Szokujący wywiad syna byłego premiera. „W zabójstwie Piotra Jaroszewicza widać kobiecą rękę. Zdziwiła mnie śmierć Solskiej”.

jaroszewicz morderstwo
Piotr Jaroszewicz z żoną Alicją Solską. Foto: PAP/Zbigniew Matuszewski
REKLAMA

Nowe ustalenia dotyczące sprawców głośnego zabójstwa sprzed 26 lat rozwiązały języki również rodzinie byłego premiera. Szokującego wywiadu „Dziennikowi Gazeta Prawna” udzielił Andrzej Jaroszewicz, niegdyś znany rajdowiec. Sugeruje on, że w zbrodni mogła brać udział jego macocha, Alicja Solska, która również została zamordowana w czasie napadu na willę w Aninie w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 roku.

„Bardzo zdziwiła mnie śmierć Alicji Solskiej, bo uważam, zresztą nie tylko ja, że część – przepraszam za słowo – usług, wykonywanych przy moim torturowanym ojcu, mogło odbywać się przy jej udziale” – mówi Andrzej Jaroszewicz.

REKLAMA

„Tylko żona mojego ojca wiedziała, jakie leki bierze ojciec i te leki zostały mu podane w czasie, kiedy był męczony. Ona wiedziała, gdzie są ojca koszule, gdzie bielizna, a przecież ojciec był przebrany w czyste ubrania w trakcie tortur. W tym wszystkim widać kobiecą rękę” – czytamy w wywiadzie dla DGP.

Według Andrzeja Jaroszewicza w tej zbrodni jest „za dużo nienawiści”.

„Przestępca, który chce okraść dom, nie czuje nienawiści do ofiary. A tu było tak, jakby ktoś chciał wyładować złość. To jak morderstwo w odwecie” – ocenia. Nie kryje swojej bardzo negatywnej opinii o macosze.

„Wychowywała mnie babcia. A potem przyszła obca kobieta. Zła z gruntu – powiedział. To był potwór, konstrukcja psychopatyczna” – dodał. Powiedział, że zamykała go w piwnicy, a także molestowała. „Dzisiaj myślę, że można by to podciągnąć pod paragraf molestowania seksualnego, bo kiedy mnie wyciągała z tej piwnicy, wsadzała do wanny i myła, dotykając również w miejsca intymne” – mówił.

Dodał, że jego ojciec nie był szczęśliwym mężem że jego i Piotra Jaroszewicza Alicja Solska próbowała otruć. Dlaczego więc została sama zabita w czasie napadu, o który oskarża się obecnie radomski „gang karateków”?

Andrzej Jaroszewicz uważa, że ślady w miejscu zbrodni wskazują, że początkowo Alicja Solska miała przeżyć. W łazience, gdzie została zastrzelona, leżały kołdra i poduszka. „Czy ktoś, kto chce za chwilę kogoś zastrzelić, robi swojej ofierze posłanko i wiąże ją sznurem tak delikatnie, by mogła się bez trudu wyplątać? Może miało być tak, że sprawcy powiedzieli: Pani tu poleży, poczeka, my załatwimy sprawę, rano panią znajdą i wszystko będzie w porządku” – mówi.

Jago zdaniem sprawcy zbrodni mogli zmienić zdanie. „Może za dużo widziała? Może jednak ktoś się przestraszył świadka? Może spanikowała?” – sugeruje. Jego zdaniem w willi Piotra Jaroszewicza „musiało zdarzyć coś niezmiernie dramatycznego”.

Były premier Piotr Jaroszewicz i jego żona zostali zamordowani w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 r. w ich willi w warszawskim Aninie. Byłemu premierowi bandyci zacisnęli na szyi rzemienną pętlę. Jego żona Alicja Solska-Jaroszewicz zginęła od strzału w głowę ze sztucera męża. W tej sprawie zostało aresztowanych kilku członków słynnego kiedyś gangu karateków, który dokonywał podobnych na wille bogatych ludzi w latach 90.

Według ostatnich informacji ze śledztwa napad na dom Piotra Jaroszewicza miał być pierwszym takim „skokiem” gangu. Popełnione w czasie dochodzenia błędy uniemożliwiły jednak zatrzymanie sprawców i doprowadziły do kolejnych napadów bandytów, którzy poczuli się bezkarni. Nie wyklucza się jednak, że napad na willę byłego premiera mógł zostać przez kogoś zlecony.

Czytaj też: Takie rzeczy tylko w Rosji. Z samolotu wypadło złoto i diamenty. „Kilkaset milionów dolarów z nieba” [VIDEO]

REKLAMA