. Aferę postanowiono odpalić na początku listopada. Romantycy twierdzą, że dla uczczenia pamięci nieszczęsnego Gwidona Fawkesa, schwytanego 5 listopada, a 17 listopada wziętego na tortury – natomiast cynicy są zdania, że akurat rozpatrywany jest budżet służb specjalnych i ABW postanowiła się zasłużyć.

To typowe: tuż przed okresem rozpatrywania wniosków o granty „naukowcy” meldują o niemal pewnym odkryciu np. bozonu Higgsa albo „zimnej syntezie termojądrowej”, SB za komuny zamykała ze dwie nielegalne drukarnie pracowicie hodowane przez cały rok – normalka. A p. gen. Czempiński jest z wywiadu, więc nie popiera konkurencji. Przy okazji „Rząd” zrobił sobie reklamę – iż jest tak ważny, że aż chcą go wysadzać w powietrze. A jeszcze przy okazji postanowiono uderzyć w opozycję pozaparlamentarną. Konkretnie w Kongres Nowej Prawicy, czyli we mnie. Ogłoszono, że p. Brunon Kwiecień był moim zwolennikiem – bo często cytował moje słowa na zajęciach ze studentami (dziekuję!), a nawet głosował na mnie (więcej na ten temat: „Gazeta Wyborcza” już wie: Niedoszły zamachowiec sympatyzował z Korwin-Mikkem).

Temu to akurat trudno się dziwić: mając do wyboru całą tę d***kratyczną menażerię, wolał już głosować na mnie – i słusznie. Natomiast co do jego poglądów, to był to narodowiec – i to niestety zwolennik ONR-Falangi, czyli tego odłamu narodowców, od których staramy się trzymać jak najdalej. Co widać na załączonej stronie jego Facebooka (czytaj więcej na ten temat: Brunon K. określił swoje poglądy jako ONR Falanga). Tu wykazałem się rzadkim u siebie refleksem archiwalnym: podałem o tym informację w wywiadzie dla TV Nowej Prawicy – i natychmiast zmagazynowałem te stronę. I słusznie – bo 15 minut potem „coś” zdjęło te stronę z Facebooka. Sam autor siedział w tym czasie w kazamatach reżymu, więc można to było zrobić tylko poprzez administrację Facebooka. Jak widać, na prośbę naszych służb specjalnych Facebook działa ze zdumiewającą skwapliwością i szybkością.

Tak czy owak: tworzącemu się – jakoś dziwnie niemrawo – obozowi narodowemu na pewno się ta afera nie przysłużyła. Ja jestem najwyraźniej teflonowy – odbyłem od tego czasu prawie 10 spotkań z wyborcami i nikt mnie nawet o tę aferę nie spytał, już nie mówiąc o próbie potępiania mnie za to. Ale narodowcom to na pewno urody nie przysporzy.

Nie jest wykluczone, że „Rząd” będzie chciał wykorzystać ten „zamach” do próby wprowadzenia państwa jeszcze bardziej policyjnego. Białemu Domowi się to udało – ale poszły dwa potężne wieżowce i kawałek Pentagonu.

Kto potraktuje poważnie zamach faceta z Wyższej Szkoły Rolniczej w asyście czterech agentów ABW z czterema tonami nawozów sztucznych? Publika niewątpliwie traktuje teraz p. Kwietnia jako polską wersję MacGyvera. A swoją droga słowa p. Brunona Kwietnia, że ludzie mają już dość słów i pora przejść do czynów, są jak najbardziej słuszne. Jednak – podobnie jak w przypadku p. Breivika – kierunek uderzenia jest absurdalny. Takie działania – nawet gdyby się udały – wzmocniłyby tylko reżym. Ludzie nabraliby doń sympatii – a na miejsce 600 zgładzonych pijawek przyszłoby 600 nowych, kradnących więcej, bo jeszcze nie nażartych tak jak tamte.

Ludzie nie rozumieją, że zamordować trzeba ustrój. Zabijanie jego funkcjonariuszy nic nie daje. Józef Dżugaszwili zabijał znacznie więcej funkcjonariuszy stalinowskiego reżymu – i on się dzięki temu umacniał, bo na ich miejsce przychodzili inni, wdzięczni za szybki awans. Gdyby zaś p. Kwiecień, zamiast pchaćsię pod Sejm, wysadził zupełnie niestrzeżony Stadion Narodowy – to efekt medialny byłby wspaniały, a wszyscy odetchnęliby z ulgą, bo nie trzeba by było dopłacać miesięcznie 6 milionów do tego architektonicznego koszmarka, zwanego przez warszawiaków „Czapką Bogdychana”. Tak trzeba łączyć przyjemne z pożytecznym…

Przeczytaj również:
Michalkiewicz: O co chodzi w sprawie Brunona K.?
Piński: Polskie tajne służby nadużywają prowokacji. Przykłady i historia Brunona K.
Sommer: Wolnościowe podejście do służb specjalnych

REKLAMA