Ziemkiewicz apeluje o wspólną listę do PE. Powtórka z „Libertasu”?

REKLAMA

Rafał Ziemkiewicz w swoim „Subotniku” publikowanym obecnie w „Do Rzeczy” zaapelował o stworzenie ponadpartyjnej listy uniosceptycznej na wybory do Parlamentu Europejskiego. Zareagował na tę propozycję Janusz Korwin-Mikke, wyśmiewając ją całkiem pryncypialnie (patrz jego felieton w obecnym numerze NCZ!). Kto ma rację? Myślę, że odpowiedź będzie można przedstawić dopiero gdy wyjaśni się ostatecznie ilu naprawdę jest graczy reprezentujących stanowisko uniosceptyczne.

Propozycja Ziemkiewicza, jest przy tym powtórzeniem „Libertasu”, który poniósł klęskę 5 lat temu. „Libertas” spełniał niemal wszystkie postulaty Rafała – czyli dobranie prawicowych autorytetów, wycofanie się rzeczywistych organizatorów do roli technicznej (czyli LPR-u Romana Giertycha). Miał nawet coś, czego teraz eurosceptycy nie będą mieli, czyli dostęp do telewizji. Wszystko z początku wyglądało obiecująco, ale zakończyło się nie najlepiej, a cały przebieg zdarzeń znam od środka, bo byłem jednym z kandydatów. Dlaczego projekt nie wypalił? Wydaje mi się, że uniosceptycyzm nie dawał wtedy jeszcze dostatecznej siły nośnej, którą teraz ma. Prócz tego zabrakło jasnego i spójnego przekazu. Dobieranie eklektycznych kandydatów ciągnie za sobą eklektyzm w ich stanowiskach. Zabrakło także lidera, który narzucałby hasła.

REKLAMA

Z drugiej jednak strony zanosi się na to, że oprócz Nowej Prawicy do wyborów do PE wystartuje przynajmniej jeszcze jedna widoczna siła o nastawieniu uniosceptycznym – czyli Ruch Narodowy. Powstaje jednak pytanie kto właściwie jest liderem tego ugrupowania i kim będą jego „lokomotywy wyborcze”? Na razie ruchowcy-narodowcy epatują kolektywnym kierownictwem, ale historia uczy, że każdy dyrektoriat kiedyś się kończy i to z reguły w sposób niemiły dla większości dyrektorów. Moim zdaniem taki sam proces nieuchronnie czeka także przywództwo Ruchu Narodowego, gdy zdecyduje się ono na udział w grze wyborczej.

Ktoś więc ostatecznie zostanie liderem Ruchu Narodowego. I to z nim trzeba będzie rozstrzygać czy ewentualna współpraca jest realna czy nie.

Nie sposób natomiast nie zgodzić się z JKM, że nasze środowisko powinno tym razem postawić na jasny i bezpośredni uniosceptycyzm z postulatem secesji z unijnych mechanizmów politycznych włącznie. Właściwie warto by chyba przygotować coś w rodzaju „Deklaracji Niepodległości” i pod jej hasłem iść do tych wyborów. W końcu to właśnie nasze środowisko, jako jedyne, sprzeciwiało się akcesji w czasie kampanii referendalnej. Przypominam, że organizowałem wtedy objazdowe konferencje uniosceptyczne, których główną gwiazdą był znany rosyjski opozycjonista z czasów sowieckich, Włodzimierz Bukowski. Opublikowałem też wtedy pierwszą polską książkę uniosceptyczną (współautorem był Miłosz Marczuk) zatytułowaną „Poza Unią jest życie”. Niestety nawet ówczesny UPR wolał wtedy prezentować stanowisko „uniorealistyczne” czyli nijakie…

A na koniec jeszcze raz zapraszam wszystkich Czytelników na zaczynające się już we czwartek Targi Książki Historycznej w warszawskim Zamku Królewskim, podczas których będzie można spotkać się z wieloma spośród naszych autorów.

REKLAMA