Korwin-Mikke: Można tylko przekonywać ludzi. Przy obecnej polityce katastrofa gospodarcza jest nieunikniona

REKLAMA

Z Januszem Korwin-Mikkem rozmawia Rafał Pazio. Cały wywiad dostępny w tygodniku „Najwyższy Czas!”. W kioskach już od poniedziałku. Do kupienia także jako e-wydanie PDF oraz w wersji na telefony Android (tutaj) i iOS / iPhone (tutaj).

Czy podczas kryzysu, który obserwowaliśmy w parlamencie, ugrupowania wolnościowe w sposób wystarczający wykorzystały swoją szansę, aby się zaprezentować?

REKLAMA

W demokracji obowiązuje zasada: nieważne co mówią, byle z nazwiskiem. Ponieważ cały czas mówiono o PiS-ie i opozycji parlamentarnej, to na tych wszystkich idiotyzmach wygrał PiS, poza tym Platforma i Nowoczesna. Cały czas te ugrupowania były widoczne w mediach. Smutna prawda jest taka, że my i Kukiz’15 na tym straciliśmy.

Czy była możliwość, żeby coś zaproponować, wykorzystać osłabienie wepchniętej do narożnika opozycji? Lepiej poczekać?

Trzeba spokojnie czekać, za dwa miesiące ta fala przejdzie.

Jaki ma Pan pomysł na działanie swojej formacji w momencie, kiedy PiS zdobywa coraz więcej przestrzeni na scenie politycznej?

Można tylko przekonywać ludzi. Przy obecnej polityce katastrofa gospodarcza jest nieunikniona, w związku z tym trzeba spokojnie czekać.

A jak zintegrować środowiska wolnościowe? Mamy za sobą doświadczenie wyborów, nie udało się w 2015 roku. Ludzie nadal mają do siebie pretensje, posądzają się nawzajem o zerwanie rozmów. Czy dzisiaj można myśleć o jednej liście wolnościowej?

Żeby iść razem, dwie strony muszą chcieć iść razem. My deklarujemy taką wolę. Nie wszyscy się na to piszą.

Czy Klub Poselski Kukiz’15 dobrze reprezentuje ruch wolnościowy?

Kukiz ma jeden projekt: że ma być w Polsce dobrze i że będą rządzić uczciwi ludzie. Nie ma jednak innych elementów tego projektu, gdyż każdy poseł reprezentuje inny program gospodarczy i polityczny. Co lider może zrobić w takiej sytuacji?

Czy Pan widzi w Pawle Kukizie partnera do wspólnych działań, czy raczej konkurenta?

Pan Paweł Kukiz jest spoza klasycznego podziału lewica-prawica. Musi po prostu chcieć pójść na prawo. Wtedy straciłby jednak sporą część elektoratu, który ma np. niektórych związkowców. Musi podjąć odpowiednią decyzję.

REKLAMA