Michalkiewicz: Perypetie z systemem bankowym. Komu dolary a komu złotówki?

REKLAMA

Mieliśmy wysłać pewną sumę dolarów do Stanów Zjednoczonych. W tym celu żona poszła do banku, w którym była również placówka Western Union. Wprawdzie pracownik, najwyraźniej w Wyższej Szkole Gotowania na Gazie nauczony dobrych manier, zapytał ją na „dzień dobry”, co może dla niej zrobić, ale gdy przestawiła mu zamiar wysłania dolarów do USA, popadł w zakłopotanie i powiedział, że nie mają odpowiedniego programu. W tej sytuacji nie było rady i żona poszła do innego banku, gdzie też była placówka Western Union.

Tam z kolei powiedziano jej, że owszem, a jakże, ale dolary trzeba zamienić na złotówki i dopiero te złotówki wysłać – no a w USA to odbiorca ma odebrać należność w złotówkach czy w dolarach? – zapytała urzędniczka bankowa. Żona wyjaśniła, że raczej w dolarach, bo złotówek w USA nikt nie przyjmuje. Kiedy jednak przyszło do załatwiania sprawy, okazało się, że i tutaj nie ma odpowiedniego programu – to znaczy jest, jakże by inaczej, ale akurat się „zawiesił”.

REKLAMA

W tej sytuacji żona udała się do kolejnego banku, gdzie też był punkt Western Union. Tam się dowiedziała, że dolary to owszem, można wysyłać z Polski – ale tylko na Ukrainę, podczas gdy do USA – tylko złotówki. A czy można wobec tego wysłać złotówki z karty – zapytała żona. Okazało się, że nie – że trzeba najpierw wymienić dolary, potem wpłacić je na przekaz Western Union, no a dalej to jak Bóg da.

Święte słowa – bo wiosną wysłałem do Los Angeles dwie paczki z książkami. Jedna dotarła, ale druga zaginęła bez wieści – bo ostatnia o niej wiadomość głosiła, że wyjechała z Polski jeszcze w marcu. Gdzie wyjechała, kiedy zaginęła – tego już nikt nie potrafił wyjaśnić – również na poczcie amerykańskiej, która pracuje w sektorze socjalistycznym, więc jest jedynym w USA miejscem, w którym stoi się w długich kolejkach. Jakby tego było mało, to paczka, którą wysłałem do Chicago, przyszła zdekompletowana, wypełniona jakąś makulaturą, byle zgadzała się waga. Podobnie było z paczką wysłaną do Detroit.

Oczywiście o żadnej reklamacji mowy być nie mogło, bo przesyłka przecież „doszła”. Okazuje się, że – przynajmniej w sektorze pocztowym – w Stanach Zjednoczonych zapanował już komunizm, co stanowi dodatkowe potwierdzenie teorii konwergencji, sformułowanej jeszcze w początkach lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku przez zmarłego niedawno prof. Zbigniewa Brzezińskiego – że tkwiące w śmiertelnym zwarciu antagonistyczne mocarstwa coraz bardziej się do siebie upodabniają.

Ciekawe, czy prezydentowi Donaldowi Trumpowi uda się wyprowadzić Amerykę z komunizmu, w który wpychali ją jego poprzednicy, zwłaszcza Barack Obama – bo czyż nie o to właśnie chodzi w haśle, by Amerykę znowu uczynić wielką – czy też żydokomuna, tworząca pierwszy rzut natarcia w antyprezydenckiej i antyamerykańskiej ofensywie, doprowadzi Amerykę do całkowitego rozkładu. Wiadomo bowiem, że pasożyt – dajmy na to, tasiemiec uzbrojony – nie wie, że doprowadzając swego żywiciela do śmierci z wycieńczenia, zginie również wraz nim – bo taką już ma naturę, że nie może zaprzestać pasożytowania.

W świetle tego z większym zrozumieniem możemy podejść do postulatów prof. Pawła Rudolfa Ehrlicha, zaproszonego niedawno do Watykanu na sympozjon pod tytułem „Zagłada biologiczna”. Domaga się on zredukowania liczby rodzaju ludzkiego do najwyżej miliarda. Już mniejsza z tym, w jaki sposób zredukować 6,5 miliarda ludzi – bo potrzeba jest matką wynalazków, więc jakiś sposób zawsze się znajdzie, a skoro Watykan interesuje się takimi zagadnieniami i nawet organizuje sympozjony, to pewnie papież Franciszek znajdzie jakieś usprawiedliwienie dla odkrywcy tego sposobu i może nawet go rozgrzeszy.

Znacznie ciekawszy jest ten miliard, który jednak trzeba zostawić. Nie ma innego wyjaśnienia tego postulatu, a w każdym razie mnie nie przychodzi do głowy żaden inny jak tylko ten, że Żydzi muszą przecież komuś pożyczać na wysoki procent pieniądze, które z niczego kreują w bankach. Ponieważ nie mogą pożyczać sobie nawzajem – to znaczy oczywiście mogą, jakże by inaczej, ale co by to był za interes – więc trzeba pozostawić na świecie pewną liczbę – ot, na przykład miliard – gojów, którym Żydzi będą pożyczać, zgodnie z dyrektywą udzieloną im jeszcze w głębokiej starożytności przez Stwórcę Wszechświata w tak zwanej „Księdze Powtórzonego Prawa”: „Będziesz pożyczał innym narodom, a sam od nikogo nie będziesz pożyczał, będziesz panował na innymi narodami, a one nad tobą nie zapanują”.

CZYTAJ DALEJ

REKLAMA