Zdjęcia z telefonu Denisa Urubki pokazują dramat akcji ratowniczej. „Revol wyglądała jak trup”. Bohater ujawnia szczegóły w wywiadzie [FOTO]

REKLAMA

Denis Urubko po historycznej akcji ratunkowej na Nanga Parbat przeprowadzonej z Adamem Bieleckim udzielił wywiadu hiszpańskiemu magazynowi Desnivel. Na swoim profilu facebookowym pokazał też dramatyczne zdjęcia z akcji ratunkowej pod Nanga Parbat, które zrobił swoim telefonem komórkowym.

Poniżej fragmenty wywiadu i zdjęcia zrobione przez Denisa.

REKLAMA

Co sprawiło, że podjęliście decyzję o akcji na Drodze Kinshofera?

Droga jest wyposażona w stałe liny poręczowe z ekspedycji komercyjnych, ponadto w tym sezonie nie było na niej dużo lodu, było trochę, ale nie dużo. Moglibyśmy wspinać się tak szybko dzięki poręczówkom, co pozwoliło nam wspinać się bez wahania. Wzięliśmy czekany i musieliśmy pokonać kilka pól lodowych, ale mieliśmy szczęście – jak mówiłem – znaleźliśmy wiele poręczówek, co pozwoliło na na szybką wspinaczkę. Poręczówki na ścianie Kinhsoffera były w dobrym stanie i mogliśmy ją pokonać dodatkowego ryzyka.


Ile metrów wspięliście się do Elisabeth? Tysiąc?

Więcej, około 1200 metrów. Jasne jest, że nie mogliśmy siedzieć bezczynnie. Mieliśmy taką możliwość, i Adam i ja mieliśmy szczęście, że mogliśmy pomóc innej osobie, pokazując, że jesteśmy sportowcami, że jesteśmy ludźmi.

Helikopter zostawił nas 100 metrów poniżej obozu 1., na wysokości około 4800 metrów. Nigdy wcześniej śmigłowiec nie lądował w tym miejscu, tak blisko obozu 1. Prowadziłem pilota, gdy się zbliżaliśmy powiedziałem: “Jeśli jest szansa, wyrzuć nas tutaj”, odpowiedział “Spróbujmy” i wysadził nas w tym miejscu. Chwila, w której śmigłowiec odleciał też był poruszający, bohaterski moment tej akcji ratunkowej. Natychmiast zaczęliśmy wspinaczkę.

Ile godzin minęło od lądowania do chwili, gdy doszliście do Elisabeth?

Około 8 godzin. Była noc. Chcieliśmy iść na lekko, ale musieliśmy się dociążyć, trzeba było przetransportować sprzęt ratunkowy: namiot, lekarstwa. Podjęliśmy wielki wysiłek, z którego jesteśmy w pełni zadowoleni. Myślę, że każdy wspinacz, w podobnej sytuacji, zrobiłby to samo, co ja i Adam. Mieliśmy szczęście: mogliśmy korzystać z helikoptera, byliśmy aklimatyzowani, był budżet na przeprowadzenie akcji ratunkowej, mieliśmy niezbędny sprzęt… Musieliśmy dać z siebie wszystko. Musieliśmy to zrobić.

Jak wysoko znalazłeś Elisabeth?

Na wysokości 6 tysięcy metrów, około 50 metrów nad obozem 2. Właśnie minęliśmy obóz 2, który jest na wysokości około 5950 metrów. Kiedy tam dotarliśmy panowały całkowite ciemności, nic nie widziałem. Przez radio ktoś powiedział nam, że zdawał się widzieć schodzące światło. Zacząłem krzyczeć , było wietrznie, to był prawdziwy cud – i usłyszeliśmy głos w ciemności. To była wielka radość, ponieważ wiedzieliśmy, że jesteśmy blisko niej i że będziemy mogli jej pomóc. Jest bardzo silną kobietą, która zeszła sama w naprawdę ekstremalnej sytuacji. Udało jej się powoli schodzić, aż się nie spotkaliśmy. W tym momencie poczuliśmy, że nasza misja zakończyła się sukcesem. Wszystko było cudem. Piloci helikoptera wylądowali w naprawdę niewiarygodnym miejscu, trochę poniżej obozu 1 na Nanga Parbat. To nam bardzo pomogło, ponieważ byliśmy stosunkowo wysoko. Natychmiast zaczynamy się wspinać. I Elisabeth walczyła do końca, schodząc silna psychicznie. Jest wyjątkową kobietą.

Elisabeth Revol w namiocie na 5950 m

W jakim stanie była Elisabeth?

Była całkowicie wyczerpana, jej palce były bardzo białe, schodziła może 20 metrów na godzinę. Była przemarznięta, wychłodzona, zmęczona, ale jest bardzo silną kobietą, która zrobiła coś niezwykłego. Kobietą, która może w przyszłości robić wspaniałe rzeczy, ponieważ jest prawdziwym wspinaczem. Przez kilka godzin odpoczywaliśmy w małym 2-osobowym namiocie, ale było nas troje. Daliśmy jej trochę wody, lekarstwa i była w stanie zasnąć, czasami opierając się na mnie, czasami na Adamie. Byliśmy szczęśliwi mogąc pomóc tej wspaniałej kobiecie i alpinistce. Adam i ja w ogóle nie spaliśmy. Najważniejsze było to, że Elisabeth spała kilka godzin.

Jak wyglądało zejście z Elisabeth? Było trudno?

To nie było trudne. Zrobiliśmy to, co zwykle robi się podczas akcji ratunkowej. Musisz być świadomy osoby, która jest bardzo zmęczona przez dużą wysokość. Odpoczywaliśmy 4 godziny w bardzo małym namiocie w obozie 2, a o 6 rano zaczęliśmy zejście, zsuwając się, krok po kroku.

Uratowanie Tomka okazało się niemożliwe…

W tym czasie musieliśmy podjąć decyzję: albo pomóc przetrwać Elisabeth albo kontynuować z nikłą nadzieją na znalezienie Tomka. Mieliśmy także bardzo złą prognozę pogody na kolejne dni. Było oczywiste, że musimy zostać z Elisabeth, która była bardzo słaba i dlatego postanowiliśmy skupić się na niej. Zarówno Adam, jak i ja nie jesteśmy teraz w stanie stawić czoła ratowaniu Tomka […] Minęły trzy lub cztery dni odkąd Tomeka zapadł na chorobę wysokościową, a Elisabeth powiedziała nam, że był w bardzo złym stanie. Bardzo trudno znieść myśl, że nikt nie może mu teraz pomóc.

Czy wiesz, czy osiągnęli szczyt?

Tak, Elisabeth nam to potwierdziła

źródło: desnivel.com

Czytaj też: Francuzi opublikowali przerażające zdjęcia odmrożeń Revol. „Jest ryzyko amputacji” [VIDEO/FOTO]

REKLAMA