2,5 miliarda na górnictwo?

REKLAMA

szyb xJak zapowiedziała pisowska premier Beata Szydło, państwowa Agencja Rezerw Materiałowych kupi węgiel znajdujący się na zwałach przy kopalniach, w ten sposób zapewniając im finansowanie w najbliższych miesiącach.

Na koniec października na zwałach było 5,9 mln ton węgla. Jeśli przyjąć, że za tonę węgla Agencja Rezerw Materiałowych zapłaci 500 zł i kupi 5 mln ton, to łącznie będzie to kosztowało podatników 2,5 mld złotych!

REKLAMA

Oznacza to, że rząd kupuje niepotrzebny ani rządowi, ani rynkowi towar. Może premier Szydło, w ramach wsparcia polskiego przemysłu, zakupi jeszcze z tysiąc autobusów firmy Solaris, z 20 ton past do zębów firmy Ziaja, 100 ton serów Mlekovity i milion zabiegów w spa dr Ireny Eris dla urzędników? Różnica polega na tym, że nieradzące sobie na rynku kopalnie są państwowe, a pozostałe firmy świetnie prosperują dlatego, że są prywatne.

Państwo nie powinno wspierać gospodarki. Państwo powinno odczepić się od gospodarki i nie przeszkadzać. Niestety PiS tego chyba nie rozumie.

Słusznie natomiast w nawiązaniu do tzw. szczytu klimatycznego powiedział prezydent Andrzej Duda, że „jeżeli sektor energetyczny jakiegoś państwa opiera się w zdecydowanej absolutnie części na węglu, to mówienie w tym państwie o dekarbonizacji jest herezją i jest antypaństwowe”. Jednak nie powinno to oznaczać utrzymywania za wszelką cenę (z pieniędzy podatników) nierentownych państwowych kopalni, bo w tym samym czasie prywatne świetnie sobie radzą. Te państwowe kopalnie trzeba jak najszybciej sprywatyzować. Bez prywatyzacji polskie państwowe górnictwo nigdy nie stanie na nogi. A dopiero po jej przeprowadzeniu okaże się, czy kopalnie są potrzebne, czy też nie. Na pewno natomiast nie powinno się ograniczać górnictwa węgla z uwagi na jakieś bzdurne unijne regulacje i międzynarodowe porozumienia dotyczące emisji CO2.

W pierwszych trzech kwartałach mało efektywne zatrudniające 95 tys. ludzi polskie górnictwo węgla kamiennego miało 1,674 mld zł straty.

Fot. T.Cukiernik

REKLAMA