Koalicji nie będzie. W tle różne podejście do ustawy o IPN. Co dalej?

ustawa IPN Instytut Pamięci Narodowej koalicja
Siedziba Instytutu Pamięci Narodowej. / fot. PAP/Jacek Turczyk
REKLAMA

Podczas sobotniego spotkania z sympatykami Paweł Kukiz powiedział, że z koalicji z partią Wolność Janusza Korwin-Mikkego nic nie będzie, czym wprawił w osłupienie wszystkich, w tym samych zainteresowanych. Lider Kukiz’15 poinformował także o powodach swojej decyzji, które są co najmniej naciągane.

To oznacza, że wbrew przychylnym komentarzom w Internecie nie dojdzie do zjednoczenia szeroko rozumianych środowisk antysystemowych. Mówiąc o powodach swojej niechęci do koalicji, Kukiz wspomniał o obecnej sytuacji międzynarodowej, czyli konflikcie z Izraelem. Tuż przed wyborami samorządowymi pan Janusz Korwin-Mikke mógłby wyciąć mi jakiś numer, stwierdzając, że obozy jednak nie były niemieckie albo przyhajlować, albo powiedzieć coś o Hitlerze – tłumaczył. Jednak w obecnej sytuacji to lider Kukiz’15 zachowuje się bardzo emocjonalnie, a Korwin-Mikke prezentuje nad wyraz stonowane opinie.

REKLAMA

Stanowisko wolnościowców w tej kwestii jest jasne: nie może być zgody na ustalanie prawdy historycznej poprzez ustawę ani na ograniczanie wolności słowa poprzez karanie za treść wypowiedzi. Autorzy ustawy bronią się, że przecież chodzi o oczywiste kłamstwa – skoro jednak są one oczywiste, to nie powinno być problemu z walką z nimi na polu historycznym. Określanie tego, co będzie uznawane za „prawdę historyczną”, a co za kłamstwo nie powinno mieć miejsca w ustawie, ale w debacie historyków. Zapisy umożliwiające karaniem więzieniem za „przypisywanie Narodowi Polskiemu odpowiedzialności, wbrew faktom, za zbrodnie popełnione przez III Rzeszą” mogłoby być niebezpiecznym krokiem w stronę totalitaryzmu.

Warto przeczytać: Politycy Wolności o nowej ustawie o IPN. „Prawdziwie d***kratyczna groteska. Idiotów trzeba ignorować i ośmieszać”

Z samymi intencjami twórców ustawy ciężko się nie zgodzić – mówienie o polskich obozach śmierci, czy przypisywanie Polsce odpowiedzialności za holocaust wymaga największego możliwego potępienia. Być może z tych powodów wielu wolnościowców euforycznie zareagowało na przyjęcie tej ustawy, zapominając jednocześnie, że nie da się ustawą określić, kto co będzie mówił. Zmianę i zaprzestanie mówienia o „polskich obozach śmierci” etc. mogą spowodować jedynie prywatne działania, takie jak akcja #GermanDeathCamps. Zapisy ustawy będą natomiast przeciwskuteczne. Na szczęście nastąpiło wyłączenie z zakresu wypowiedzi, które mogą być karane, przekazów artystycznych i naukowych, co sprawi, że praktycznie każdą taką wypowiedź będzie można zakwalifikować do jednej z tych kategorii.

Janusz Korwin-Mikke mówiąc o tej ustawie stwierdził, że obrona prawdy historycznej przy pomocy policji to kompletny absurd i (w najlepszym przypadku) ośmieszanie się. Paweł Kukiz zaś uważa, że warto było zagłosować za tą ustawą, wierzy on ewidentnie, że ta ustawa będzie miała cudotwórczą moc i przyczyni się do zniknięcia z przestrzeni publicznej określeń typu „polskie obozy śmierci”. Oczywiście, co już widać, będzie dokładnie odwrotnie.

Skoro więc nie będzie koalicji antysytemowców, co czeka nas dalej? Na początek prawdopodobnie przegrane przez obie strony wybory samorządowe – bo tu w pojedynkę nie ma szans ani Kukiz’15, ani Wolność. Perspektywy dla Kukiz’15 nie będą zbyt kolorowe, o ile potwierdzą się doniesienia, że przewagę w tym ugrupowaniu zyskują posłowie „związkowi”. Jeżeli ugrupowanie Pawła Kukiza będzie chciało przed kolejnymi wyborami skierować swój program do wyborców narodowych i popierających socjalizm oraz związki zawodowe, to nie będzie dla niego miejsca na scenie politycznej. Przepadnie podobnie jak Ruch Narodowy, gdyż Prawo i Sprawiedliwość doskonale przejęło wyborców o takich upodobaniach.

Zobacz także: Oddolna akcja informacyjna #GermanDeathCamps dostanie ważne wsparcie

Z kolei przed partią Wolność są do wyboru różne drogi, a czasu na decyzję coraz mniej. W ostatnich wyborach ugrupowanie celowało w wyborców narodowo-liberalnych, z tego też powodu nastąpiło kilka bardziej i mniej znaczących odejść do Porozumienia Jarosława Gowina. Teraz jest czas na skierowanie się do centrum, gdzie pole do zagospodarowania zostawiła Platforma Obywatelska i Nowoczesna. To oznacza konieczność zdecydowanej krytyki socjalistycznych rozwiązań Prawa i Sprawiedliwości dla pozyskania wyborców chcących deregulacji, odbiurokratyzowania i obniżki podatków. Z drugiej strony, pod żadnym pozorem nie wolno atakować rządu w sporach międzynarodowych – to właśnie robią politycy „opozycji totalnej” i tym samym podbijają poparcie dla formacji Jarosława Kaczyńskiego. Działa tu prosty mechanizm – obywatele jednoczą się w przypadku ataków zewnętrznych na rząd PiS-u, gdyż są one odbierane jako atak na Polskę.

Prawdopodobnie więc na poziomie gminnym czy powiatowym powstaną pewne koalicje i z komitetami obywatelskimi i Wolności z Kukizem, bo takie ustalenia już trwają, niezależnie od woli liderów. Na poziomie wojewódzkim zaś oba ugrupowanie wystartują osobno i oba zaliczą wynik poniżej 5 procent. Będą one istotne jedynie z punktu widzenia wykreowania jak największej ilości liderów, a prawdziwa walka rozegra się już w wyborach unioparlamentarnych i parlamentarnych i kolejność ta jest korzystna dla antysystemowców.

Nie nowina, że głupi mądrego przegadał ~ Ignacy Krasicki

Czytaj więcej: Perspektywa współpracy ruchów wolnościowych. O obawach i warunkach koalicji Kukiz’15-Wolność

REKLAMA