Na warszawskim Lotnisku Chopina w środę wieczorem awaryjnie lądował samolot PLL LOT lecący z Krakowa do Warszawy, Na pokładzie było 59 pasażerów, nikomu nic się nie stało – poinformował LOT. Port ma być zamknięty przez cztery godziny.
Na miejsce wydarzenia udaje się Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych i minister infrastruktury Andrzej Adamczyk.
Jak poinformowało Lotnisko Chopina, samolot Bombardier Dash Q400 Polskich Linii Lotniczych LOT leciał z Krakowa do Warszawy. „Na pokładzie było 59 pasażerów plus cztery osoby z załogi. Nikomu nic się nie stało, nikt nie jest ranny. Wszyscy pasażerowie są pod opieką służb” – powiedział Konrad Majszyk z LOT.
Zobacz też: Nikomu już nic się nie chce? Skromniutkie demonstracje pod Sejmem
„Lotnisko jest zamknięte na cztery godziny. Oznacza to, że w tym czasie nie mogą lądować, ani startować inne samoloty. Wszyscy pasażerowie zostali przewiezienia do terminala VIP i są pod opieką” – powiedział dyrektor marketingu i PR Lotniska Chopina Hubert Wojciechowski.
Źródła poinformowały, że samolot sygnalizował w locie usterkę podwozia. W trakcie lądowania złożył przednie podwozie; lądowanie odbyło się w asyście straży pożarnej. Jeden ze świadków zdarzenia określił to, co działo się na Lotnisku Chopina „koszmarem”.
Samolot usunięto już z pasa startowego. Trwa czyszczenie pasa z odłamków.
(PAP)