Nie zburzą meczetu postawionego wbrew prawu

fot. PAP/Panoramic
REKLAMA

Meczet we Fréjus na południu Francji nie zostanie wyburzony, choć tego domagało się merostwo. Sąd apelacyjny w Aix-en-Provence uchylił decyzję o wyburzeniu budynku, który został postawiony ze złamaniem prawa budowlanego.

Historia sięga roku 2011, kiedy to rządzący wtedy w mieście senator UMP Eliasz Brun, adwokat i znany mason, wydał decyzję pozytywną o budowie meczetu. W 2013 roku warunki pozwolenia zmodyfikowano. Meczet stanął z pogwałceniem prawa i warunków bezpieczeństwa. Pan Brun przegrał ostatecznie wybory w roku 2014, po wcześniejszych aferach i skazującym wyroku o „prywatyzację” plaży Alba za łapówkę.

REKLAMA

Zostawił miasto zadłużone i pogrążone w skandalach. Nowym merem w mieście został po wyborach polityk Frontu Narodowego Dawid Racline, przeciwnik budowy meczetu. Chociaż meczet otworzył swoje podwoje w styczniu 2016 roku, nowy mer wrócił do tematu i nie chciał uznać jego legalności. W sądzie stowarzyszenie Al-Fath, które meczet budowało, zostało skazane na 60 tys. euro grzywny za złamanie prawa budowlanego. Były mer Brun, który do tego dopuścił, zapewne także za łapówkę, dostał 18 miesięcy więzienia w zawieszeniu i 100 tys. euro kary.

Sprawa trafiła jednak do apelacji. Tutaj wyroki znacznie zmniejszono – do grzywien w wysokości 5 tys. i 20 tys., ale przede wszystkim odrzucono decyzję mera o wyburzeniu meczetu. Swoją drogą zadziałać tu mógł podobny efekt jak przy wyborze Donalda Tuska na szefa RE. Francuski wymiar sprawiedliwości niezbyt chętnie przychyla się do wspierania polityków Frontu Narodowego, więc działania mera raczej wyznawcom islamu, a przy okazji i poprzedniemu merowi, pomogły, niż zaszkodziły…

REKLAMA