Skandal jakich mało. Facebook wziął pieniądze od rosyjskich trolli za publikowanie promoskiewskiej propagandy. „Celem było podzielenie zachodniej opinii publicznej”

REKLAMA

Facebook w 2016 roku publikował reklamy, które były częścią rosyjskiej kampanii informacyjnej, mającej na celu promocję treści dzielących opinię publiczną – przekazało w czwartek BBC. Kampania kosztowała ponad 100 tys. dolarów.

Według informacji podanych przez Facebooka, kampania reklamowa w serwisie kosztowała 100 tys. dolarów i obejmowała emisję 3 tys. postów w ciągu dwóch lat, z datą graniczną zakończenia kampanii w maju 2017 roku.

REKLAMA

Jak informuje BBC, reklamy nie ujmowały treści dotyczących konkretnych osób ze świata polityki, lecz takie tematy, jak imigracja, zagadnienia rasowe i problematyka równościowa.

Facebook zadeklarował, że współpracuje już z organami śledczymi Stanów Zjednoczonych w celu wyjaśnienia sprawy. Dowody z nią związane trafiają do specjalnego prokuratora Roberta Muellera, który nadzoruje śledztwo w sprawie potencjalnego wpływu rosyjskich operacji informacyjnych na wyniki zeszłorocznych wyborów prezydenckich w USA.

Reklamy zamieszczane na Facebooku nawigowały użytkowników serwisu pomiędzy treściami publikowanymi przez 470 kont, kolportujących fałszywe informacje, bądź w inny sposób łamiących warunki użytkowania serwisu.

„Zarówno reklamy, jak i treści powiązane z tymi kontami skupiały się na pogłębianiu podziałów społecznych i politycznych w całym spektrum światopoglądowym” – oświadczył Facebook w oficjalnej notatce opublikowanej w środę wieczorem.


Czytaj też: Ameryka podzielona już na zawsze? „Polityczna przepaść nie do pokonania”

Według niepotwierdzonych przypuszczeń Facebooka, konta, z których pochodziły kontrowersyjne materiały, zostały stworzone przez tzw. Internet Research Agency, grupę z Petersburga, zamieszczającą prokremlowskie treści w mediach społecznościowych.

To tzw. farma kremlowskich trolli, której zadaniem jest publikowanie w mediach społecznościowych treści korzystnych dla rosyjskiej polityki. Zatrudniająca około 600 osób IRA jest uważana za największą na świecie fabrykę „fake news”. Ataki kremlowskich trolli wymierzone są głownie w Ukrainę, ale ich ofiarą padają także media społecznościowe w Niemczech, USA, Wielkiej Brytanii i innych krajach.

Konta, co do których istniało podejrzenie o prowadzenie niezgodnej z regulaminem działalności, zostały przez Facebooka zamknięte – poinformował szef bezpieczeństwa serwisu społecznościowego Alex Stamos.

Czytaj też: Ukraińscy eksperci, zwolennicy dialogu z Polską, zginęli w tragicznym wypadku. „Wracali z konferencji w sprawie Międzymorza”

Kampania została wykryta w wyniki wewnętrznego śledztwa Facebooka, mającego na celu wskazanie możliwych przypadków niewłaściwego użytkowania serwisu podczas kampanii prezydenckiej w Stanach Zjednoczonych. Zarówno Facebook, jak i jego twórca, stanęli wówczas w ogniu ostrej krytyki z powodu zaniechania poważnego potraktowania sprawy możliwych nadużyć w przededniu wyborów – pisze BBC, przytaczając słowa Marka Zuckerberga, który odnosząc się do oskarżeń o umożliwienie tego, by fałszywe informacje wywarły wpływ na przebieg procesu demokratycznego, skomentował to jako „szaleństwo”.

„Poszukiwaliśmy reklam, które potencjalnie pochodzą z terytorium Rosji. Nawet tych, które jedynie bardzo delikatnie wskazywały na powiązania z wątpliwymi organizacjami” – przekazał Stamos. „Poszukiwania prowadzone były na szeroką skalę – zawierała się w nich analiza reklam zakupionych przy pomocy amerykańskiego IP, ale z językiem przekazu ustawionym na rosyjski. Analizowaliśmy nawet te, w wypadku których nie było podejrzenia naruszenia reguł korzystania z serwisu” – dodał.

Według Stamosa, Facebook wykrył około 2,2 tys. reklam, potencjalnie mających wywrzeć wpływ polityczny, za łączną kwotę 50 tys. dolarów.(PAP)

Czytaj: Po rodzinnej tragedii uciekł z Polski. Odnalazł się w Wielkiej Brytanii. „Ojciec Madzi” walczy w klatce

REKLAMA