„To co możemy robić jest przerażające!” Pracownicy Twittera szpiegują Trumpa. Nikt się nie schowa przed „Wielkim Bratem” [VIDEO]

REKLAMA

Organizacja Project Veritas opublikowała nagrania zrobione ukryta kamerą, z których wynika, że pracownicy Twittera szpiegują Donalda Trumpa.

Project Veritas jest pozarządową organizacją mediową, która często posługuje się dziennikarskimi prowokacjami. Tym razem nagrano Clay Haynes, który jest inżynierem pracującym w Twitterze i odpowiada za bezpieczeństwo platformy.

REKLAMA

W czasie rozmowy nagrywanej ukrytą kamerą Haynes bez skrępowania przyznaje, iż ma dostęp do wszystkich wpisów prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Nie chodzi tylko o oficjalne wpisy, ale także te usunięte, a także prywatne wiadomości tekstowe, które również zostały skasowane.

To co możemy robić jest przerażające – mówi reporterce Project Veritas. – Mamy dostęp do każdego prywatnego konta. Możemy sprawdzić kto, kiedy skąd się zalogował, jakie ma hasło, przeczytać każdą prywatną wiadomość.

Haynes sam przyznaje, iż mogą działać jak „wielki brat”.

Inżynier stwierdził również, iż mając zgromadzone wszystkie wiadomości, które wyszły od Trumpa chętnie przekazałby je Departamentowi Sprawiedliwości na potrzeby prowadzonego śledztwa.

Najprawdopodobniej chodzi o śledztwo prowadzone od półtora roku w sprawie rzekomej współpracy Trumpa z Rosjanami w czasie kampanii wyborczej. Teraz prowadzi je prokurator specjalny Mueller.

Pracownik Twittera chwali się, że chciałby pomóc departamentowi.

Ujawnione taśmy z nagranymi wypowiedziami pracownika Twittera wzbudziły ogromne oburzenie wśród prawicowych mediów i polityków. Twitter znany jest ze swej lewicowości, cenzurowania treści konserwatywnych zamieszczanych na platformie i mocnego zaangażowania po stronie Demokratów.

Według prawicowych mediów skoro pracownicy z taką otwartością opowiadają o zaglądaniu w konta, to istnieje podejrzenie, że mogą przekazywać różne prywatne treści współpracowników Trumpa Demokratom.

Jest małe prawdopodobieństwo, by sam prezydent wykorzystywał platformę do wysyłania jakich wiadomości. Co innego oficjalne wpisy. Trump znany jest ze swej niechęci do najnowszych technologii i wielokrotnie mówił, iż nie wierzy w ich bezpieczne używanie.

Dlatego komunikując się z konkretnymi osobami używa tradycyjnych metod, które nie pozostawiają „śladów”. Co innego jego współpracownicy.

Twitter nie chce na razie komentować wynurzeń swego pracownika. Tym niemniej ochota i otwartość z jaką Hymes opowiada o zaglądaniu w czyjeś prywatne życie rodzi pytania nie tylko o samo cyber bezpieczeństwo użytkowników, ale też o dobrą wolę firmy, która gromadzi dane i może je wykorzystać przeciwko każdemu kto używa tej platformy komunikacyjnej.

W rozmowie o tym jak mogą sobie poczynać pracownicy Twittera nazwisko Trumpa pada kilka razy. Gdyby nie to, prawdopodobnie nikt nie reagowałby na ujawnione nagraniami praktyki pracowników Twittera. Teraz wokół platformy może wybuchnąć kolejny skandal, a tych związanych z mediami społecznościowymi i ich próbami sterowania polityką jest coraz więcej.

Zobacz też: Niełatwe jest życie knura. Nawet nie może się spokojnie upić. Czy nowa „ostatnia nadzieja” Demokratów była jego rajfurą? [VIDEO]

REKLAMA