Historia Polski oczami Rosjan. Czasy przedrozbiorowe i drugi Katyń

REKLAMA

Rosja nie brała udziału w rozbiorach Polski. Rozbiorów Polski dokonały Austria i Prusy. To nie scenariusz filmu science fiction. Tak właśnie myśli rosyjska elita. To tylko jeden z przykładów kompletnie różnej oceny przeszłości, ale pokazujący, dlaczego współczesne relacje polsko-rosyjskie są w stanie zbliżonym do zapaści. Tego stanu nie zmieniły nawet dość ugodowe próby polskich polityków próbujących płynąć w głównym nurcie.

Rosja ma zupełnie różną od naszej wizję stosunków polsko-rosyjskich w przeszłości i zupełnie inaczej ocenia historię Polski. Wyraz temu dał ambasador Federacji Rosyjskiej Siergiej Andriejew podczas swojego wykładu w Wyższej Szkole Handlowej w Radomiu 12 stycznia 2016 roku. Ambasador dokonał kompleksowej oceny wspomnianych historycznych relacji, począwszy od średniowiecza. Tę ocenę przedstawioną przez ambasadora Andriejewa można traktować jako oficjalne stanowisko Rosji. Nie jest to jedyna ocena stosunków polsko-rosyjskich. Na stronie ambasady jest cały zestaw historycznych artykułów napisanych przez rosyjskich historyków. Zmieszczenie ich na stronie oficjalnego przedstawicielstwa rosyjskiego państwa pozwala na uznanie ich za wykładnię stanowiska Rosji.

REKLAMA

Czasy przedrozbiorowe

Ambasador uznał, że źródła problemów pomiędzy oboma krajami sięgają – jak to określił – „czasów przed najazdem mongolskim”. Warto zwrócić uwagę na zakres słownictwa, jaki prezentuje ambasador, który dla tego okresu używa określenia „Państwo Rosyjskie”. Rosyjskie państwo powstało na przełomie XV i XVI wieku. Za najwcześniejszą datę jego powstania można uważać rok 1478, kiedy Iwan III Srogi po raz pierwszy użył tytułu „cara całej Rusi”. Sama idea nazywania Rusi od początku Rosją wygląda na zamiar wyłącznego przywłaszczenia historycznej spuścizny dawnej Rusi, która należy do kilku narodów. Ambasador konsekwentnie nazywa te ziemie rosyjskimi, mówiąc, że „zachodnie i południowe ziemie rosyjskie (…) przeszły pod władzę Wielkiego Księstwa Litewskiego i Polski” (obecne tereny Białorusi i Ukrainy – W.T.)

Jedną z największych kontrowersji w relacji polsko-rosyjskiej jest sprawa zaborów. Dla nas nigdy nie ulegało wątpliwości, że mieliśmy trzech zaborców. Inaczej widzą to Rosjanie. Ambasador jednoznacznie stwierdził: „Jednak przypomnę, że w wyniku wszystkich trzech rozbiorów 1772, 1793 i 1795 r. do Rosji odeszły tylko te same rdzennie rosyjskie ziemie południowe i zachodnie oraz krainy nadbałtyckie, lecz właściwie polskie ziemie wówczas podzieliły między sobą Prusy i Austria”. W ten sposób Rosja stwierdza, że nie brała udziału w rozbiorach Polski – ona tylko odebrała „rosyjskie” ziemie i przywróciła je Ojczyźnie.

To są według Rosji jej rdzenne ziemie, a nie żadne polskie Kresy Wschodnie. W dodatku Rosjanie uważają, że nie byli inicjatorami rozbiorów, ponieważ „Polska była państwem sojuszniczym i w istocie kontrolowanym”. Rosjanie nie zamierzali się dzielić tą kontrolą z Prusami i z Austrią. Nasuwa się oczywiście pytanie: skoro Polska była sojusznikiem Rosji, to tak się traktuje sojusznika, że zabiera mu się ziemię? To tylko jedna uwaga co do rosyjskiej opinii o zaborach. W tym wykładzie zupełnie zabrakło informacji o tym, co robiła Rosja już nie na tych ziemiach, które uznała za swoje, rosyjskie, ale na ziemiach, które Rosjanie uważali za etnicznie polskie. Ambasador pominął fakt wejścia wojsk cesarzowej Anny do Polski w 1733 roku, kiedy to Rosjanie dotarli do Pragi i tam urządzili pseudoelekcję, a następnie rozpoczęli w Polsce wojnę ze zwolennikami legalnie wybranego króla – Stanisława Leszczyńskiego. Nic też nie powiedział o porwaniu przywódców konfederacji radomskiej oraz tych tysiącach konfederatów barskich, którzy powędrowali, często piechotą, na Sybir. Oczywiście nie wspomniał też o rzezi Pragi dokonanej przez żołdaków Suworowa ani o wywiezieniu 400 tys. woluminów, 20 tys. rękopisów i 40 tys. rycin z Biblioteki Załuskich zaraz po krwawym zduszeniu powstania kościuszkowskiego. Ambasador natomiast rozwodził się nad grzechami Polaków względem Rosji w epoce I Rzeczypospolitej, wymieniając je szczegółowo:

* agresja na początku XVII wieku, w okresie smuty;
* okrucieństwo polskiej magnaterii i szlachty w celu wymuszenia pokory rosyjskiej ludności na „kresach” (Rosjanie polskie Kresy piszą w cudzysłowie) – konsekwentnie nazywa się tu ludność ukraińską i białoruską Rosjanami, chociaż ta ludność wtedy nic wspólnego nie miała z rosyjskim państwem;
* udział 100 tys. Polaków w najeździe Napoleona na Rosję (okres porozbiorowy).

Wiek XIX nie istnieje

Ten dramatyczny dla Polaków wiek rosyjski dyplomata skwitował w trzech zdaniach. W jednym przekonywał, że Rosja wcale nie była „gorszym z zaborców”, a w ostatnim powiedział, że dla Polski okres Królestwa Polskiego (1815-1914) bynajmniej nie był „czasem straconym”.

CZYTAJ DALEJ

REKLAMA