Wolnościowe przesłanie z Portoryko. Jak rozpada się socjalizm w Wenezueli

REKLAMA

Skoro jesteśmy przy imigrantach, który przybyli do USA i pojawili się na konferencji, to warto także wspomnieć o Marii Werlau. Jako ośmiomiesięczne dziecko wraz z rodzicami wydostała się z Kuby. Obecnie, już jako dorosła kobieta, prowadzi w USA Centrum Dokumentacji Kubańskiej. Oczywiście podczas swojego wystąpienia w Portoryko opowiadała głównie o Kubie. Obraz ten nie rysuje się optymistycznie. Kraj również jest w tym ostatnim etapie, czyli w fazie dekompozycji socjalizmu, jednak wygląda na to, że tajne służby nauczyły się pewnych spraw i doskonale wiedzą, o co chodzi. W związku z czym robią wszystko, żeby do tej dekompozycji nie doszło – są bardzo zorganizowani, mają zaawansowane metody inwigilacji itd. Generalnie Kuba wydaje się ponurym krajem bez perspektyw. Bo o ile w Wenezueli wszyscy liczą, że lada chwila coś tam pęknie, w związku z czym prędzej czy później dojdzie do przewrotu, to na Kubie takiej szansy nie widać.

A jak funkcjonuje Portoryko?

REKLAMA

Podczas konferencji Liberty International opowiedział o tym sam Luis G. Fortuño, były gubernator Portoryko. Obszar ten jest terytorium zależnym od Stanów Zjednoczonych, przy czym nie jest to jeden ze stanów USA. Wszyscy Portorykańczycy mówią, że to jest kolonia, ale chyba nie jest im z tym tak źle. To znaczy mówią o sobie, że są kolonią, żeby ponarzekać. Ostatecznie wydają się jednak z tego zadowoleni. Jakkolwiek by patrzeć, są bogatsi od Haiti. W każdym razie widać, że stosowane w Portoryko procedury amerykańskie mają pozytywny wpływ na ten kraj. Kiedy Fortuño, jako były gubernator, mówił o tym, jak rządził za czasów swojej kadencji i jakich trzymał się zasad, poprosiłem go o podsumowanie. Chciałem się dowiedzieć, czy zasady Fortuño są podobne do tych, które wprowadził w Kamieniu Pomorskim nasz wolnościowy burmistrz Stefan Oleszczuk. Fortuño wymienił cztery rzeczy. Człowiek, który jest na stanowisku burmistrza czy gubernatora, powinien rozumieć ekonomię (przy czym były gubernator Portoryko zdaje sobie sprawę z tego, że mało kto z polityków tak na prawdę ekonomię rozumie). Zrozumienie ekonomii jest bowiem kluczowe, żeby w ogóle odnosić jakieś sukcesy. Drugą sprawą jest real private sector experience. Zdaniem Portorykańczyka, dobry gubernator powinien mieć prawdziwe doświadczenia z sektora prywatnego, czyli z pracy na wolnym rynku. Tylko w ten sposób – kiedy nie ma funduszy z zewnątrz – można nauczyć się tego, jak na zasadzie dobrowolności pozyskać pieniądze od klienta. Kolejną ciekawą sprawą jest to, że Fortuño pochłania książki, począwszy od wielkich filozofów greckich. Czyta – jak sam przyznał – żeby zrozumieć świat. I wreszcie czwartą rzeczą, na jaką zwrócił uwagę, jest dobór właściwych ludzi na stanowiska podrzędne.

Czy na konferencji coś jeszcze przykuło Pana uwagę?

Tak, był to slajd japońskiego profesora Hiroshiego Yoshidy, pokazujący naturalną dążność systemów społecznych, które osiągnęły dobrobyt. Statystyki te niestety potwierdzają słuszność tez Johna Calhouna, który przeprowadził swój słynny eksperyment z myszami. Władze zabierają i wydają coraz więcej, wzrasta liczba samobójstw, spada dzietność, rośnie bezrobocie. Trzy lata temu profesor Yoshida też zwrócił moją uwagę, mówiąc, że w Japonii zużycie pampersów dla dorosłych przekroczyło już zużycie pampersów dla dzieci. W eksperymencie Calhouna żyjące w dobrobycie gryzonie po kilkunastu pokoleniach przestały się rozmnażać – populacja wymarła.

A Pan o czym mówił podczas swojego wystąpienia?

Zaprezentowałem to, co robimy obecnie w PAFERE. Przedstawiłem trzy książki, które ostatnio wydaliśmy w ramach cyklu Biblioteka Rządzących i Rządzonych (są dostępne – za symboliczną opłatą w sklep-niezalezna.pl, a w wersji pdf za darmo na ksiazki.pafere.org). Uważam, że są to pozycje kluczowe, jeżeli chodzi o wiedzę z zakresu zarządzania i rządzenia. Lektury z tej serii są swoistym podsumowaniem tego, jakich zasad powinien trzymać się prawdziwy libertarianin.

Pierwsza z tych książek, to „Zapadnia. Człowiek i Socjalizm” Anatolija Fiedosiejewa, która właśnie daje nadzieje między innymi Kubańczykom i Wenezuelczykom, będących obecnie w szóstej – ostatniej – fazie rozpadu. Kolejna pozycja, to „Czy wiesz, dlaczego nie wiesz, kto jest prezydentem Szwajcarii?”, autorstwa Joanny Lampki. Okazało się, że bardzo wiele osób wiedziało, że Szwajcaria jest bogata i wolna, ale mało kto wiedział, na jakich zasadach to państwo jest zorganizowane. Trzeba przyznać, że było sporo pytań i zauważyłem duże zainteresowanie tym tematem. I wreszcie nasza najnowsza pozycja pt. „Cykl Życia Imperium” Johna Glubba. Autor to brytyjski żołnierz wojsk kolonialnych, który w trakcie służby obserwował rozpad potęgi, jaką było Imperium Brytyjskie. Akurat ta książka wzbudziła najmniejsze zainteresowanie, aczkolwiek podkreślałem, że prawdopodobnie Stany Zjednoczone są już też w fazie rozpadu. Bo tak jak Fiedosiejew pokazuje rozpad socjalizmu, tak Glubb pokazuje, jak się rozpadają bogate imperia.

W nawiązaniu do tych trzech książek opowiedziałem moją własną życiową historię. Bo żyłem zarówno w Związku Radzieckim, jak i we Francji i w Szwajcarii, gdzie pracowałem. Tak więc mam jakieś doświadczenia i obserwacje, które potwierdzają tezy przedstawione w powyższych książkach.

Uważam, że jako libertarianie musimy rozprzestrzeniać ideę subsydiarności, czyli spuszczania władzy w dół, demokracji bezpośredniej, która pozwala, aby ludzie sami decydowali o sobie – dokładnie tak, jak robią to Szwajcarzy.

REKLAMA