REKLAMA

W polskim prawie nie ma także przepisów, które wyraźnie określałyby odpowiedzialność cywilną radnych. Inaczej jest w przypadku członków rad nadzorczych, które kontrolują m.in. gospodarność zarządzania majątkiem w podmiotach prywatnych, ale także w niektórych dysponujących majątkiem publicznym. Art. 483 Kodeksu Spółek Handlowych mówi, że:

§ 1. Członek zarządu, rady nadzorczej, komisji rewizyjnej oraz likwidator odpowiada wobec spółki za szkodę wyrządzoną działaniem lub zaniechaniem sprzecznym z prawem lub postanowieniami umowy spółki, chyba, że nie ponosi winy.
§ 2. Członek zarządu, rady nadzorczej, komisji rewizyjnej oraz likwidator powinien przy wykonywaniu swoich obowiązków dołożyć staranności wynikającej z zawodowego charakteru swojej działalności.

REKLAMA

Podkreślić należy, iż odpowiedzialność można ponieść nie tylko za podjęcie złej decyzji, ale także za zaniechanie. Za brak należytej staranności można potraktować na przykład fakt objęcia funkcji w radzie nadzorczej przez osobę nieposiadającą odpowiednich kwalifikacji. Organy przedstawicielskie takie jak rada gminy, jako, że ich członkami są osoby z wyboru nie są traktowane, jako tzw. gremia profesjonalne. W przeciwieństwie do rad nadzorczych, o których mowa wyżej. I to jest niewątpliwie jednym z głównych powodów marnych efektów w zarządzaniu majątkiem publicznym. Zmiana w tym zakresie wymagałaby więc głębszej refleksji nad charakterem mandatu osób wybieranych w wolnych wyborach do ciał przedstawicielskich. Czyż bowiem nie powinniśmy od naszych reprezentantów w nich choć w części wymagać niezbędnych kompetencji?

Czy wobec tego wójta mogą skutecznie kontrolować sami mieszkańcy?

Osoby zarządzające majątkiem publicznym nie podlegają również wystarczającej kontroli ze strony obywateli. Barierą jest tu nie tylko (podobnie jak w przypadku radnych), powszechny brak kompetencji merytorycznych, ale przede wszystkim brak skutecznych narzędzi sprawowania takiej kontroli. Obowiązująca ustawa o dostępie do informacji publicznej daje włodarzom samorządów szereg możliwości, aby jej nie udzielić. Nie zawiera jasnych przepisów określających odpowiedzialność urzędników za jej nieudostępnianie. Co prawda w art. 23 wprowadza odpowiedzialność karną z tytułu naruszenia przepisów ustawy, jednak jest on w praktyce przepisem „martwym”.

Ponadto organy, jakimi są Samorządowe Kolegia Odwoławcze czy Wojewódzkie Sądy Administracyjne nie rozstrzygają sporów o udostępnienie informacji publicznej poprzez nakazanie jej ujawnienia. Zobowiązują ew. dany organ do ponownego rozpatrzenia danej sprawy. Takie rozwiązanie sprawia, że wójtowie czy burmistrzowie bez większych problemów mogą latami unikać udzielenia odpowiedzi na przedstawiane im pytania. Praktycznie bez żadnych konsekwencji.

Wreszcie ważną barierą dla społecznej kontroli jakości zarządzania majątkiem publicznym są obowiązujące przepisy dotyczące sposobu ujawniania planów przychodów i wydatków danego samorządu. I oczywiście raportów z ich realizacji. Przeglądając sporządzone na ich podstawie informacje można postawić tezę, że służą one wyłącznie statystyce. I że służą raczej tuszowaniu złego zarządzania i niegospodarnych decyzji. Temu problemowi będzie poświęcona 3 część artykułu, z którą czytelnicy będą się mogli zapoznać za kilka dni.

REKLAMA