Romans, kokaina i sex party w Brukseli. Trzaskowski się tłumaczy: „To stek bzdur”

Trzaskowski wybory samorządowe warszawa
Rafał Trzaskowski. / fot. PAP/Leszek Szymański
REKLAMA

Nic z tego, co napisał Michał Dzięba, z którym 10 lat temu pracowałem w PE, nie jest prawdą; to stek bzdur; gdyby nie fakt, że się leczy, rozważyłbym podjęcie kroków prawnych – oświadczył w piątek kandydat na prezydenta Warszawy, poseł PO Rafał Trzaskowski.

Michał Dzięba, były asystent byłego ministra skarbu Aleksandra Grada, zamieścił w środę na Facebooku wpis, w którym zarzucił Trzaskowskiemu (w przeszłości m.in. europosłowi PO) m.in. zażywanie narkotyków, romans ze stażystką oraz zadawanie w Parlamencie Europejskim pytań na rzecz prywatnej firmy swego znajomego.

REKLAMA

Michał Dzięba napisał w środę na Facebooku m.in.: „To może ja przetłumaczę co ma Rafcio Trzaskowski na myśli: Jestem posłem z Krakowa a chodzę na Legię, wychował mnie Jacek Saryusz-Wolski, który ogłosił ze Patryk Jaki to lepszy kandydat ode mnie, nigdy nie miałem romansu ze stażystka Klaudia w 2005 r. w Brukseli, nigdy nie byłem na sex party w Brukseli, kokainę to mi musieli wpychać do nosa, wcale nie wziąłem od Marcina Cioka 150 000 pln na swoją kampanie w 2009”. „Wcale nie zadawałem pytań w PE na rzecz klientów Marcin Ciok Aimmcoms i wcale nie ma na to dowodów w archiwach PE. Wcale nie gadam z Maćkiem Wandzelem o moim starcie i wcale Maćkowi nie przyda się zaprzyjaźniony Prezydent Warszawy. A ja akurat wiem Rafciu, bo ze mną siedziałeś w pokoju 1.5 roku że jest zupełnie odwrotnie ….Trzaskowski – Najgorszy Kandydat w Warszawie!!!” (pisownia oryginalna).

Do postu Dzięby Trzaskowski odniósł się w piątek, również na Facebooku. „Szanowni Państwo, do tej pory nie reagowałem, gdyż kłamliwe zarzuty, które w ostatnich dniach pojawiły się na mój temat w internecie, były formułowane przez osobę, która się leczy. Spodziewałem się, że ta kampania będzie brudna oraz pełna pomówień i zorganizowanych prowokacji. Widzę jednak, że pytania na ten temat padają z coraz poważniejszych źródeł, zdecydowałem się więc odnieść do sprawy” – wyjaśnił polityk.

Zapewnił jednocześnie, że nic z tego, co napisał w środę Dzięba, z którym – jak przyznał – pracował w europarlamencie „10 lat temu” nie jest prawdą. „To stek bzdur. Gdyby nie fakt, że się leczy, rozważyłbym podjęcie kroków prawnych. Mam nadzieję, że wygra z chorobą, ale do tego czasu spodziewam się wielu różnego typu zarzutów z jego strony” – zaznaczył Trzaskowski.

Według niego Michał Dzięba „w ostatnich miesiącach tego typu zarzuty sformułował zresztą w stosunku do wielu osób”. „Mam nadzieje, że najbliżsi Michała Dzięby spowodują, że przestanie on rozpowszechniać oszczerstwa na mój temat” – dodał. „Nie zamierzam się więcej odnosić do tego typu zarzutów, gdyż już sama konieczność tłumaczenia się sprawia, że moje nazwisko pojawia się w kontekście, który nie ma nic wspólnego z prawdą” – podkreślił kandydat Platformy.

Zastrzegł jednak, że „każdy, kto będzie powielał lub rozpowszechniał (…) oszczerstwa” Dzięby „naraża się na konsekwencje prawne”. „Zamierzam bowiem twardo bronić swojego dobrego imienia” – napisał Trzaskowski.

(PAP)

REKLAMA