Korwin-Mikke: Liberalna i konserwatywna koncepcja emerytury. Dlaczego nie zgadzam się z prof. Gwiazdowskim

REKLAMA

Z p. Robertem Gwiazdowskim zgadzam się w 98% przypadków. Czasem różnimy się, bo p.Robert, jako prezes Centrum im.Adama Smitha, musi dbać o wpływ kasy do CAS, a jako szef Instytutu Przedsiębiorczości musi uwzględniać przekonania tam zgromadzonych przedsiębiorców i p.Cezarego Kaźmierczaka. Tym razem jednak sprawa jest poważna, bo chodzi o kwestię „emerytury obywatelskiej” – wymyślonej zresztą i propagowanej ongiś (ale jako desperacka próba ratowania systemu!) przez wybitnego UPR-owca, śp. Krzysztofa Dzierżawskiego.

Przypomnę na początek, jakie są koncepcje emerytury – bo z tej podstawy wynikają konsekwencje.

REKLAMA

Koncepcja liberalna jest prosta: emerytura to wygrana na loterii. Zawieram dobrowolnie (lub nawet pod przymusem!) zakład z Wielkim U. Kupuję bilet na tę loterię, płacąc za niego w ratach zwanych „składką” według regulaminu Wielkiego U. (który obowiązuje obydwie strony – jak, powiedzmy, regulamin Totolotka). Zakładam się, że dożyję jakiegoś (w Polsce było to 65 lub 60 lat) wieku. Jeśli dożyłem – to wygrywam i odbieram wygraną w miesięcznych ratach; jeśli nie – wygrywa Wielki U. i używa moich pieniędzy na wygrane dla szczęśliwców (oraz swoje utrzymanie i zysk).
Koncepcja konserwatywna zakłada, że jest to odłożony w czasie (dobrowolnie – lub nie) zarobek. Wpłacam go do banku, by zabezpieczyć się przed jego przepiciem i przeputaniem. Koncepcja ta jest niespójna i może zadowolić tylko umysły powierzchowne. Nie wyjaśnia dwóch (ściśle powiązanych za sobą) kwestii: dlaczego moje dzieci tych pieniędzy nie dziedziczą – i dlaczego korzystam z pieniędzy tych, co zmarli przede mną?

W obydwu koncepcjach wspólne jest jedno: to są moje pieniądze, a więc emerytura jest ściśle związana ze składkami.

Całkowicie inna jest koncepcja socjalistyczna. Według niej, „emerytura” to po prostu zasiłek dla ludzi starych, należny jednak (na razie?) nie dlatego, że jestem niezdolny do pracy, lecz dlatego, że osiągnąłem wiek, który ustalił Wielki U. Wielki U. może ten wiek zmieniać, może też zwiększać lub zmniejszać ten zasiłek, kierując się zasobnością kasy oraz zasadami „sprawiedliwości społecznej”. „Składka emerytalna” to nie żadna składka, lecz po prostu podatek celowy. Właściwie suma składek powinna niby być równa sumie wypłacanych emerytur – Wielki U. może jednak przeznaczać ten podatek na inne cele (jak było na ogół w PRL) lub dopłacać do „emerytur” z innych podatków.

Związek wysokości „składki” z wysokością „emerytury” jest tylko tradycyjny, wynika z przestarzałego pojęcia sprawiedliwości. Równie dobrze można przyjąć, że (A) „składki” są zależne od np. zarobków, a „emerytura” jest „obywatelska”, czyli równa – jak i że (B) wszyscy płacą jednakową „składkę”, natomiast mało zarabiający dostają potem wyższe „emerytury” niż zarabiający dużo – jako rekompensatę za ciężkie życie.

A czemu nie?? Sąd Najwyższy parę już lat temu orzekł, że nie ma koniecznego związku między wysokością „składki” a wysokością „emerytury”…

CZYTAJ DALEJ

REKLAMA