Prof. Bogusław Wolniewicz: „W mojej szkole uczeń za niewykonanie polecenia nauczyciela dostałby z miejsca w pysk. Boli, ale skutkuje”

Prof. Bogusław Wolniewicz (22 września 1927 - 4 sierpnia 2017). Foto: yt.com
Prof. Bogusław Wolniewicz (22 września 1927 - 4 sierpnia 2017). Foto: yt.com
REKLAMA

Poniższy fragment pochodzi z wywiadu rzeki „Wolniewicz. Zdanie własne”, który z prof. Bogusławem Wolniewiczem przeprowadził dr Tomasz Sommer.

Tomasz Sommer: – Pan się urodził 22 września w 1927 roku w Toruniu i do dwunastego roku życia chodził Pan do przedwojennej polskiej szkoły?

REKLAMA

Prof. Bogusław Wolniewicz: – Chodziłem do szkoły podstawowej, wtedy zwała się „powszechną”. Do wybuchu wojny ukończyłem pięć jej klas.

TS: – Jak by Pan opisał tę szkołę? Ludzie w tej chwili sobie za bardzo nie wyobrażają, jak to wtedy funkcjonowało? Jaka jest Pańska ocena tej szkoły z perspektywy lat?

BW: – To była prawdziwa szkoła, bardzo dobrze ją wspominam. Nowinki pomylonej pedagogiki po-Deweyowskiej już wtedy wprawdzie do Polski docierały, ale na atmosferę szkoły mało to jeszcze przebijało.

W szkole była dyscyplina i był porządek. Nie do pomyślenia było, co słyszy się teraz, że uczeń nie wykona polecenia nauczyciela, albo że mu bezczelnie odpowie. W tamtej szkole dostałby z miejsca w pysk; i zrozumiałby od razu, że tak się zachowywać nie można. A za poważniejsze wykroczenia, bardzo zresztą rzadkie, była kara egzekwowana nie w klasie, lecz w gabinecie kierownika szkoły: regularne lanie specjalną trzciną na pupę. Boli, ale skutkuje.

Dzięki takim klasycznym metodom wychowawczym w szkole było bezpiecznie, bez żadnych strażników. Nie słyszało się też wulgaryzmów, choć młodzież w takiej szkole powszechnej była najrozmaitsza.

Dobrze też wspominam moich nauczycieli: panią Literską z pierwszej klasy, pana Poznańskiego – nauczyciela historii i geografi i z klas wyższych. Nie rozczulali się nad nami, mniej się chyba nami zajmowali niż to bywa dzisiaj, ale nas kształcili jak trzeba.

Wydaje mi się, że można tu ustalić pewną prawidłowość ogólną: dobrze i z sentymentem wspomina się twardą szkołę. Nie wydaje mi się, by ta dzisiejsza – tzw. „przyjazna” – takie wspomnienia budziła. Moja szkoła, Szkoła Powszechna nr. 12 w Toruniu przy ulicy Wielkie Garbary, zostawiła mi wspomnienia właściwie tylko dobre.

———–
Książkę „Wolniewicz. Zdanie własne” można zakupić w naszym sklepie w formie papierowej lub e-book.

„Wolniewicz. Zdanie własne”

REKLAMA