Ostatnia zagraniczna podróż premiera Justina Trudeau przelała szalę goryczy. Po ośmiu dniach wizyty w Indiach szydzi z niego cały świat i nawet lewicowe kanadyjskie media uważają, że kompromituje on swój kraj.
Justin Trudeau, tuż po objęciu stanowiska premiera Kanady stał się prawdziwym bożyszczem lewicy. Został wzorem nowoczesnego, postępowego, pełnego luzu polityka nowej generacji. Określano go mianem kanadyjskiego Obamy.
Trudeau z zapałem zaczął wypełniać swą postępową misję, czego wyrazem był parytetowy skład jego gabinetu.
50% rządu stanowią kobiety, są w nim także w odpowiednich proporcjach przedstawiciele mniejszości etnicznych, ci o odmiennej orientacji seksualnej, a nawet inwalida.
Trudeau pytany czy aby nie powinien kierować się względami merytorycznymi odpowiedział, że skład rządu jest taki, „bo mamy XXI wiek„.
A potem zaczęło. Każda wizyta zagraniczna kończyła się mniejszą, lub większą kompromitacją.
Światowe media wspominały o Trudeau relacjonując międzynarodowe spotkania światowych przywódców, tylko w kontekście kolorowych skarpetek, które z dumą na nich prezentował.
Premier Kanady szybko zaczął być lekceważony na światowych forach, pomijany przez innych liderów szwendał się osamotniony po korytarzach rożnych organizacji, co też skrzętnie odnotowywano w różnych mediach.
Zobacz też: Czyim synem jest premier Justin Trudeau? Kanadyjczycy mają ubaw [FOTO]
W lutym Trudeau, wraz z żoną i dziećmi, wybrał się na 8-dniową wycieczkę po Indiach. Nie można było tego nazwać wizytą zagraniczną premiera, bo w programie przewidziano zaledwie pół dnia oficjalnych spotkań.
Kiedy Trudeau przyleciał z Kanady do stolicy Indii – New Delhi, na lotnisku powitał go wiceminister rolnictwa.
Szef indyjskiego rządu dopiero 6 dnia pobytu Trudeau i jego rodzinki zauważył go wspominając o nim na Twitterze. Po wielkich zabiegach dyplomatycznych, premier Narendra Mondi wreszcie łaskawie zgodził się spotkać z nim na chwilę.
Cały swój pobyt Trudeau poprzebierany w różne „cepeliowskie” stroje jeździł od festynu do festynu, na festiwale i zabawy, gdzie pląsał w takt muzyki.
Omar Abdullah, były szef rządu indyjskiego stanu Jammu and Kashmir napisał, że „nawet w Bollywood nikt się tak nie przebiera„.
Dziennik „India Today” skomentował, iż po premierze „należałoby się jednak spodziewać jakiejś klasy”.
Media światowe skrzętnie odnotowały jego wizytę, ale tylko w kontekście błazeńskich zabaw i przebieranek.
Nawet lewicowe media kanadyjskie, które dotychczas usprawiedliwiały błazenady Trudeau, określając je mianem „chłopięcego stylu i wdzięku” stwierdziły, że dość tych wygłupów i kompromitacji.
Zbiegło się to ze skandalem i szyderstwami jakie wybuchły po tym jak kanadyjski rząd oficjalnie zdementował pogłoski, iż Justin Trudeau jest synem Fidela Castro.
Teraz w wielu krajach, w tym w Kanadzie oficjalne media, a także społecznościowe publikują szydercze zdjęcia pokazujące przebieg kolejnych zagranicznych wizyt premiera Trudeau i jak powinny wyglądać wizyty innych przywódców w Kanadzie.
Zobacz też: Kanadyjczycy mają już dość premiera pajacyka i błazna. Kolejne kompromitacje Justina Trudeau [WIDEO]
this is the worst thing i’ve watched in my life pic.twitter.com/a0MJ9hyIQi
— Ben McDonald (@Bmac0507) 23 lutego 2018
Zobacz też: Kompromitacje CNN nie mają końca. Całkowity upadek legendarnej stacji