Francuscy chrześcijanie biją na alarm. Dramat katolików w Iraku

REKLAMA

Jedni wyjeżdżają na Bliski Wschód, by wspierać radykalnych islamistów, inni protestują na ulicach Francji przeciw ich działalności. Tragiczna sytuacja chrześcijan w Iraku stała się przyczyną zwołania demonstracji w ich obronie. Na apel Komitetu Poparcia Chrześcijan w Iraku (CSCI) na ulice Paryża, Lyonu, Tuluzy i Nantes wyszło kilka tysięcy ludzi. W Paryżu na pl. Trocadéro na czele pochodu widać było transparent z napisem: „Francjo, obróć wzrok na Irak, naród umiera na twoich oczach”. W manifestacji udział brali paryscy deputowani różnych partii, głównie UMP, ale wsparł ją także Front Narodowy.

Po zajęciu 10 czerwca Mosulu przez dżihadystów sytuacja tamtejszych chrześcijan, którzy zamieszkiwali wiele wiosek wokół miasta, stała się dramatyczna. Radykalni muzułmanie wysadzili m.in. grób proroka Jonasza w Mosulu. Co ciekawe, o Jonaszu wspomina i Koran, ale radykałowie islamscy są na poziomie sporów o ikonoklazm i nie uznają sakralnej sztuki. W stosunku do chrześcijan (głównie Chaldejczyków) narzucili z kolei ultimatum: albo przejście na islam, albo płacenie podatku za „opiekę”. Domy chrześcijan oznaczono literą „N” (nazar, czyli po arabsku chrześcijanin). Większość z nich po upływie ultimatum skonfiskowano.

REKLAMA

Nie lepiej wygląda sytuacja w Bagdadzie. Chrześcijanie w Iraku mogą się czuć względnie bezpiecznie tylko na terenach kontrolowanych przez Kurdów. Tymczasem dramat chrześcijan na całym praktycznie Bliskim Wschodzie ciągle nie znajduje odpowiedniego rozgłosu i reakcji świata.

REKLAMA