W odmętach lewackiego szaleństwa. Razem i „Wyborcza” chcą odebrać ludziom prawo do dysponowania swoimi rzeczami i pieniędzmi

REKLAMA

Niektóre media i lewacy z partii Razem rozpętały burzę wokół likwidacji Fundacji Książąt Czartoryskich i przeniesienia jej środków do nowej, która powstała w Liechtensteinie.

Pod koniec 2016 roku Ministerstwo Kultury, Sztuki i Dziedzictwa Narodowego zakupiło od Fundacji Czartoryskich kolekcję dzieł sztuki w tym obraz Leonarda da Vinci „Dama z łasiczką” i zbiory bibliofilskie za 100 milionów euro. Wtedy szacowano, że kwota ta stanowi zaledwie 5 – 10% rzeczywistej wartości zbiorów.

REKLAMA

W grudniu władze Fundacji postanowiły zlikwidować ją, a aktywa – większość pieniędzy ze sprzedaży, przenieść do Liechtensteinu i tam przekazać do nowej fundacji Le Jour Viendra.

Decyzja spotkała się z krytyką wielu mediów, a zwłaszcza „Gazety Wyborczej”. Partia Razem domaga się nawet, by CBA skontrolowało Fundację i resort kultury. Według lewaków w związku z zakupem kolekcji mogło dojść do zmarnotrawienia publicznych pieniędzy. Resort krytykowany jest także przez Wyborczą. Chodzi o zakup zbiorów, a także transfer pieniędzy za granicę.

Ministerstwo uważa, że dzięki zakupowi zagwarantowano, że dzieła na zawsze pozostaną w Polsce i będą stanowić własność państwa. Lewacy z Wyborczej i Razem uważają zaś, że państwo ma prawo dysponować czyjąś własnością.

W kuriozalnym tekście niejaki Galopujący Major napisał: Gdyby PiS był partią antyelitarną, to zamiast wydawać 0,5 miliarda złotych na elitarną arystokrację, po prostu uchwaliłby, że dzieła wskazane rozporządzeniem ministra nie mogą bez jego wiedzy opuszczać terenu Polski, a każdy właściciel ma obowiązek je udostępniać publicznie, jeśli chce to odpłatnie.

To wielce interesujący pomysł. Być może dałoby się wydać też rozporządzenie, by wydawca Wyborczej – spółka Agora miała obowiązek udostępniać publicznie swoje budynki, drukarnie i co tam ona posiada.

Zobacz też: „Unia Europejska upadnie tak jak Związek Radziecki. Najdalej za kilkanaście lat”

Oburzenie wywołuje też to, iz Fundacja zrobiła ze swymi pieniędzmi co chciała – przelała je do Liechtensteinu, gdzie powołano inną taką instytucję. Według Wyborczej zrobiła to „chybcikiem”.

Być może zarząd Fundacji powinien zapytać redakcję GW co wolno, a co nie robić ze swoimi pieniędzmi. Liechtenstein co prawda nie należy do Unii Europejskiej, ale na żądanie Wyborcze,j na wszelki wypadek, należałoby wprowadzić przepis pozwalający urzędnikom ustalać kogo nie dotyczy prawo do dysponowania swoimi pieniędzmi i w jakich warunkach obowiązuje na terenie Europy swoboda przepływu ludzi, usług, towarów i kapitału.

Maciej Radziwiłł, członek zarządu Fundacji broni decyzji o przeniesieniu jej aktywów do Liechtensteinu. Wskazuje, że przepisy dotyczące funkcjonowania fundacji są w Polsce anachroniczne i nie sprzyjają prowadzeniu takich instytucji. Teraz dostał do ręki nowe argumenty.

Nie dość, że Fundacja praktycznie podarowała swe zbiory, to jeszcze szczuje się na nią, że robi ze swoimi pieniędzmi co chce. Wniosek: trzeba się jak najszybciej przenosić i najlepiej niczego w Polsce nie prowadzić, by jak najmniej mieć do czynienia z lewacką szczujnią taką jak z Razem, czy z GW.

Zobacz też: W szponach pazernego państwa. 90-letnia staruszka ścigana przez fiskusa za sprzedaż serwetek na koszyczki wielkanocne

REKLAMA