O „konikach”

REKLAMA

Zajmuję się publicystyką jakieś pół wieku. Piszę w ogromnych nakładach – sama „ANGORA” to 400 tys. nakładu. Mam kilka blogów. Na ten na FaceBooku wchodzi tygodniowo (teraz, podczas wakacji!!) od 3,5 do 4,5 miliona ludzi tygodniowo. Każdy mój tekst czyta co najmniej 100 tys. ludzi – na ogół raczej 300 tysięcy.

I jaki efekt?

REKLAMA

A taki, że co i raz zwracają się do mnie ludzie z pytaniami o sprawy, które wyjaśniałem 50 lat temu!

W czasach komuny wolno było walczyć z konkretami, byle nie nazywać rzeczy po imieniu – to jest, że walczę oto z socjalizmem. Więc po wielkich bojach z cenzurą na ogół udawało się przepychać teksty, że walka z „konikami” to nonsens. Że taki „konik” robi pożyteczną robotę: wykupuje część biletów do kina, na mecz czy na jakąś inną imprezę – dzięki czemu ludzie ciężko pracujący nie muszą tracić całego dnia na stanie w kolejce po bilety. Mogą pracować, a – załóżmy – połowę zarobionych w tym czasie pieniędzy przeznaczyć na dopłatę do ceny biletu.

W ogóle oczywiście ten, kto sprzedaje bilety poniżej ceny rynkowej, nie tylko pozbawia państwo należnych akurat pieniędzy, ale jest sabotażystą – bo powoduje, że ludzie, zamiast pracować (w fabryce – ale też i np. w domu), stoją w kolejkach. Przy cenie rynkowej chętnych jest tyle, ile biletów. Tak, rzeczywiście, kupią je na ogół lepiej zarabiający – ale przecież chodzi właśnie o to, by ten, co zarabia więcej, mógł kupić coś, czego nie kupi ten, kto zarabia mniej. Inaczej jaki byłby sens zróżnicowania zarobków?????

Pisało się o tym, pisało – przy pomrukiwaniach PZPR-aków, że chcę odebrać ludziom ubogim prawo do oglądania meczów Legii Warszawa. No, ale cenzura zniknęła, te kilka milionów ludzi tygodniowo czyta moje blogi, poza mną o normalność walczą takie tuzy jak Stanisław Michalkiewicz, Rafał A. Ziemkiewicz, Robert Gwiazdowski, Andrzej Sadowski – i setki innych, mniej znanych.

No i co?

No i nic. Nadal taka UEFA sprzedaje bilety poniżej cen rynkowych, nadal są sprzedawane w ciągu 10 sekund (Sieć!!) – no a potem nowoczesne „koniki” sprzedają je lepiej zarabiającym po podwójnej czy potrójnej cenie. A policja takich „koników” ściga, a prokuratura oskarża, a sędziowie pakują do więzień. Już nie tylko w Polsce czy innych demoludach – ale np. we Francji czy w Niemczech!

Wyraźnie widać, że to nie u nas zlikwidowano socjalizm – tylko po zlikwidowaniu „żelaznej kurtyny” socjalizm radośnie rozlał się po całej Europie, a nawet całym świecie. I to jest głęboko niepoko.

REKLAMA