Przed Tomaszem Komendą batalie sądowe. Ile należy się niesłusznie skazanemu? „Nic, bo był bezrobotny”

komenda wywiad więzienie dramat
Tomasz Komenda. / źródło: screen TVN24
REKLAMA

Ile pieniędzy należy się niewinnemu człowiekowi skazanemu, z powodu zbieżności nazwisk z przestępcą? W opinii przedstawiciela Skarbu Państwa nic. Powód? „Bo był bezrobotny”. Przed Tomaszem Komendą i jego prawnikami kolejne batalie w sądzie.

Sprawa niesłusznie skazanego Tomasza Komendy, który spędził kilkanaście lat w więzieniu, może zakończyć się największym odszkodowaniem wypłaconym przez państwo w historii Polski. Jednak nim to nastąpi, Komenda musi zostać wpierw uniewinniony. Sprawą zajmuje się obecnie Sąd Najwyższy.

REKLAMA

Gdy zostanie uniewinniony czeka go jeszcze jedna walka. Jedno jest pewne, państwo niechętnie wydaje odszkodowania i walczy o każdy grosz. Ofiary systemu często słyszą, że mimo wyrządzonych im krzywd, nic się im nie należy. Nie, bo nie. Na nic zdają się obietnice polityków, którzy wykorzystują nośny temat. Historia Tomasza jest tylko jedną z wielu przypadków niesprawiedliwie potraktowancyh ludzi w Polsce.

Dwa lata temu Czesław Kowalczyk, przedsiębiorca, który został niesłusznie skazany za zabójstwo, otrzymał 2 mln 800 tys. zł odszkodowania i rekompensaty. Minęły cztery lata od czasu uniewinnienia i przyznania mu odszkodowania, które dostał za 12 lat pozbawienia wolności. Tomasz Komenda spędził w więzieniu 18 lat.

Zobacz także: Adwokat Komendy o zadośćuczynieniu: „To będzie najwyższa kwota w historii Polski”. Zobacz, ile może dostać

Hipokryzja po stronie państwa jest rzeczą oczywistą. Zdziwiłbym się, jakby państwo zachowało się przyzwoicie w jakiejkolwiek sprawie. Sam ma doświadczenie w walce ze Skarbem Państwa o należne np. przedsiębiorcom pieniądze. Tłumaczy, że przy okazji sprawy Tomasza Komendy należy się pochylić nad innymi sprawami i po prostu naprawiać państwo – mówi profesor Robert Gwiazdowski.

Prowadziłem sprawę mężczyzny, który do więzienia trafił, bo… miał takie samo nazwisko jak człowiek skazany w innej sprawie. I tyle wystarczyło. W zakładzie karnym spędził 134 dni – opowiada Marcin Szwed, prawnik z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Jak mogło dojść do tego typu sytuacji? Człowiek, któremu Fundacja udzielała pomocy, miał na koncie wyrok w zawieszeniu. Kara została odwieszona na podstawie wyroku skazującego zupełnie inną osobę, która miała identyczne nazwisko.

Ewidentny błąd organów ścigania i to z kategorii tych naprawdę kuriozalnych – podsumowuje Szwed.

Warto przeczytać: Szczyt podłości! Tomasza Komendę próbowano wrobić w inny gwałt. I skazano go za to na 4 lata więzienia

Po opuszczeniu zakładu karnego mężczyzna wniósł pozew, w którym domagał się zasądzenia od Skarbu Państwa na jego rzecz 300 tys. zł zadośćuczynienia za krzywdy. W wyniku pobytu w więziuniu mocno podupadł na zdrowiu, był szykanowany przez innych więźniów a także miał trudności z dojściem do siebie.

Jednak zdaniem Prokuratorii Generalnej, która występowała w tej sprawie, żadne pieniądze mu się nie należą. Powód? Był bezrobotny i bezdomny a co za tym idzie w opinii Pruratorii zapewne nic nie stracił.

Różne argumenty w toku postępowania były podnoszone. Jednym był taki, że za mało walczył o siebie, że przyjął w ogóle karę. Trudno akceptować takie argumenty, taką linię obrony – opowiada Szwed. Sąd z Prokuratorią Generalną się nie zgodził i przyznał 80 tys. zł zadośćuczynienia.

Niestety nie są to pojedyńcze przypadki. Fundacja niedawno prowadziła kolejną tego typu sprawę. Pan Tomasz trafił na 81 dni do zakładu karnego, ponieważ osoba o tym samym imieniu i nazwisku popełniła przestępstwo w okresie jego warunkowego zawieszenia kary. Zgadzały się jedynie podstawowe dane. Zignorowano całą resztę danych tj. adres zameldowania, co jest kardynalnym błędem i oznaką braku profesjonalizmu.

Źródło: money.pl

REKLAMA