Co słychać na Bliskim Wschodzie

REKLAMA

Na Konferencji o Zwalczaniu Terroryzmu i Ekstremizmu Religijnego w Damaszku byłem wręcz wzruszony wezwaniami imamów i mułłów alawickich i szyickich do zaprzestania posługiwania się Koranem jako księgą wezwań do mordów i rzezi, bo „islam jest religią miłości”. Imam z Aleppo (świetnie wyszkolony propagandzista; szkoda, że jego meczet jest chwilowo w stanie mocno zrujnowanym…) wręcz użył klasycznej frazy kierowanej do wyznawców wszystkich religij: „Jeśli Bóg z nami – któż przeciwko nam?”.

Problem polega na tym, że Bóg jest zazwyczaj po stronie silniejszych batalionów. A bataliony ISIL-u są uzbrojone przez Amerykanów (tak, nawet dziś to Amerykanie kupują od Kalifatu ropę ze zrabowanych szybów z okolic Mosulu – a broń, którą Amerykanie podsyłają Wolnej Armii Syrii, też trafia do ISIL-u…). Przy czym sunnici alawitów traktują tak, jak chrześcijanie np. mormonów, a szyitów – jak katolicy protestantów. A na tej ziemi ten ma rację, kto ma karabin.
Wygląda więc na to, że to ich interpretacja Koranu ma większe szanse na upowszechnienie się. Chyba że Iran przyśle nowe oddziały Hezbollahu, które zamiast mówić o „religii miłości”, zaczną tych z ISIL-u, an-Nusry i Wolnej Armii Syrii po prostu zabijać.

REKLAMA

A propos an-Nusry (po arabsku: Jabhat an-Nuṣrah li-Ahli ash-Shām – czyli Pomocniczego Frontu Obrony Ludności Lewantu) – bo o tym ugrupowaniu mało się mówi. Jest to odłam słynnej Al-Qaidy. To oni rozpoczęli tak naprawdę dżihad w Syrii. „Kalif” Abu Bakr al-Bagdhadi ogłosił, że wciela an-Nusrę do wojsk Kalifatu – przeciwko czemu zaprotestował nominalny przywódca Al-Qaidy, p.Ajman az-Zawahiri – i dowódca an-Nusry podporządkował się. Co doprowadziło do bratobójczych walk z ISIL-em.

Wspominam o an-Nusrze, gdyż to właśnie Front odpowiedzialny jest za napaść na chrześcijańską miejscowość Maalula. Nie ukrywali, że tak lubią chrześcijan jak w 1943 roku Ukraińcy Polaków na Wołyniu. I wprawdzie istotnie w Koranie jest więcej o Matce Boskiej niż w Ewangeliach, a Jezus Chrystus (po arabsku Issa, po turecku Azya) jest Wielkim Prorokiem Boga – ale bynajmniej nie przeszkodziło to Frontmenom w wydłubaniu oczu figurom Madonny i Dzieciątka!

Cóż, Kościół katolicki i Cerkiew prawosławna są teologicznie tak blisko, że wzajemnie uznają swoje sakramenty – co nie przeszkodziło Janowi Honcie podczas tzw. koliszczyzny zamordować własnych synów (!) tylko za to, że matka, bez ich wiedzy przecież, ochrzciła ich po katolicku! Kulturalni sunnici z Arabii Saudyjskiej takich rzezi oczywiście nie popierają, jednak prosty L*d na teologii się nie wyznaje – wie tylko, że jak kogoś trzeba rżnąć, to się rżnie!

Stąd alawici, chrześcijanie i szyici są przerażeni – i skupiają się wokół JE Baszszara al-Asada, nie potrafiąc zrozumieć, dlaczego chrześcijański Zachód popiera sunnickich barbarzyńców.

Trzeba tu wspomnieć, że kultura syryjska jest starsza od zachodniej – sięga 4 tys. lat. Syryjczycy są z tego dumni – i z przerażeniem myślą nie tylko o możliwych rzeziach (elity z rodzinami jakoś się zapewne ewakuują…), lecz o zniszczeniu zabytków i śladów przeszłości. Pamiętają, co sunnici zrobili z wielkimi posagami Buddy…

W hotelu „Dama Rose” („Róża z Damaszku”) na ścianach są płaskorzeźby pokazujące królów Asyrii, jest też wielka figura słynnego Baala. Sądzić należy, że chrześcijanie, muzułmanie i żydzi zgodnie by tę rzeźbę rozbili i zamienili w pył. A w tolerancyjnej Syrii stoi sobie spokojnie. I żadne patrole nie przeszkadzają chrześcijankom i alawitkom chodzić z włosami wystawionymi na widok publiczny.

Jedynymi obrońcami pluralizmu syryjskiego są Iran i Rosja.

Ciekawe, czy podatnicy amerykańscy ucieszą się, gdy stwierdzą, że za ich pieniądze wymordowano parę milionów ludzi, zaprowadzono szariat, wprowadzono obowiązek noszenia czarczafów – a po likwidacji tolerancji w Syrii zlikwidowano tolerancję w Libanie, a na koniec wzięto się za Izrael. Wydaje się, ze Izraelici zaczęli to zresztą pojmować – i hamują palący się w sercach Amerykanów entuzjazm do zaprowadzania d***kracji, gdzie się da i gdzie się nie da. Problem leży jednak i w tym, że w Departamencie Stanu nie kierują się takimi drobnymi przesłankami – lecz celem jest wybicie Rosji kolejnego pionka.

Cóż, Rosja już kilka razy występowała jako Obrończyni Wiary Chrześcijańskiej na tych terenach – więc dla niej jest to rola tradycyjna. Pytanie: czy podoła?
Bo Amerykanie powtarzają manewr śp. Ronalda Reagana: rzucić Rosję na kolana poprzez obniżenie cen ropy. Rosjanie już kwiczą, że tracą rocznie 140 miliardów dolarów. To nawet w potężnej Rosji daje się już odczuć.

Jakim cudem Amerykanie przekonali zawsze prorosyjską Bułgarię do wycofania zgody na położenie tam rur South Streamu – nie wiem. Myślę jednak, że rosyjska agentura zdoła obalić rząd, który chce odebrać sobie pieniądze za tranzyt, a Europę Południową pozbawić dostaw paliwa.

Przy okazji odeszła mi jakakolwiek chęć zawierania porozumień z Frontem Narodowym panny Maryny Le Penówny. To, że nie popiera antyrosyjskich działań UE – jest w porządku. To, że bierze z banków rosyjskich pieniądze na działalność Frontu – jest już trochę podejrzane. Ale jeśli p.Le Penówna wystąpiła na zjeździe FN w Lyonie z tezą, iż trzeba potępić Stany Zjednoczone za to, że pozwalają wydobywać gaz łupkowy, bo od tego cena gazu na świecie spada i ukochana Matuszka-Rossija na tym traci – to już gruba przesada!

Ale gdyby Kurdowie zbudowali swoje państwo – to można by puścić ropę spod Kirkuku prosto przez Syrię. I choćby z tego powodu warto zadbać o reżym JE Baszszara al-Asada. I doradzić Kurdom, by zawarli z tym reżymem porozumienie.

REKLAMA