Ujawniamy okoliczności zatrzymania Artura W. Zwyrodnialec opowiedział jak i dlaczego zabił Kaję

REKLAMA

Zabójca 20-letniej Kai ze Zduńskiej Woli, Artur W. został zatrzymany na przystanku autobusowym w Koszalinie skąd zamierzał wybrać się do Mielna. W środę po godz. 11 opowiedział prokuraturze jak zamordował partnerkę, która prawdopodobnie była w ciąży.

Okoliczności zatrzymania

REKLAMA

Od soboty policja w całym kraju poszukiwała 29-letniego Artura W., który w nocy z 14 na 15 sierpnia zamordował w Łodzi swoją 20-letnią Kaję. We wtorek popołudniu koszalińska policja dostała informację od śledczych o tym, że podejrzany przebywa na terenie ich miasta.

Na ulice Koszalina wyjechały wszystkie patrole, w każdym radiowozie znajdowało się zdjęcie zwyrodnialca. Ostatecznie został namierzony przez parę policjantów, która przejeżdżała przez ul. Bojowników o Wolność i Demokrację.

Funkcjonariusze przystąpili do procedury zatrzymania – opowiadał tvn24.pl podkom. Robert Opas z biura rzecznika Komendanta Głównego Policji.

Procedura zakładała wezwanie posiłków i podjęcie akcji. Do rosłego, mierzącego prawie dwa metry podejrzanego w pojedynkę wyszedł policjant drogówki. Kilka metrów dalej stała jego partnerka, która miała go asekurować na wypadek, gdyby W. zaczął być agresywny.

Siedział na przystanku w oczekiwaniu na autobus, którym miał ruszyć do Mielna. Podczas zatrzymania był spokojny. Jak później przyznał na przesłuchaniu, po zabójstwie błąkał się po Polsce. Był między innymi w Rzeszowie i Poznaniu.

Zobacz: Sensacyjne doniesienia naukowców. Raka płuc nie powodują tylko papierosy! Jest jeszcze inna zaskakująca przyczyna

Wiedziałem, że mnie zatrzymają. Czekałem, aż to się stanie – powiedział prokuratorom z Łodzi Artur W. Podczas zatrzymania podejrzany przyznał, że jest ścigany listem gończym. Nie miał przy sobie dokumentów, spokojnie dał się skłóć w kajdanki i wsiadł do radiowozu. Na posterunku potwierdzono jego tożsamość.

Przebieg zbrodni

Artur W. udusił Kaje w nocy z 14 na 15 sierpnia „bo nie podobało mu się jej postępowanie”. Rano schował ciało owinięte w pościel i schował je do wersalki. W nocy obudził się 2,5-letni syn ofiary. Zdaniem zabójcy dziecko nie widziało zbrodni, ani ciała zamordowanej matki, ale śledczy mają co do tego spore wątpliwości.

Podejrzany powiedział, że chłopiec spał w czasie awantury. W nocy miał się obudzić. Artur W. twierdzi, że nie widział ani momentu zabójstwa, ani ciała matki – relacjonował Krzysztof Kopania.

Mężczyzna przyznał się do zarzutu. Złożył obszerne wyjaśnienia, które korespondują z dotychczasowymi ustaleniami śledztwa. Mężczyzna mówił spokojnie, nie okazywał skruchy – powiedział dziennikarzom po przesłuchaniu prokurator Krzysztof Kopania.

Z zeznań zabójcy wynika, że Kaja zginęła około drugiej w nocy. Para kłóciła się, Artur W. miał „zastrzeżenia co do postępowania partnerki” więc ją udusił. Śledczy nie chciał powiedzieć o co dokładnie chodziło.

Rodzina Kai przekazała prokuratorowi informację o ciąży dziewczyny, która została oczywiście poruszona podczas przesłuchania.

Mężczyzna zeznał, że partnerka powiedziała mu o ciąży. On jednak nie uwierzył w to. Stwierdził, że nie widział żadnych wyników badań, które by to potwierdziły – zaznaczył Kopania.

O tym czy 20-latka spodziewała się dziecka, prawdopodobnie już się nie dowiemy.

Ciało zamordowanej w momencie ujawnienia zwłok było w znacznym stadium rozkładu. Podczas sekcji nie ujawniono co prawda objawów ciąży, ale niewykluczone, że poszkodowana była wtedy „na początku” ciąży – wyjaśnił prokurator.

Zobacz też: PILNE: Artur W. przyznał się do zabicia 20-latki z Łodzi

Źródło: tvn24.pl

REKLAMA