Pacjenci po przeszczepie muszą przyjmować leki immunosupresyjne, czyli takie, które pozwalają funkcjonować nowemu narządowi. Np. sercu – mówiła w rozmowie z „Faktem” Małgorzata Wojciechowska z Warszawy.
Kobieta przeszła zabieg transplantacji serca rok temu. Od maja niektóre leki zdrożały z 3,2 zł do nawet 2,5 tys. zł. Najgorsze jest to, że pacjenci nie mogą sobie pozwolić na żadną przerwę w braniu ich zażywaniu. Uważają, że takie postępowanie rządu może być bardzo niebezpieczne dla ich zdrowia.
„Sam Konstanty Radziwiłł (59 l.) przekonuje, że oszczędności są konieczne, by móc sfinansować inne terapie. Jego resort tłumaczy pacjentom, że przecież mogą korzystać z tańszych, bezpiecznych zamienników” – czytamy na fakt.pl.
Zobacz: PILNE! Alert w tajnych służbach w Polsce. Zagrożeni są najważniejsi politycy w kraju
Trudno tu mówić o bezpieczeństwie, bo o ile substancja czynna w lekach jest taka sama, te mogą się różnić wagowo i mieć inaczej zbudowaną otoczkę – tłumaczy Małgorzata Wojciechowska. W związku z tym lekarze ludziom po przeszczepach zalecają branie oryginalnych leków.
Kilka dni temu poszkodowani pacjenci protestowali przeciwko podwyżkom cen leków przed ministerstwem zdrowia. Szef resortu nie spotkał się jednak z nimi.
Zobacz też: Ewakuacja budynku Parlamentu Europejskiego. „Wszystko wygląda bardzo poważnie”
Źródło: „Fakt”