Kurdystan. Czy powstanie nowe państwo?

REKLAMA

Kurdowie budują nie tylko świeckie państwo, ale państwo o równym statusie dla mężczyzn i kobiet. Pozycja tych ostatnich jest bez porównania lepsza od pozycji kobiet w krajach arabskich czy nawet w Iranie. Kobiety same ją sobie wywalczyły, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Podczas wieloletnich walk stawały z bronią w ręku w oddziałach partyzanckich. Walczyły, a nie gotowały obiady partyzantom. Duży udział w ich emancypacji miała emigracja do Europy.

Niezliczone powstania i represje powodowały ciągłe ucieczki z kraju, w tym do Europy i USA. Teraz, kiedy ten strumień uchodźców wraca do Kurdystanu, kurdyjskie kobiety chcą żyć tak, jak żyły na Zachodzie. W Kurdystanie kobiety mają zagwarantowany parytet w lokalnym parlamencie oraz te same zarobki co mężczyźni na tym samym stanowisku. W autonomii zlikwidowano najbardziej barbarzyńskie zwyczaje obyczajowe, np. obrzezanie dziewczynek. Fenomen Kurdów polega na tym, że budują świeckie państwo z ogromnym poparciem całej ludności i z wyraźnym rozdziałem od religii.

REKLAMA

Kiedy w latach dziewięćdziesiątych XX wieku ich pozycja materialna była bardzo trudna, część ludności głodowała, to nawet wtedy pogonili bogatych sponsorów z Półwyspu Arabskiego, którzy chcieli budować im za darmo szpitale i szkoły pod warunkiem, że będą miały charakter islamski. Uznali, że będzie to ograniczenie ich wolności. Świeckości państwa patronuje prezydent autonomii Masud Barzani, który uważa, że religia musi ustąpić przed prawem państwowym i uniwersalnymi wartościami obejmującym wszystkich mieszkańców Kurdystanu niezależnie od narodowości i wyznania.

Przyznanie priorytetu prawa stanowionego nad religijnym jest nie tylko czymś bardzo rzadkim wśród muzułmanów, ale wręcz rzeczą unikalną na Bliskim Wschodzie. Teraz, kiedy Turcja i Izrael skręcają w kierunku coraz większych wpływów religijnych grup w państwie, iracki Kurdystan wyrasta na najbardziej świeckie państwo na Bliskim Wschodzie.

Referendum

Ideę referendum zgodnie odrzuciły wszystkie zainteresowane państwa. Mają w tym nie tylko swój zwykły interes polegający na niedopuszczeniu do powstania nowego organizmu państwowego, ale czują się bezpośrednio bardzo poważnie zagrożone w swojej terytorialnej integralności.

Iran oświadczył, że nie zgadza się na powstanie Kurdystanu i podział Iraku. Wezwał obie strony do dialogu opartego na zasadach konstytucji Iraku i poszanowaniu integralności terytorialnej tego państwa. W 1946 roku Kurdowie, pod osłoną Armii Czerwonej, która wówczas okupowała północną część Iranu, utworzyli swoją republikę.

Została ona zmiażdżona po wycofaniu się Sowietów przez armię szacha Rezy Pahlawiego. Sytuacja powtórzyła się po upadku szacha. W 1979 roku właśnie w walce z Kurdami swoje pierwsze bojowe doświadczenie zdobywał utworzony przez Chomeiniego Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej. W Iranie mieszka dwa razy więcej Kurdów niż w Iraku, więc nic dziwnego, że Teheran jest bardzo zaniepokojony, tym bardziej że irańscy Kurdowie, mimo wielu niepowodzeń w tym wieku, nadal nie złożyli broni i od czasu do czasu ożywia się ich partyzantka, która dokonuje wypadów z Iraku.
Swój sprzeciw wyraziła oczywiście Turcja, w której mieszka połowa kurdyjskiego narodu.

Turcy zresztą nie uznają Kurdów za naród i nazywają ich „górskimi Turkami”. Kurdowie prawie od wieku przeprowadzili co najmniej kilka powstań w Turcji. Od 1984 roku, pod przewodnictwem Kurdyjskiej Partii Pracy – mocno lewicowej, o maoistowskim zabarwieniu – prowadzą z przerwami partyzancką walkę z armią i siłami bezpieczeństwa Turcji. Armia systematycznie bombarduje obozy tureckich Kurdów w Iraku i zajęła pas graniczny w Iraku na głębokość 30 kilometrów. W sumie ta ciągle tląca się podjazdowa wojna w Turcji kosztowała życie kilkudziesięciu tysięcy ludzi.

Turcy na bunt Kurdów odpowiedzieli ich przesiedleniami i innymi represjami uderzającymi w ich integrację i świadomość narodową. Nic dziwnego, że Ankara pomysł referendum nazwała poważnym błędem. Minister spraw zagranicznych Turcji, Mevlüt Çavuşoğlu, zdecydowanie podkreślił konieczność zachowania integralności terytorialnej i jedności politycznej Iraku. Sprzeciw wyraził też iracki rząd w Bagdadzie, któremu rozpada się państwo.

CZYTAJ DALEJ

REKLAMA