Policjanci z Malmo musieli pozwolić by doszczętnie spłonął dom. Zmusili ich do tego atakujący imigranci.
Pożar wybuchł w Koroksback na przedmieściach Malmo. Najpierw na parkingu zaczęły płonąć dwa samochody. Na miejsce przybyła policja i straż pożarna, a wtedy zaczął płonąć budynek na ulicy Sörbäcksgatan.
Kiedy strażacy zaczęli go gasić posypały się na nich butelki. Atak zmusił strażaków do wycofania się, a budynek doszczętnie spłonął.
Zaatakowana został również policja, która pojawiła się przy płonącym domu. W swoich raportach nie podaje ona jednak czy ktoś został ranny i jakie były szkody. Jak na razie nie wiadomo czy był jakiś związek pomiędzy dwoma pożarami, ustalono jednak, że były one wynikiem podpaleń.
Do ataków na służby publiczne dochodzi coraz częściej zwłaszcza w miejscach znanych jako „non go zone”. Liczba takich stref w ciągu dwóch lat wzrosła o 50%.
W wielu dzielnicach zamieszkanych przez imigrantów takich jak Husby, Tensta, czy Rinkeby w Sztokholmie. Napadani są policjanci, strażacy, ratownicy medyczni, czy służby utrzymania miasta.
Doszło do tego, że załogi karetek ratunkowych noszą kamizelki kuloodporne.
Wiele z takich ataków zostało zarejestrowanych na filmach.
Zobacz też: Ogromny wzrost przestępczości w Szwecji. Liczba ataków granatami taka jak w Meksyku