Senat RP mógł uniemożliwić przyjęcie traktatu lizbońskiego

REKLAMA

W artykule „Anatomia zdrady” („Najwyższy CZAS!” nr 35-36 z 24-31 sierpnia br.) Janusz Korwin Mikke opisał, jak na Prima Aprilis 2008 roku Sejm RP opowiedział się za traktatem lizbońskim, który ograniczył suwerenność Polski. W Sejmie za jego ratyfikacją głosowało 384 posłów, przeciwnych było 56 (wszyscy z Prawa i Sprawiedliwości), od głosu wstrzymało się dwunastu. Wypowiedzenie się w Sejmie większości posłów za traktatem nie decydowało o jego przyjęciu przez polski parlament. Stanowisko w tej kwestii musiał wyrazić jeszcze Senat. Dokonało to się 2 kwietnia 2008 roku. Klub Parlamentarny Platformy Obywatelskiej w Senacie nie miał większości 2/3 głosów potrzebnych do ratyfikacji, brakowało dosłownie kilku. I te głosy się znalazły.

Już nazajutrz po ratyfikacji w Sejmie traktatu sporządzonego w Lizbonie 13 grudnia 2007 roku, niezbędne głosy zapewniła część senatorów z Klubu Parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. Dzięki temu wsparciu Platformy Obywatelskiej przez część sena torów z PiS również izba wyższa polskiego parlamentu ratyfikowała traktat z Lizbony. Został on przez Polskę przyjęty.

REKLAMA

Do głosujących za traktatem lizbońskim senatorów z Platformy Obywatelskiej dołączyła prawie połowa senatorów z Klubu PiS. To zapewniło, aż z nadmiarem, liczbę głosów niezbędną do ratyfikowania traktatu lizbońskiego nie tylko przez Sejm, ale i przez Senat, czego wymagała procedura legislacyjna. Na nic się zdały wypowiedzi w Senacie przeciwne traktatowi z Lizbony, uzmysławiające izbie wyższej polskiego parlamentu, iż ogranicza on w jakże wielkiej mierze suwerenność Polski.

W debacie senackiej mówiłem m.in. „Dokonuje się zabór Polski, może to jeszcze nie jest rozbiór przez poszczególne znaczące państwa Unii Europejskiej. Wiemy, że tam będzie to twarde jądro, że będzie podział na państwa pierwszej prędkości, państwa drugiej prędkości, a my będziemy jakimś pośrednim ogniwem. Tracimy suwerenność, nasza niepodległość jest ograniczana. Odrzucenie traktatu lizbońskiego może i musi doprowadzić do rekonstrukcji. To jest ostatnia chwila, kiedy Senat ma sprawy w swoim ręku, kiedy Senat może zdecydować, kiedy Senat może doprowadzić do tego, że będzie dokonana rewizja traktatu z korzyścią dla naszej suwerenności. Oby się tak stało i o to apeluję”.

2 kwietnia 2008 roku Senatorowie z Platformy Obywatelskiej oraz dwaj określający siebie jako niezależni: marszałek Bogdan Borusewicz oraz rodem z PZPR Włodzimierz Cimoszewicz wraz z 15 senatorami z klubu PiS zwarcie głosowali za przyjęciem traktatu z Lizbony. Spośród obecnych 97 senatorów, 74 głosowało za ratyfikacją traktatu, 17 było przeciwnych, sześciu wstrzymało się od głosu. Głosy przeciwne i wstrzymujące były wyłącznie głosami senatorów związanych z Klubem Parlamentarnym PiS; stanowiły one klubową większość.

Za ratyfikacją przez Senat traktatu z Lizbony opowiedzieli się następujący senatorowie związani z PiS: Grzegorz Banaś, Grzegorz Czelej, Władysław Dajczak, Tadeusz Gruszka, Stanisław Karczewski (przewodniczący Klubu w Senacie), Maciej Klima, Bronisław Korfanty, Norbert Krajczy, Krzysztof Majkowski, Adam Mas salski, Władysław Ortyl, Bohdan Paszkowski, Zbigniew Romaszewski (wicemarszałek Senatu), Sławomir Sadowski, Kazimierz Wiatr.

Wstrzymali się od głosu senatorowie: Dorota Arciszewska-Mielewczyk, Przemysław Jacek Błaszczyk, Zbigniew Jan Cichoń, Lucjan Cichosz, Wojciech Skurkiewicz, Grzegorz Wojciechowski.

Za odrzuceniem traktatu Lizbońskiego, przeciw jego ratyfikacji przez Senat opowiedzieli się senatorowie PiS: Juliusz Andrzejewski, Ryszard Bender, Jerzy Chruścikowski, Wiesław Dobkowski, Jan Dobrzyński, Janina Fetlińska, Stanisław Gogacz, Henryk Górski, Witold Lech Idczak, Kazimierz Jaworski, Piotr Kaleta, Stanisław Kogut, Piotr Łukasz, Zdzisław Pupa, Czesław Ryszka, Tadeusz Skorupa.

Przed rozpoczęciem głosowania stwierdziłem: „suwerenność, niepodległość Polski jest najwyższym celem każdego Polaka. Tak nam mówili nasi dziadowie, ojcowie. Nawet jeśli każdy z nas ma się za Europejczyka i nim jest. Bo inaczej, jeśli zaakceptujemy ten traktat ograniczający naszą suwerenność, obawiam się, że przyszłe pokolenia będą dodawały – i oby tak nie było, oby te pokolenia umiały zrozumieć naszą specyficzną sytuację – przydomek Łodzia Poniński do naszych nazwisk, do nazwiska każdego, kto ten traktat zaakceptuje”.

Niestety, nawet przypomnienie zdradzieckiej roli Łodzia Ponińskiego nie pomogło. Senat RP ratyfikował traktat z Lizbony, podważający naszą suwerenność. Polskę traktat obowiązuje.

REKLAMA