Ciche przyzwolenie francuskich władz na profanowanie katolickich miejsc kultu

REKLAMA

Profanacje katolickich miejsc kultu we Francji ciągle trwają. Niedawno nieznani sprawcy wtargnęli do kościoła w Orleanie, gdzie wyłamali drzwiczki tabernakulum i porozrzucali po podłodze konsekrowane hostie. Z kościoła nic nie zginęło… Prasa o tego typy profanacjach milczy, a policja łapie sprawców dość rzadko. Okazuje się, że istnieje swoiste przyzwolenie władzy na takie akty.

Przykładem może być zachowanie się wymiaru sprawiedliwości wobec trójki ochroniarzy katedry Notre Dame w Paryżu, którzy przerwali jej profanowanie przez członkinie słynnego Femenu. Staną oni przed sądem oskarżeni o… przemoc. Przypomnijmy fakty. 12 lutego ub. roku trzy aktywistki Femenu, w tym ich szefowa, Inna Szewczenko, wtargnęły rozebrane do pasa do katedry Notre-Dame i zaatakowały kijami przygotowane do poświęcenia kościelne dzwony. Ich akcja miała podkreślić zadowolenie aktywistek z abdykacji Ojca Świętego Benedykta XVI. Udało im się jeden z dzwonów nawet uszkodzić. Ostatecznie zostały wyrzucone ze świątyni przez ochronę.

REKLAMA

13 września 2013 roku trzy panie miały stanąć przed sądem. Jednak ich proces został odroczony do czasu zakończenia dochodzenia związanego ich skargą na sposób wyrzucenia z katedry. Na podstawie policyjnego raportu prokuratura zadecydowała bowiem o postawieniu przed sądem… trzech ochroniarzy. Oskarżono ich o zastosowanie nieadekwatnej przemocy wobec feministek. Grozi im grzywna od 750 do 1500 euro, albowiem jedna z kobiet byłą ciągnięta za włosy, a drugiej złamano podobno ząb.

REKLAMA