10 dokonań PO-PSL które powinny skończyć się w sądzie

REKLAMA

Andrzej Duda ogłosił, że liczy na konstruktywną współpracę z rządem. Zanim złożył tę deklarację, Polskę obiegła wiadomość, że odchodząca ekipa Bronisława Komorowskiego, opróżniła kasę kancelarii prezydenta. To powód, aby działania ekipy Komorowskiego prześwietlił prokurator. Przed zbliżającymi się wyborami przypominamy 10 dokonań obozu PO-PSL, które powinny skończyć się w sądzie karnym.

Pustki w kasie Kancelarii Prezydenta pozostawiła po sobie odchodząca ekipa Bronisława Komorowskiego. Po tym jak Państwowa Komisja Wyborcza ogłosiła, że najważniejszy urząd w państwie obejmie Andrzej Duda, kierownictwo kancelarii zaczęło hojną ręką rozdawać premie dla pracowników. Dostali je m.in. doradcy prezydenta, dyrektorzy biur, pracownicy administracyjni. Pozostawiło to następców w trudnej sytuacji finansowej. Po raz pierwszy w polskiej historii nowa ekipa może nie mieć pieniędzy na funkcjonowanie, pensje i realizację konstytucyjnych obowiązków głowy państwa. Jest to więc duża defraudacja państwowych pieniędzy (do ośmiu lat więzienia), dokonana ze szczególną zuchwałością (kara może być większa o połowę) w zbieżności z przekroczeniem uprawnień skutkującym utrudnianiem pracy funkcjonariuszom publicznym (do trzech lat więzienia). Łączne zagrożenie karą: 12 lat.

REKLAMA

Powód 9: Fundacja Pro Civili

Stworzona przez byłych żołnierzy Wojskowych Służb Informacyjnych, pod patronatem ministra, a potem marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, wyłudziła z wojska (w tym z MON i z WAT) dziesiątki milionów złotych. Jednym z oskarżonych w tej sprawie jest pułkownik Piotr P. – oskarżony również w aferze związanej ze SKOK Wołomin. Nie do końca wiadomo, co działo się z tymi pieniędzmi, bo ci, którzy próbowali sprawę zbadać, ginęli w niewyjaśnionych okolicznościach – część z ręki „seryjnego samobójcy”. Wyłudzenie pieniędzy w znacznej kwocie w warunkach szczególnej zuchwałości – do 12 lat więzienia. Gdyby się okazało, że „samobójstwa” dobrze poinformowanych były efektem morderstw – górna sankcja karna rośnie do dożywocia.

Powód 8: afera aneksowa

W procesie dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego, który odpowiada za powoływanie się na wpływy w Komisji Weryfikacyjnej WSI w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, na ławie oskarżonych zabrakło co najmniej dwóch ważnych polityków. Jednym z nich jest właśnie Bronisław Komorowski, który – jak wynika z akt śledztwa – jako marszałek Sejmu był zainteresowany zakupem ściśle tajnego aneksu do raportu z weryfikacji WSI. Rozmawiał na ten temat z byłym pułkownikiem WSI Aleksandrem L., mając wiedzę, iż kontrwywiad ABW podejrzewa go o szpiegostwo na rzecz Rosji. Przekroczenie uprawnień (do lat trzech) w celu ujawnienia tajemnicy państwowej (do lat pięciu) we współdziałaniu z obcym wywiadem (do lat 25).

Powód 7: nepotyzm PSL

PSL poparło PO i utworzyło wspólnie rząd. W zamian działacze PSL uzyskali nieskrępowany dostęp do „koryta”, czyli państwowych spółek i administracji samorządowej. Wiąże się to z potężnymi pieniędzmi. Dzięki stanowiskom można się samemu nieźle obłowić, a przy okazji – dzięki niejasnym przepisom i kumoterstwu – dać zarobić „znajomym królika”, pozwalając im wygrywać przetargi (często zbędne) na niepotrzebne usługi lub inwestycje, często na wielomilionowe kwoty. Osobną konsekwencją jest opanowanie państwowych stanowisk przez nieudaczników zainteresowanych tylko dostępem do pieniędzy publicznych. Wszystko podchodzi pod zarzut korupcji – zagrożony karą do ośmiu lat więzienia i do 12 lat w przypadku „kwot większych rozmiarów”.

Powód 6: Amber Gold

Jedna z największych afer polityczno-gospodarczych. Wskutek nieudolności wymiaru sprawiedliwości powstała piramida finansowa, która oszukała tysiące ludzi. W tle przewijają się służby specjalne, które prawdopodobnie, wykorzystywały aferę do prania pieniędzy operacyjnych, mafia oraz członkowie rodzin wpływowych polityków. Do odpowiedzialności należy pociągnąć wszystkich tych, którzy dopuścili do tej sytuacji, choć wiedzieli, że to potężny szwindel.

Powód 5: budowa Stadionu Narodowego

Jedna z najgłupszych inwestycji. Choć na początku planowano na nią przeznaczyć 180 milionów złotych, ostatecznie kosztowała prawie 2 miliardy. Zarobili na tym nieprzypadkowi ludzie. Stadion nie zarabia na siebie, konieczne jest dopłacanie do niego z pieniędzy podatników. Przestępstwo: defraudacja pieniędzy publicznych. Zagrożenie karą: osiem lat.

Powód 4: paraliż służb specjalnych

Po przejęciu władzy w 2007 roku ekipa Donalda Tuska dokonała „czystki” w tajnych służbach, mianując na kluczowe stanowiska kompletnych nieudaczników i ignorantów. Przykładem może być mianowanie na fotel szefa Agencji Wywiadu byłego dyrektora Departamentu Kontrwywiadu ABW, który w 2005 roku zatrzymał pod zarzutem szpiegostwa Marcina T. – asystenta posła Józefa Gruszki, przewodniczącego komisji śledczej ds. PKN Orlen. Marcin T. trafił do aresztu podejrzany o przekazywanie tajnych dokumentów rezydentowi rosyjskiego wywiadu. Został uniewinniony i dostał odszkodowanie, ponieważ w procesie wyszło na jaw, iż była to operacja polskiego wywiadu obliczona na dezinformację Rosjan. Rzecz w tym, że ówczesny szef kontrwywiadu ABW, a dziś szef Agencji Wywiadu nie miał o tym pojęcia i w efekcie zamknął… szpiega pracującego dla Polski. Niezależnie od poziomu kompetencji pana generała, zatrzymanie szpiega pracującego dla własnego państwa jest fenomenem na skalę historyczną.

Inny przykład to dzisiejszy zastępca szefa Agencji Wywiadu. Jako zastępca szefa Służby Wywiadu Wojskowego w 2010 roku wysłał do Smoleńska dwóch podwładnych, nie zaopatrując ich w dokumenty legalizacyjne, na fikcyjne nazwiska. Oficerowie przekroczyli granicę na prywatnych paszportach i zaczęli z ukrycia fotografować miejsce katastrofy. Natychmiast zatrzymała ich (i wydaliła z Rosji) FSB, zabierając również materiały zdjęciowe. Przy okazji FSB poznała dane personalne polskich szpiegów. Odpowiedzialny za to dyletant jest dziś wiceszefem polskiego wywiadu. I wcale nie jest najmniej kompetentnym oficerem specsłużb.

Powód 3: monstrualne zadłużenie

Zadłużenie Polski za rządów Donalda Tuska osiągnęło taki poziom, że finansiści piekłoszczyka Edwarda Gierka, którzy zaciągnęli długi w latach siedemdziesiątych, mogą się dziś wydawać mistrzami oszczędności. Dług wewnętrzny (państwa wobec własnych obywateli) – ponad bilion złotych, zadłużenie zagraniczne – ponad bilion złotych, zadłużenie systemu emerytalnego – ponad 3,5 biliona złotych. Większość pieniędzy zmarnowano na pensje dla administracji państwowej lub na nietrafione inwestycje wymagane przez Unię Europejską – np. na nieszczęsne baseny geotermalne w Mszczonowie. Do tego zabijanie polskiej przedsiębiorczości, faworyzowanie zachodnich koncernów kosztem polskich firm, zmuszenie do emigracji 3 milionów osób, w końcu perspektywa wydania kolejnych miliardów na in vitro. Kradzieże i defraudacje dokonane ze szczególną zuchwałością – do 12 lat więzienia.

Powód 2: storpedowanie gazoportu

Gazoport, który miał uniezależnić Polskę od dostaw rosyjskiego gazu, nie powstał i najprawdopodobniej nie powstanie w najbliższych latach. Jest to działanie wbrew polskiej racji stanu, która wymaga dywersyfikacji źródeł dostaw gazu. Gazoport nie powstanie m.in. dlatego, że włosko-kanadyjskie konsorcjum wyłonione do jego budowy w pewnym momencie podpisało umowę z Gazpromem na realizację jego inwestycji i przestało się interesować inwestycją w Świnoujściu. Ciekawostką jest natomiast, że za doradztwo przy wyłonieniu tego nieudolnego wykonawcy 3 miliony złotych zainkasowała spółka należąca do Bartłomieja Sienkiewicza.

Powód 1: śledztwo smoleńskie

Najpoważniejsze przestępstwo rządu obecnej koalicji. Uchwała sejmowa z maja 2010 roku o powierzeniu śledztwa w całości stronie rosyjskiej jest najbardziej haniebnym aktem od czasu konfederacji targowickiej. A śledztwo w tej sprawie wykazało maksimum złej woli polskiej prokuratury, czego przykładem jest niszczenie przez Rosjan zwłok ofiar, a później pochowanie ich (już w Polsce) w niewłaściwych grobach. Oprócz tego coraz więcej wskazuje na zamach przeprowadzony przez Rosjan za cichym porozumieniem z polskim rządem (są dowody świadczące, że służby wiedziały wcześniej, co jest planowane, ale nie ostrzegły Lecha Kaczyńskiego).

REKLAMA