Żydowscy kolaboranci Hitlera

REKLAMA

Getto w Łodzi było drugim, jakie Niemcy zorganizowali na zajętych ziemiach polskich. Już 11 listopada 1939 roku Niemcy aresztowali w Łodzi prawie wszystkich członków pierwszej Rady Żydowskiej, poza… Rumkowskim i podobno dwoma jeszcze osobami. Spośród aresztowanych część została deportowana, a pozostali zginęli w getcie.

Wydaje się, że w ten sposób Rumkowski oczyścił sobie przedpole i mógł przystąpić do realizacji swoich szaleńczych planów – ku zadowoleniu Niemców, a szczególnie swojego wspólnika w interesach, Hansa Biebowa…

REKLAMA

Sytuacji w getcie łódzkim postanowiłem poświęcić odrębną część. Uważam bowiem, że getto łódzkie było pewnego rodzaju fenomenem w historii Żydów w czasie II wojny światowej. Dlaczego? Otóż Chaim Rumkowski wcielił w życie osławione niemieckie hasło „Arbeit macht frei”, które w ustach Rumkowskiego brzmiało: „Uratuje nas praca”.

I rzeczywiście, Rumkowski zrobił z getta łódzkiego sprawnie działające przedsiębiorstwo, a właściwiej należałoby użyć określenia: „sprawnie działający obóz pracy” na usługach Niemiec. Oto co na ten temat piszą historycy żydowscy Allan Adelson i Robert Lapides:

„Getto łódzkie pracowało jako wielkie przedsiębiorstwo zbrojeniowe, zbrojące swego wroga – hitlerowskie Niemcy. Swoją pracą, a mowa tu o setkach tysięcy osób, Żydzi przedłużali wojnę, a tym samym m.in. okupację ziem polskich i cierpienia narodu żydowskiego i polskiego”.

Aby zobrazować, jak wielka była produkcja w łódzkim getcie, warto porównać cyfry: od listopada 1940 roku do sierpnia 1942 roku wypracowano zysk w kwocie 20 mln marek, a od września 1942 roku do likwidacji getta w 1944 roku zysk wyniósł 26,2 mln marek. Przez cały okres istnienia getta łódzkiego zyski z produkcji wyniosły 46,2 mln marek.

Hans Biebow, który prowadził nadzór na gettem łódzkim z ramienia Gestapo, wielokrotnie podkreślał, że Żydzi jako pracownicy są lepsi od Polaków, ponieważ nie podejmują akcji sabotażowych i nie działają na szkodę Niemców. Niechęć żydowskich pracowników przymusowych do podejmowania jakichkolwiek działań na szkodę okupanta podkreślają także inni historycy żydowscy.

Chaim Rumkowski, prezes Rady Żydowskiej w Łodzi, „król” getta łódzkiego na usługach Niemców, odegrał szczególnie haniebną rolę w wysyłaniu żydowskich rodaków na śmierć. Był on absolutnym władcą getta, w którym obowiązywała specjalna waluta – „chaimki” i „rumki” (tak nazywała pieniądze używane wyłącznie w łódzkim getcie ulica, bowiem oficjalnie poza gettem w obiegu były marki niemieckie – przyp. aut.) oraz znaczki pocztowe z jego podobizną. Wśród wielu inicjatyw, jakie podejmował Rumkowski, by być dla Niemców jak najbardziej „pożyteczny”, była i decyzja o wprowadzeniu w getcie „wewnętrznej waluty”. Oto jak Rumkowski na posiedzeniu Judenratu uzasadniał tę, korzystną dla Niemców, a szkodliwą dla mieszkańców getta, decyzję:

„Dla zaradzenia katastrofalnemu brakowi pieniędzy w kasie gminnej otrzymał od władz propozycję, by zatwierdził wewnętrzną walutę jako wyłączny i jedynie uprawniony środek płatniczy w getcie. Obieg marek niemieckich miał być zakazany. Byłyby urządzone specjalne punkty wymiany marek niemieckich na gettowe, natomiast przyjmowanie pieniędzy niemieckich przez wszystkie sklepy gminne miało być wstrzymane”.

Bank Rzeszy został przekonany do wprowadzenia odrębnej waluty w getcie tym, że zahamuje to handel pomiędzy gettem a aryjską częścią miasta. Dodatkowym argumentem było to, że wewnętrzna waluta miała mieć charakter nieoficjalny. Nielegalny handel był solą w oku Rumkowskiego i wątpliwe jest, aby zmiana waluty została narzucona Rumkowskiemu przez Niemców, którzy wydali zgodę na wewnętrzną walutę dopiero wtedy, gdy otrzymali zapewnienie o obowiązywaniu tego środka płatniczego wyłącznie w getcie i tylko w okresie istnienia getta. Dopóki w obiegu pozostawała marka niemiecka, znaczna część handlu odbywała się poza wiedzą i kontrolą Rumkowskiego, który poprzez rozbudowaną do bizantyjskich rozmiarów administrację gminy, kontrolował praktycznie wszystko, co się w gminie działo. Rumkowski zarabiał na niezliczonych koncesjach, sprzedawanych praktycznie na wszystko w getcie.

Drugim powodem, dla którego Rumkowski dążył do wprowadzenia odrębnych pieniędzy, była chęć przejęcia waluty, jaka znajdowała się w posiadaniu Żydów w getcie. Tym bardziej, że do getta łódzkiego przesiedlono Żydów z zachodniej Europy, którzy przywieźli ze sobą znaczne ilości środków finansowych. Przejęciem środków finansowych od Żydów w getcie zainteresowani byli także, a może przede wszystkim Niemcy, a Rumkowski spełniał ich oczekiwania. Wymiana, która musiała odbyć się w krótkim czasie, była przeprowadzana przez specjalne punkty wymiany oraz w banku, który kontrolował Rumkowski.

Sekretarka Rumkowskiego, Etka Daum we wspomnieniach z czerwca 1940 roku zamieściła kilka znamiennych zdań. Oto treść wpisu z dnia 19 czerwca 1940 roku:

„(…) Nie o wszystkim z nim (narzeczonym – przyp. aut.) jednak rozmawiam, bo część informacji, do których mam dostęp, jest naprawdę poufna. Jak ta o wymianie pieniędzy. Ludzie szeptali o tym między sobą od jakiegoś czasu, że coś takiego będzie, ale nikt nie wiedział kiedy. I teraz też Prezes osobiście wszystkim nakazał tajemnicę. Obwieszczenie ma wyjść i do tego czasu ta informacja nie może wydostać się z pracujących nad nią komórek, bo spowodowałaby niepotrzebne zamieszanie w getcie i podważyłaby wiarygodność Prezesa w oczach Niemców”.

W dniu ogłoszenia Obwieszczenia nr 70 z dnia 24 czerwca 1940 roku Etka Daum pisze:

„(…) Na przykład dzisiejsze obwieszczenie. Jego treść była parokrotnie przeredagowywana. Mecenas Neftalin sugerował Przełożonemu wielokrotnie, by zmienił sformułowanie «w moim Banku» na każde inne. Tam jest taki ustęp: „Niniejszym wzywam ludność getta do zamiany banknotów i bilonu Rzeszy (…) na kwity markowe w moim Banku. (…) Bez współudziału mojego Banku i przez ominięcie tegoż żadne środki płatnicze nie mogą wyjść poza getto”.

Przez pierwszy miesiąc „bank Rumkowskiego” wprowadził do obiegu 1,5 mln „chaimek”, a do maja 1941 roku w obiegu było już 5,5 mln „marek wewnętrznych”. Oczywiście, ta operacja była korzystna przede wszystkim dla Niemców i… Rumkowskiego. O tym, że akcja z „chaimkami” była jego pomysłem, wspomina w swoim pamiętniku również Ringelblum. Okazało się jednak, że ludzie nie chcieli wymienić wszystkich posiadanych przez siebie pieniędzy. Zachowali także posiadane waluty obce. Jednak przy terrorze jaki panował pod rządami Rumkowskiego, waluta w getcie szybko okazała się bezużyteczna. Chciałbym z całą mocą podkreślić inicjatywy Rumkowskiego. To szczególnie ważne, ponieważ historycy bardzo często usiłują relatywizować działania przewodniczącego łódzkiego Judenratu, tłumacząc je przymusem niemieckim.

W żadnym innym getcie na terenie Polski w czasie okupacji niemieckiej nie powstał bank emitujący wewnętrzna walutę. Nie miało to miejsca nawet w tych gettach, które – jak Będzin i Sosnowiec – pozostawały wówczas w granicach Rzeszy. Niemcy skorzystali natomiast z doświadczeń związanych z wewnętrzną walutą i wprowadzili ją w obozie w Terezinie – jednak dopiero w 1943 roku.

(powyższy tekst to fragment książki „Żydowscy kolaboranci Hitlera” Ireneusza Lisiaka, której premiera odbędzie się podczas Targów Książki Historycznej w Warszawie już jutro o godz. 16.00 w Sali Kinowej Zamku Królewskiego. Oprócz targów książka dostępna w naszej księgarni: sklep-niezalezna.pl)

Poniżej prezentujemy program  spotkań na  stoisku w czwartek:

Stoisko 3SMEDIA-CAPITAL (numer stoiska: 93)

28 listopada (czwartek):

15.20 Podpisywanie książek przez Ireneusza Lisiaka, autora książek „Nie musimy płacić Żydom” i „Żydowscy kolaboranci Hitlera” – STOISKO
16.00 Spotkanie z Ireneuszem Lisiakiem na temat książki „Żydowscy Kolaboranci Hitlera” – SALA KINOWA!
17.00 Podpisywanie książek przez Stanisława Michalkiewicza, autora nowości „Antypolonizm”, oraz Krzysztofa Kawęckiego, autora nowości „W imię wielkiej Polski” – STOISKO
Serdecznie zapraszamy!

REKLAMA